Rzecznik Praw Obywatelskich vs Rzecznik Obrony Rządzących. Felieton Marcina Nowaka (22)

Rzecznik Praw Obywatelskich vs Rzecznik Obrony Rządzących. Felieton Marcina Nowaka (22)

Chyba wszyscy zapamiętamy wybory prezydenckie w 2020 roku. Bądź co bądź były one wyjątkowe pod wieloma względami. Dziś już wiemy, że odbyły się one podczas pandemii, mimo zapewnień premiera o jej wygaszeniu.

W zamierzeniu korespondencyjne, organizowane przez Pocztę i ministra Sasina. W rzeczywistości częściowo korespondencyjne, a częściowo w lokalach wyborczych. Przeprowadzone w okresie wakacyjnym, kiedy większość Polaków korzystała z oddechu pomiędzy wiosenną a jesienną falą pandemii koronawirusa. O ile w Polsce były zorganizowane jako tako, o tyle Polonia została w zupełności zignorowana i pozostawiona samej sobie.

Takie też pozostanie moje po nich wspomnienie: Polacy mający trudności z zapisaniem się na stronie MSZ, aby w ogóle móc wziąć udział w wyborach. Terminy rejestracji ultrakrótkie. Znacząca redukcja okręgów wyborczych. Niedziałająca infolinia. Pakiety wyborcze niedostarczone na czas – niektórzy otrzymywali je dopiero (i to nie jest żart) w październiku. W wielu krajach nie było możliwości osobistego dostarczenia pakietu wyborczego do wybranej komisji wyborczej w dniu wyborów. Trzeba było je odesłać na swój koszt, tak aby dotarły przed zamknięciem ambasad i konsulatów w piątek poprzedzający niedzielne wybory. W krajach, w których pakiety wyborcze mogły zostać dostarczone osobiście do komisji wyborczych w dniu wyborów, wcale nie było lepiej. Wiązało się to nieraz z pokonaniem setek kilometrów. Polacy biegali pomiędzy budynkami konsulatu, ambasady, a Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE w Brukseli, bo dostarczony osobiście pakiet wyborczy musiał być wrzucony do urny wyborczej przy komisji wybranej w czasie rejestracji. Inaczej głos był nieważny. Podobnie jak wtedy, gdy pakiet wyborczy był źle złożony. Na szczęście pogoda sprzyjała. Wszyscy pamiętają obrazki z Chorwacji z niekończącą się kolejką do konsulatu w Splicie.

Po francusku mówi się „un parcours des combattants„. To wyrażenie, pochodzące z języka żołnierskiego, oznaczało pierwotnie wszystkie trudności i przeciwności, na jakie napotykali żołnierze w walce o wolność. Od połowy XX wieku powiedzenie to nabrało szerszego sensu i obecnie oznacza drogę do celu usłaną przeciwnościami i trudnościami.
Tak, droga oddania głosu w wyborach prezydenckich, nakreślona przez polskie MSZ była właśnie takim biegiem/wyścigiem z czasem do wolności wyboru, usłanym przeszkodami.

Mimo tych wszystkich przeszkód i przeciwności Polki i Polacy mieszkający za granicą udowodnili po raz kolejny, że sobie poradzą w każdej sytuacji. W Anglii powstała polska firma kurierska, której celem było sprawne i na czas dostarczenie pakietów wyborczych do komisji wyborczych. W dużych europejskich krajach niektórzy obywatele kupowali w ostatniej chwili bilety lotnicze (zwykle bardzo drogie) i osobiście dostarczali uprzednio zebrane po znajomych poprawnie pozaklejane pakiety wyborcze. W Belgii wolontariusze zorganizowali mobilną „przedurnę wyborczą”, która jeździła po całym kraju zbierając głosy, które następnie komisyjnie zostały wrzucone do właściwych urn wyborczych. Polacy spontanicznie poświęcali swój czas, aby dopytać osoby oddające głos, czy pakiet został złożony poprawnie, a koperty pozaklejane i czy aby na pewno na kopercie zwrotnej jest odpowiednia komisja wyborcza. Jeżeli tak nie było, osoba zawsze mogła osobiście i bez uczestnictwa osób trzecich otworzyć, przepakować, poprawnie pozaklejać koperty i zanieść do odpowiedniej komisji wyborczej. Była to spontaniczna pomoc współobywatelom w staraniach o uratowanie każdego głosu.
Tak, Polacy mimo chaosu zafundowanego przez polskie MSZ zdali egzamin z obywatelskiej solidarności i to bez względu na preferencje polityczne.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Wczoraj Sejm, a właściwie Pisoprawica wsparta Konfederacją przyjęła kandydaturę Piotra Wawrzyka, doktora habilitowanego nauk politycznych, na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. To on sam jako Sekretarz Stanu i Wiceminister MSZ był odpowiedzialny za przygotowanie i przeprowadzenie głosowania dla Polonii, poza granicami Polski.
Czy człowiek, który nie potrafił zadbać o właściwe zabezpieczenie prawa wyboru obywateli Polski mieszkających lub przebywających za granicą obroni prawa wszystkich Polek i Polaków, przed zakusami swoich partyjnych kolegów?
Czy ktoś o jasno zdefiniowanym interesie politycznym, będzie umiał stanąć w obronie osób nieheteronormatywnych, ofiar przemocy domowej, pokrzywdzonych przez upolityczniony przez Zbigniewa Ziobrę system sądowniczy, pokrzywdzonych przez prawo pisane nocą, na kolanie, czy też pokrzywdzonych przez nadużycia ze strony policji lub innych funkcjonariuszy państwowych?
Ten człowiek udowodnił, że nie dba o prawa obywateli, za to doskonale zabiega o interes partyjny, ale chyba nie o to chodzi w funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich.
Polki i Polacy potrzebują kogoś, kto będzie bronił ich praw przed zakusami władzy, a nie władzy przed obywatelami.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!