Odwrócenie. Felieton Joanny Hańderek (72)

Odwrócenie. Felieton Joanny Hańderek (72)

Wszystko jest nie tak, jak miało być. Miało nie być wojny, Europa miała się zajmować swoimi codziennymi sprawami. W moim felietonie o wielkim odwróceniu: wojnie, jej konsekwencjach i dzielności niesamowitych ludzi w Ukrainie, ale też o walce, którą każdy i każda z nas może toczyć tutaj dla innych, w imię drugiego człowieka.

Wszystko jest nie tak, jak miało być. I dobrze. Bardzo dobrze. Wielka armia wielkiego kraju miała połknąć Ukrainę w jednej chwili. Putin pewnie miał już przećwiczony gest zwycięstwa. Tymczasem wojska Ukrainy okazały się świetnie przeszkolone i niezwykle skuteczne, a obywatele i obywatelki Ukrainy dowiedli takiego hartu ducha, takiej godności i siły, że jeszcze długo będziemy się od nich uczyć, co znaczy dzielność. Volodymyr Zelensky miał być tylko nieporozumieniem. W Polsce też wielu się dziwiło, jakim cudem komik, aktorzyna, staje na czele państwa, a teraz nikt nawet nie chce się do tego zdziwienia przyznać. Ukraina na prezydenta wybrała męża stanu, człowieka, który oddał jej serce i niesamowity charakter. Rosjanie mieli być zapatrzeni w swego wodza, tymczasem w Rosji ludzie protestują przeciwko wojnie. Owszem, nie wszyscy, owszem, niewielki procent, ale w państwie totalitarnym, gdzie sprzeciw wobec władzy oznacza więzienie, na ulicach rosyjskich miast protestują ludzie prawdziwie niezłomni. Elena Osipova, która przeżyła oblężenie Leningradu, to największa wygrana Rosji w tej wojnie.

Wszystko jest nie tak, jak miało być. Miał być pokój, nigdy więcej, pamiętamy. Tymczasem w Europie wojna trwa, i to w najgorsze. Już od tygodnia giną ludzie, niszczone są miasta, wsie, drogi, cała infrastruktura. Tępy totalitaryzm, bezsensowna przemoc tam, gdzie ludzie umierali podczas II wojny światowej, gdzie już raz dokonano ludobójstwa na masową skalę polityką Wielkiego Głodu. Ukraina wycierpiała tak wiele i kolejny raz zaatakowana musi przetrwać. I przetrwa. Cokolwiek by Putin zrobił, nie zdobędzie Ukrainy, nie pokona jej ludzi, jej siły. Nawet gdyby wojska rosyjskie zajęły całej jej terytorium, Ukraina się nie podda. Wierzę jednak, że Ukraina wygra tę wojnę – dla nas wszystkich, dla siebie samej.

Wszystko jest nie tak, jak miało być. Kolumna czołgów jadących na Ukrainę tkwi w miejscu już całą dobę. Nieważne, czy to logistyka, przegrupowanie sił czy może prozaiczny brak benzyny. Niech stoją tam do końca świata, niech tam zardzewieją, zastygną, niech żołnierze odejdą od czołgów, niech pójdą w swoją stronę. Rosyjscy żołnierze – armia najeźdźców – piszą wiadomości do swoich matek, że to nie tak miało być, że nie mieli strzelać do cywilów. Zaczynają się wątpliwości, strach. Złapani do niewoli mówią, że nie wiedzieli, że myśleli o walce z faszyzmem, a nie z ludźmi, którzy pragną żyć pokojowo w swoim kraju.

Wojna w Ukrainie pokazuje nam zupełnie inny świat: zjednoczony. W brytyjskim parlamencie oklaski dla ambasadora Ukrainy od wszystkich, niezależnie od poglądów. W parlamencie europejskim pełna zgoda. Mimo wcześniejszych różnic stanowisk Europa potrafiła się dogadać i zjednoczyć w obliczu zła. Na granicy z Ukrainą dnie i noce dziesiątki ludzi z rozmaitych organizacji lub spontanicznie dołączających do pomocy, bez żadnego zaplecza, tylko z własnym samochodem, kocem i termosem z zupą. Zobaczyliśmy jasno, że nic nie jest ważne oprócz tego jednego: pomóc, być dla drugiego człowieka, być dla innych.

Nocne czuwanie w Ukrainie, w schronach, na ulicach. Nocne czuwanie po drugiej stronie granicy. Sama dzisiaj w nocy wpatrywałam się w ekran komputera. Mam przyjąć dziewczynę z jej mamą i kotem, jeszcze nie wyjechały, jeszcze tam są. Dzielne kobiety, niesamowite osoby. Minuty, godziny, noc przerażenia. Żeby przeżyły, żeby im się udało. Żeby przeżyła Ukraina. Kijów się broni, Charków się broni. Cały kraj walczy przeciwko złu.

Odwrócenie. Życie miało wyglądać inaczej. Europa miała być inna. Nigdy więcej. Agresja i zło wyrwały nas z naszego komfortowego życia. Dopóki jednak Ukraina się broni, dopóki można pomóc ludziom i zwierzętom przyjeżdżającym do naszego domu, jest co robić, jest nad czym pracować, jest o co walczyć. I każdy z nas tę walkę może wygrać, pomagając, dbając, przyjmując pod swój dach, nie tracąc zaangażowania.


Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!