Kilka dni temu w prywatnej rozmowie rzuciłem, że PiS pokazuje społeczeństwu środkowy palec. Bardzo gorzką mam satysfakcję z profetyzmu tych słów. PiS znów zademonstrowało Polakom fucka, sprzeciwiając się wsparciu onkologii, tym razem jednak do metaforycznego aktu dołączył fizykalny palec posłanki Lichockiej. Oba zachowania – radosny triumf całego PiS u oraz gest samej pani Lichockiej – dopełniają się wzajemnie jako PiS-owski środkowy palec wymierzony przede wszystkim w najsłabszych, najbardziej potrzebujących pomocy. Dlatego jest to tak haniebne i tak szokujące. Niemniej ani głosowanie PiS-u z nieprzyzwoitą w takich kwestiach wesołością, ani to, co zrobiła posłanka Lichocka, to nie jakiś nadzwyczajny eksces, lecz radykalny przejaw tego, czym jest dzisiaj PiS: reżimem w formie stadialnej. Reżimy charakteryzują się zaś tym, że wszelkimi środkami, także finansowymi, wzmacniają swoją władzę i dla tej władzy są gotowe poświęcić każdą wartość: nie tylko prawo, nie tylko sprawiedliwość, nie tylko prawdę i nie tylko bezpieczeństwo innych (czego dowodzi przypadek prokuratora Krasonia, który za krytykę Ziobry został przeniesiony z Krakowa do Wrocławia, mimo że w Krakowie opiekował się niepełnosprawnymi rodzicami), ale – jak widać – również ludzkie życie. Przecież gdyby Sejm zgodził się na przekazanie tych dwóch miliardów na onkologię, udałoby się ocalić wielu ludzi zasługujących na pomoc państwa, obecnie dla nich niedostępną! Jurek Owsiak pisze, że przez 27 lat WOŚP zebrała nieco ponad połowę kwoty, którą PiS przy oklaskach swoich posłów i chełpliwym fucku Lichockiej podarowało właśnie jako bonus dla hejterskiej telewizji.
Polska służba zdrowia jest niedofinansowana, na onkologię przeznacza się w przeliczeniu na osobę ponad trzy razy mniej niż w Niemczech i dwa razy mniej niż w Czechach. Tymczasem gigantyczne pieniądze (choć będące tylko dodatkiem do budżetu TVP) ładuje się w machinę propagandową, która manipuluje i steruje społeczeństwem, by utrzymać PiS u władzy, a nawet więcej: by umożliwić rozszerzanie tej władzy na obszar dla polityków zakazany, czyli na sprawowanie wymiaru sprawiedliwości. Te dwa miliardy są potrzebne, by wmawiać obywatelom, że źródłem wszelkich problemów Polski jest sędziowska „kasta” i ewentualnie nauczyciele. Te dwa miliardy są potrzebne, by kłamać, że przed tym wyimaginowanym złem elit może nas ochronić tylko PiS z PiS owskim prezydentem. Tak – te dwa miliardy są potrzebne na brudną kampanię prezydenta Dudy!
Tym bardziej musimy się zmobilizować – i mobilizować innych – by zakończyć panowanie autorytarnej władzy, dopóki jeszcze się da. Nie wiadomo, czy w maju nie po raz ostatni będziemy mieć szansę na udział w wolnych wyborach. Osobom sceptycznym wobec tak daleko idącej tezy dedykuję słowa wypowiedziane niedawno w polskim Sejmie do pani marszałek Witek, którym ona, druga osoba w państwie, dała natychmiastowy posłuch: „Trzeba anulować, bo my przegramy”.
Trzeba głosować, dopóki jeszcze się da, bo jeśli nie, to przegramy. I to przegramy bardzo wiele jako całe polskie społeczeństwo.