25.04.2020
Spotkałem Go kilka razy w życiu, na ogół w Wiedniu, u pań Loni i Anny Glaser, których Fundacja Janineum w trudnych czasach oddała nieocenione przysługi naukowcom z Europy Środkowej, zwłaszcza z Polski. Władysław Bartoszewski był przyjacielem pań Glaser. Pamiętam opowieści, które snuł swoim charakterystycznym głosem. Był skarbnicą mądrości. Należał do pokolenia, które przeszło prawdziwy koszmar, ale i doznało tryumfu. Był wśród tych, którzy wykuwali Europę. Gdy przemawiał w Bundestagu, wiedzieliśmy, że Polsce udała się rzecz historyczna. Dopełniało się pojednanie z Niemcami. Polska wracała do Europy. Bartoszewski bardzo wcześnie przejrzał rzeczywiste intencje PiS‑u. Starał się ostrzec naród, zanim będzie za późno. Dlatego PiS próbowało Go oczernić i obrzydzić Polakom. Był jedną z tych osób, które swoim życiem podważały kłamliwą narrację PiS‑u i wymyślaną przez tę partię pseudohistorię Polski wraz z nowymi, nierzadko bardzo kontrowersyjnymi bohaterami. Bartoszewski był częścią tej historii, z której wszyscy możemy być dumni i której nie trzeba wymyślać. I to szczególnie bolało PiS. Bardzo nam brakuje Władysława Bartoszewskiego, świadka prawdy i powodu do niewymuszonej dumy. Brakuje jego autorytetu w tych znowu trudnych czasach marnowania dorobku pokolenia Bartoszewskich, Nowaków‑Jeziorańskich i Karskich. Obowiązek obrony demokracji w Polsce wynika także z naszej powinności wobec tych ludzi. Mam nadzieję, że uda nam się przywrócić Ci spokojny sen, Panie Władysławie.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.