5.04.2020
Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno uważał głosowanie korespondencyjne za szczególnie podatne na fałszerstwo. Dziś już nie ma tego problemu. Rzekoma wada zmieniła się w realną zaletę. Kaczyński tworzy właśnie procedurę głosowania, której wynik będzie można ustalić bez żadnej kontroli. Pozostanie tylko męczący dla wszystkich dyktatorów dobór cyferek. Poparcie wyborcze na poziomie 99% brzmi kusząco, jest jednak zbyt jawnie zmanipulowane, trzeba więc będzie celować w skromne 54%. Liczenie, które zagraża zdrowiu liczących, skoro wirus może się utrzymać na kopercie nawet przez dobę, stanie się zbędne. Wystarczy tych trochę ofiar – wyolbrzymianych, rzecz jasna, przez opozycję – wśród listonoszy. Owszem, ten i ów listonosz się zarazi, ten i ów umrze, lecz jest to poświęcenie, na które Jarosław Kaczyński jest gotowy.
Z punktu widzenia środowisk demokratycznych smutne jest to, że szalę decyzji przeciwko szaleństwu wyborów 10 maja mogą przeważyć jedynie argumenty medyczne. Nie przekonuje argument, że wybory nie odbędą się w sposób demokratyczny, że nie ma żadnej kampanii, że do opinii publicznej dociera tylko program Andrzeja Dudy: łamanie Konstytucji na wszystkie możliwe sposoby, podczas gdy pozostali kandydaci nie są w stanie przedstawić swoich propozycji. Niestety, od 1989 roku nie wykształciliśmy dostatecznie mocnych nawyków demokratycznych. Nie weszły nam one w krew.
Całkiem na marginesie: panie premierze Gowin, argument, który dobiega z pańskich kręgów, jakoby rząd musiał trwać, bo w przeciwnym razie grozi nam katastrofa gospodarcza, jest bardzo słaby. Brzmiał mało rzeczowo już wtedy, gdy zgodził się pan na zniszczenie niezależnego sądownictwa. W przypadku ewentualnej zgody na zniszczenie wyborów – ostatniego powiązania naszego ustroju z cywilizacją Zachodu – ten argument będzie tragiczny. Gospodarka jest zrujnowana, bo nie przygotowano jej na złe czasy. Rządzenie w okresie prosperity jest łatwe i przyjemne, ale jeśli się sprowadza do kupowania głosów, kończy się katastrofą, gdy nadejdzie kryzys. Nie ma co tego rządu żałować. Trzeba jak najszybciej zakończyć władzę PiS‑u i zacząć żmudny proces naprawy państwa. W najbliższych dniach rozstrzygną się sprawy, które przesądzą o naszym losie w daleko dłuższej perspektywie niż okres trwania pandemii. Może warto już odsunąć dyktatora z Nowogrodzkiej od władzy? Jest to poświęcenie, na które jesteśmy gotowi.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.