Wybory do Trybunału Konstytucyjnego i do Krajowej Rady Sądownictwa ujawniają PiS‑owskie rozumienie państwa i władzy. Gdyby PiS szanowało demokrację, traktowałoby proporcjonalną obecność partii opozycyjnych w tych instytucjach jako naturalną konsekwencję ich demokratycznej legitymacji. Byłby to wyraz szacunku dla wyborców, dla ludzi. PiS wiedziałoby też, że obecność opozycji zapewnia tym instytucjom silniejsze umocowanie. Prostacki wybór dokonany zgodnie z zasadą, że skoro mamy większość, bierzemy wszystko, świadczy o całkowitym zaniku instynktu państwowego Zjednoczonej Prawicy i jej liderów. Obóz ten swoją pogardą dla instytucji państwa pokazuje jasno, że tworzące go ugrupowania nie mają z konserwatyzmem nic wspólnego. Konserwatyzm bowiem wymaga szacunku dla państwa, jego instytucji i prawa. To, że w kierowanym przez opozycję Senacie zapowiedziano respektowanie praw mniejszości, dowodzi jakościowej różnicy między partiami opozycji demokratycznej a rządzącą nami populistyczną miazgą. Nasuwa się tylko pytanie, czy wyborów do KRS nie należałoby zbojkotować. W świetle kryteriów wskazanych przez Trybunał Sprawiedliwości UE organ ten nie posiada atrybutów niezależności potrzebnych do wykonywania swojej funkcji. Po PiS‑ie trzeba będzie wkrótce organizować państwo na nowo. Ciekawe, swoją drogą, czy „konserwatysta” Gowin też się teraz nie cieszył, głosując, czy może już się nauczył partycypować w rozkładzie państwa bez emocji.
Władza, demokracja i rozszarpywanie państwa. Felieton Fryderyka Zolla (46)
Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!