Ludzie bez Żeromskiego. Felieton Adama Jaśkowa (117)

Ludzie bez Żeromskiego. Felieton Adama Jaśkowa (117)

Sen Żeromskiego z Przedwiośnia nie zdążył się zrealizować w czasach PRL-u. Czy ma szansę w niedalekiej przyszłości, to w dużej mierze zależy od dokonywanych wyborów. Od tego, co i kogo Polacy wybiorą w tym roku i w następnych latach.

Niedługo skończy się kadencja Sejmu, a może nawet i rządy Zjednoczonej Prawicy. Rozbudzają się nieśmiało nowe nadzieje. Nawet rząd dostrzegł, że program „Mieszkanie plus” poniósł porażkę – niektórzy złośliwcy twierdzą, że planowaną, inni, że co najwyżej spodziewaną. Tak czy inaczej, efektem musiała być klapa.

Rządzący proponują nową klapę – pardon, nowy program, oparty na niewypale rządu PO–PSL, to jest programu „Mieszkanie dla młodych”. Z raportu NIK wynikało, że 20–25% beneficjentów tego programu stanowiły osoby, które dysponowały dochodami pozwalającymi na zakup mieszkania bez dofinansowania. Jak twierdził nie tylko NIK, projekt ten nie uwzględniał słabości poprzedniego programu, „Rodzina na swoim”. Nawet w znowelizowanej wersji, gdy ponownie uwzględniono możliwość dofinansowania zakupu lokali z rynku wtórnego, beneficjentami w ponad 70% były rodziny bezdzietne lub osoby samotne. Poniekąd zrozumiałe, że najpierw chciały mieć mieszkanie, a dopiero potem ewentualnie dziecko.

Rząd, którego jedynym sukcesem budowlanym jest jak dotąd przekopanie mierzei, postanowił dać sobie spokój z budowaniem i skupić się na tym, co potrafi najlepiej, czyli na wydawaniu pieniędzy. Czasem z sensem, częściej bez.

Proponowanie kredytów o stałym (niskim – 2%) oprocentowaniu na zakup mieszkania jest powrotem do pomysłów Platformy sprzed dziesięciu lat. Nic dziwnego, że Platforma postanowiła przebić ofertę PiS, obiecując kredyty na 0%. Różnice w kosztach dla budżetu niewielkie, zyski dla beneficjentów nieco większe, wpływ na sytuację mieszkaniową obywateli podobny, czyli w zasadzie żaden.

Czy coś się zmieniło? Owszem. Kolejne porażki programów mieszkaniowych kolejnych rządów zmieniają powoli nastawienie obywateli. Podsumowanie tych zmian znalazło się w sondażu opublikowanym 7 marca w „Gazecie Prawnej”. Wyniki są bardzo interesujące, choć gazeta nie podaje ich w ujęciu ogółu badanych. Istotne jest to, że za równorzędne i istotne rozwiązanie uznano budowę mieszkań komunalnych przez samorządy. To ważna zmiana, bo przecież o takiej możliwości ogromna większość badanych mogła co najwyżej słyszeć.

Gazeta podaje rozkład opinii osobno dla obozu rządzącego, zwolenników opozycji i niezdecydowanych. Ankietowani mieli do wyboru propozycje zaczerpnięte z programów (przedwyborczych) rządzących oraz partii opozycyjnych, czyli z PiS-owskiego kredytu na 2%, kredytu na 0% Platformy oraz propozycji dopłat do czynszu dla wynajmujących, lewicowego pomysłu mieszkań komunalnych oraz starego pomysłu „dużej” ulgi mieszkaniowej. Pomysł PSL w zasadzie powiela propozycję PO, tylko zamiast zerowego oprocentowania proponuje stawkę niemal PiS-owską, czyli 1,5%.

