W historii z pomówieniami przeciwko prof. Grodzkiemu, marszałkowi Senatu, odbija się istota PiS‑u jako partii antydemokratycznej. Wola demokratycznej większości nie ma tu już żadnego znaczenia. Senat jest kłującym coraz dotkliwiej cierniem, pogłębiającą się szczeliną w PiS‑owskiej strukturze władzy. Jego postawa uświadamia obywatelom, jak może i powinien pracować parlament, jak należy organizować konsultacje, zasięgać opinii ekspertów. Stąd bierze się agresja Ziobry, niezbyt pochlebne dla mojej rodzimej uczelni świadectwo (braku) prawniczego przygotowania ministra i prokuratora generalnego. Stąd też bierze się nagonka CBA na marszałka, która ma go ubabrać tak, by środowiska demokratyczne bały się stanąć po jego stronie. Chodzi tu o sparaliżowanie nas niepewnością według znanego wzoru: skoro Grodzki jest lekarzem, to wśród kwiatów od wdzięcznego pacjenta mogła mu się kiedyś zaplątać i koperta, dlatego lepiej trzymać się od niego z daleka. Nie wolno nam się poddać tym sugestiom. Zarzuty formułowane przez PiS‑owskie organy władzy lub PiS‑owskie środowiska są tylko błotem politycznych kalkulacji. Jeżeli PiS (dotyczy to wszystkich organów znajdujących się pod kontrolą Zjednoczonej Prawicy) kogoś oskarża lub pomawia, bynajmniej nie oznacza to zwiększonego prawdopodobieństwa rzetelności tych zarzutów, lecz jedynie to, że PiS‑owi się opłaca je stawiać czy podsuwać. Marszałek Senatu dowodzi obecnie redutą demokracji bodzącej PiS‑owskie morze, które zalewa naszą ojczyznę. Obrona tej reduty jest kluczowa dla przetrwania demokracji w Polsce. Dobrze rozumie to PiS, będziemy więc słyszeć coraz to nowe oskarżenia. Potwierdzi się także słuszność Fredrowskiej sentencji: „Nie brak świadków na tym świecie”. Trudno. Wszystko trzeba będzie po PiS‑ie naprawiać. Dziś jednak brońmy Senatu, forpoczty demokracji, pierwszej oznaki wiosny, która zapowiada upadek PiS‑u. Nic nie pomogą pomówienia i paski TVP. Demokracja jest silniejsza. Jeszcze nie zginęła, kiedy my…