Zabito mi sąsiadkę. Felieton Joanny Hańderek (90)

Zabito mi sąsiadkę. Felieton Joanny Hańderek (90)

W dzisiejszym felietonie piszę o pewnym zabójstwie. Kobieta zmarła wczoraj. Są winni, są świadkowie, pytanie tylko, czy możemy coś zrobić.

Zabito mi sąsiadkę. Jeszcze w styczniu wychodziła na balkon i planowała, jakie kwiatki posadzi na wiosnę. Umawiała się na kawę, czekała na diagnozę. W marcu jeszcze wyprowadzała psa na spacer, kontaktowała się ze znajomymi, przesiadywała w długich kolejkach, żeby zarejestrować się u specjalisty. W czerwcu już trzeba było jej pomagać. Do samochodu nie wsiadała samodzielnie. Dużo mówiła. Czytała książki. Przechodziła z gabinetu do gabinetu, czekała na wizyty. Plan leczenia ciągle był nieustalony. W sierpniu nie mówiła już wiele. Czasami próbowała sama się ubrać. Lekarz nie chciał przyjechać, bo wciąż nie wdrożono terapii. We wrześniu majaczyła. Plan leczenia obiecano za dwa miesiące, a miejsce na chemii za pół roku.

Wczoraj zabili mi sąsiadkę. Zabili ją ludzie władzy, którzy rozkradli fundusze naszego państwa, przeżarli nasze podatki. Dla sąsiadki nie było pieniędzy ani na lekarzy, ani na terapię. Miała raka, którego po szybkiej diagnozie i chemii dało się wyleczyć, tyle że nie było szybkiej diagnozy ani chemii. Były kolejne terminy i coraz więcej braków – brak miejsca, brak czasu, brak życia. Zabili mi sąsiadkę, zabili ją rządzący, PiS, ci, którzy przyglądają się co dzień, jak nasz kraj popada w ruinę.

Nie zamierzam niczego udawać, pudrować, używać eufemizmów. W każdym państwie rząd jest powoływany po to, by strzec dobra obywateli. Ministrowie odpowiadają za swoje resorty, które mają zabezpieczać sprawne funkcjonowanie instytucji, państwa, społeczeństwa. Minister zdrowia jest po to, by szpitale mogły robić to, co do nich należy, by lekarze nie odsyłali człowieka chorego na raka z kolejnym terminem na kolejny termin. Chemia, naświetlania, operacje kosztują, ale dają życie.

Tymczasem nasz rząd skupiony jest na tym, z kim jeszcze poflirtować, żeby uzyskać poparcie, komu jeszcze odpalić działkę, żeby w Sejmie uciułać głosy, co zrobić, żeby mieć więcej wpływów, a może i wygrać kolejne wybory. W ten sposób, zamiast zabezpieczać społeczeństwo przed takimi kryzysami jak wojna, pandemia i inflacja, rządzący zabezpieczają siebie. Zamykane oddziały szpitalne, lekarze wyjeżdżający za granicę, brak środków na leczenie oznaczają dobijanie ludzi. Bez diagnozy i szybkiego wdrożenia terapii można tylko czekać, czy śmierć będzie mniej czy bardziej bolesna. Bez pieniędzy i dotacji państwowych lekarze staną się posłańcami złych wiadomości.

Moja sąsiadka została zabita przez obojętność władzy wobec losu zwykłych obywatelek i obywateli. Jej życie zniszczyła niekompetencja ministrów zdrowia zaabsorbowanych kupnem respiratorów nienadających się do użytku lub wychwalaniem własnej partii. Martwimy się, co zrobimy zimą, jak ogrzejmy nasze domy. Ciepła woda z kranu Tuska staje się marzeniem. To aberracja, sytuacja nieprawdopodobna, świadcząca tak naprawdę o gigantycznym rządowym zaniedbaniu. Czeka nas jednak coś o wiele groźniejszego. Gdy jest nam zimno, zawsze możemy jakoś próbować się ubrać, przytulić do psa, kota, do siebie. Z rakiem nie pójdzie już tak łatwo. Każda choroba przewlekła, każda choroba wymagająca kosztownej terapii może być leczona pod warunkiem, że państwo jest stabilne, ma rozbudowany system wsparcia. W Polsce natomiast władza PiS-u opiera się tylko na skłócaniu społeczeństwa, tak by im samym się lepiej rządziło. Program koryto+ kosztuje nas życie – życie, którego nie da się zatrzymać ani przywrócić, niepowtarzalne i jedyne.

Zabili mi sąsiadkę. Niekompetencja rządu, nieudolność, egoizm, myślenie tylko o własnym interesie zabijają, zwłaszcza gdy stają się głównymi cechami polityków.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!