Jak oceniali to badani? W grupie zwolenników rządu największą popularność uzyskał pomysł rządowy (37%). Dużo rzadziej wybierano pomysł starej ulgi podatkowej (19%), a budowa mieszkań komunalnych miała tyle samo zwolenników co dopłaty do wkładu własnego przy kredytowaniu zakupu mieszkania/domu. Grupie zwolenników opozycji najbardziej spodobał się pomysł budowy mieszkań komunalnych (27%). Nieco mniejszym poparciem cieszyły się ulgi budowlane (25%) i dopłaty do oprocentowania kredytów (19%). Niezdecydowani pozostali niezdecydowani również w kwestii polityki mieszkaniowej. Co prawda, najbardziej odpowiadały im te same pomysły co zwolennikom opozycji, ale niemal w tym samym stopniu, czyli po około 30%. Można domniemywać, że ulgi podatkowe podobały się tym grupom, które z podobnego rozwiązania skorzystały w przeszłości, no i uzyskiwały ponadprzeciętne dochody.

Ciekawe wnioski nasuwają się po analizie opinii w rozbiciu na grupy wiekowe. Mieszkania komunalne cieszą się największą popularnością w grupie 70+ (42%). Wygrywają również w grupie 60–69 (34%), co nie powinno dziwić, ale też w grupie 40–49, czyli u osób pamiętających schyłek epoki Gierka. Najmniej popularne są w grupie dzieci III RP, czyli 30–39 (6%), za to znacząco zyskują w grupie najmłodszej, 18–29: aż do 15%, przebijając nawet ulgi podatkowe. W tejże grupie prawie połowa ankietowanych najlepiej ocenia pomysł dopłacania do oprocentowania kredytów.

Różnice opinii pomiędzy zwolennikami rządu i opozycji stają się bardziej zrozumiałe po analizie wyników pod względem miejsca zamieszkania. W miastach dużych i średnich zdecydowanie najbardziej podoba się pomysł budowy mieszkań komunalnych. To poniekąd racjonalne, tam ich najbardziej potrzeba i tam właśnie możliwe jest ich budowanie przez samorządy. Wśród badanych mieszkańców dużych miast mieszkania komunalne są poza wszelką konkurencją: 34% poparcia. W średnich miastach wyprzedzają nieznacznie (36%) pomysł ulg podatkowych (32%). Małe miasta optują za ulgą budowlaną (29%), a pozostałe trzy pomysły: dopłaty do oprocentowania kredytów, dopłaty do wkładu własnego i budowa mieszkań komunalnych, budzą podobne zainteresowanie, w granicach 20%. Zupełnie inaczej oceniają pomysły mieszkańcy wsi. Tu znacząco ponad połowę pozytywnych opinii (56%) zbierają pomysły PiS i PSL, i w zasadzie PO, czyli tanie kredyty na zakup/budowę mieszkania/domu.

Interesująca jest popularność propozycji tanich kredytów wśród osób z najniższym wykształceniem, która to grupa w większości i tak raczej nie będzie w stanie skorzystać z programu, jeśli by go wprowadzano. Za to 1/3 osób z wyższym wykształceniem popiera budowę mieszkań komunalnych.
Ciekawostką socjologiczną może być to, że wśród rodzin posiadających troje lub więcej dzieci aż 73% za najlepsze rozwiązanie uważa dopłaty do czynszu za mieszkanie. Mogłoby to sugerować, że dawno porzucili marzenie o własnym M.

Wspierana przez lewicę koncepcja budowy mieszkań komunalnych jest więc znana społeczeństwu i rozpatrywana jako poważna alternatywa w wielu grupach społecznych. Warto jednak pamiętać, że w latach 1977–80, gdy zbudowano najwięcej mieszkań w całej historii Polski, ważne były nie tylko fundusze. Funkcjonowały również całe fabryki domów, a bloki budowano z prefabrykatów. Nawet jeśli hipotetycznie rozważymy realizację programu lewicy, to bez nowoczesnych fabryk nie będzie możliwe budowanie ani tanich, ani nowoczesnych i energooszczędnych mieszkań. I ta wiedza dociera już nawet do niektórych specjalistów z branży budowlanej.

Sen Żeromskiego z Przedwiośnia nie zdążył się zrealizować w czasach PRL-u. Czy ma szansę w niedalekiej przyszłości, to w dużej mierze zależy od dokonywanych wyborów. Od tego, co i kogo Polacy wybiorą w tym roku i w następnych latach.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!