Zboże i ból. Felieton Fryderyka Zolla (467)

Zboże i ból. Felieton Fryderyka Zolla (467)

Jechałem pociągiem z Wiednia do Krakowa. W wagonie sypialnym był ze mną ukraiński biznesmen, farmer, wracający do domu. Gdy usłyszał, że jestem z Polski, wylał cały swój żal.

Mówił, że przez zakaz importu zboża bankrutuje i nie ma za co utrzymać ludzi. Praktycznie zablokowane są drogi transportu przez Morze Czarne. Zamknęła się Polska, odcinając Ukrainę od Europy. Utrudniany na wszelkie sposoby tranzyt staje się możliwy tylko w teorii. Prawo międzynarodowe nie ma dla nas znaczenia, zapowiedzieliśmy już, że nie podporządkujemy się decyzji Europy i nie zniesiemy zakazu importu z Ukrainy po 15 września.

Zdaniem ukraińskiego farmera polscy rolnicy nie zaznali wojny, dlatego nie mają litości dla Ukraińców. Ginie najważniejsza gałąź ukraińskiej gospodarki, a my przykładamy do tego rękę. W niszczeniu ukraińskiego rolnictwa staliśmy się poplecznikiem, choćby mimowolnym, Putina. Farmer się żalił, że łatwiej dziś przejechać przez Polskę ciężarówką rosyjską niż ukraińską. To nie jest prawda, ale pokazuje skalę goryczy.

Jako ukraiński rolnik – mówił mój towarzysz podróży – jest zapewne persona non grata w Polsce. Nie widzi już przyjaznej, pomagającej Polski, ale wrogie państwo duszące gospodarkę Ukrainy w jedynej dziedzinie, w której dało się coś zarobić. Trud tylu polskich wolontariuszy, którzy pragnęli nowego otwarcia w stosunkach z Ukrainą, idzie zatem na marne. Jeszcze niedawno nasi publicyści, zwłaszcza prawicowi, snuli wizje unii polsko-ukraińskiej. Wystarczyła sprzeczność interesów w jednej sprawie i po unii nie ma śladu. Wezwano ambasadorów, premier Morawiecki udowodnił, że dla (fałszywie zdefiniowanego) doraźnego interesu Polaków jest gotów poświecić Ukrainę i wspólną przyszłość.

Jesteśmy państwem, które zasady prawa międzynarodowego ma za nic. Zgodnie z prawem europejskim nie wolno nam samodzielnie zabraniać importu, ale nas prawo nie wiąże, co nam tam międzynarodowe trybunały. Polska traci na tych zakazach również ekonomicznie, zarabiają Niemcy i Turcy. Dla naszych polityków, podobnie jak dla Moskali, liczy się jednak tylko siła i faktyczna władza.

Wsparcie Polski dla Ukrainy napawało mnie dumą. Wszystko to uleciało. Zadajemy ból, znowu obciążając rejestr wzajemnych krzywd. Niech Ukraińcy krwawią, bankrutują, niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna. Miałeś, chamie, złoty róg polsko-ukraińskiej przyszłości. Zostajemy jak zawsze…

  Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!