Join, or Die. Felieton Kuby Urbanowicza (8)

Join, or Die. Felieton Kuby Urbanowicza (8)

Bez porozumienia opozycji demokratycznych wyborów w Polsce już nie będzie. Im konkretniejsze to porozumienie, tym większa szansa na rzeczywiste wybory i uczciwy spór polityczny. Najlepszym rozwiązaniem byłby rząd tymczasowy lub chociażby gabinet cieni gotowy do przejęcia władzy w razie oszustwa. Mam przekonanie, że tylko pod taką groźbą może dojść do eksmisji sił bezprawia, niesprawiedliwości i moskiewskich konfederacji.

Przedstawiam hasło i stosowną ilustrację nawiązujące nadchodzących wyborów – na użytek opozycji, czyli mnie i paru znajomych. Może zrobię sobie taki transparent w chwili wolnej od złej mocy wgniatającej nas w asfalt / beton / żwir / żużel.

JOIN OR DIE, czyli
POŁĄCZ LUB UMRZYJ, albo, jak kto woli,
PRZYŁĄCZ SIĘ LUB UMRZYJ

Prościej się nie da. Życie społeczne nie lubi komplikacji, wykrętów i stękania.
Rozumiał to Benjamin Franklin, publikując w 1754 roku artykuł wraz z jedną z najsławniejszych grafik politycznych w historii. Wtedy chodziło o zjednoczenie się kolonii brytyjskich przeciw ekspansji francuskiej w koalicji z Indianami. Symbol węża był później używany jako wezwanie do zjednoczenia w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i przy wielu innych okazjach. Obraz wziął się z wierzenia ludowego, że przecięty wąż złożony przed zachodem słońca zrośnie się ponownie w jeden organizm. Myślę, że dzięki pobratymstwu z Pułaskim i Kościuszką możemy symbol zapożyczyć. Liczę, że motyw przyda się na 4 czerwca.

Czas na edukację i pogłębione debaty minął. Nie było tego zbyt dużo, szkoda. Ale nie łudźmy się, że w ostatniej chwili nadrobimy zaniedbania wielu lat. Nie nadrobimy. Teraz jest czas bezpośredniej akcji, zjednoczenia pod prostymi hasłami. Trzeba wyciągnąć wnioski i przedsięwziąć działania oparte nie na sprawiedliwości i słuszności, ale na woli przetrwania i życia. Prawdopodobnie będzie trzeba dokonać drastycznych wyborów wobec zatwardziałych separatystów, którzy mają nieraz za sobą słuszne argumenty i pokazują prawdziwe rachunki krzywd. Wszystkich słusznych racji nie da się spełnić naraz, a na pewno nie w czasie głębokiego i wielopłaszczyznowego kryzysu.

Nie chodzi tylko o Victora d’Hondta i „jedną listę”, ale o rzeczywiste działania. Porozumienie musi zostać zawarte przed wyborami, bo tylko wtedy do jakich takich wyborów dojdzie. Inaczej będziemy mieli do czynienia z farsą i oszustwem.

Podsumujmy jeszcze raz dla opornych: bez wstępnego porozumienia wszystkich sił demokratycznych do demokratycznych wyborów w Polsce nie dojdzie, więc inne (nawet słuszne) argumenty separatystów tracą ważność. Czy jest to możliwe przed najbliższymi wyborami parlamentarnymi? Tak, ale mało prawdopodobne. Dlatego jestem pesymistą i dlatego napiszę po raz trzeci, drukowanymi literami:

BEZ POROZUMIENIA OPOZYCJI DEMOKRATYCZNYCH WYBORÓW W POLSCE JUŻ NIE BĘDZIE.

Im konkretniejsze to porozumienie, tym większa szansa na rzeczywiste wybory i uczciwy spór polityczny. Najlepszym rozwiązaniem byłby rząd tymczasowy lub chociażby gabinet cieni gotowy do przejęcia władzy w razie oszustwa. Mam przekonanie, że tylko pod taką groźbą może dojść do eksmisji sił bezprawia, niesprawiedliwości i moskiewskich konfederacji.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!