Esy-floresy, felietony… Felieton polemiczny Artura Paszko

Esy-floresy, felietony… Felieton polemiczny Artura Paszko

Redakcja Felietonów witryny Regionu Małopolskie KOD z satysfakcją odnotowuje każdy oddźwięk, jaki wzbudzają nasze publikacje. Otrzymaliśmy właśnie felieton polemiczny, autorstwa dr. Artura Paszko – Prezesa Zarządu Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A., będący odpowiedzią na opublikowany wcześniej felieton naszego autora, pana Adama Jaśkowa. Poniżej przedstawiamy tekst polemiki, bez ingerencji w jego treść i formę.

Dziękujemy za włączenie się w dyskusję!

Esy-floresy, felietony…

Felietony rządzą się swoimi prawami. Jako że wolę szklankę do połowy pełną, czytuje je rzadko i raczej z obowiązku, a nie dla przyjemności. Choć i tę czasem znajduję, bo wszak bywa, że satyra, ironia czy humor trafią w moje gusta. „Małą krakowską stabilizację. Felieton Adama Jaśkowa (158)” [https://kodmalopolska.pl/mala-krakowska-stabilizacja-felieton-adama-jaskowa-158/] przeczytałem jednak jedynie z zawodowego obowiązku, a to dzięki temu, że bezwzględne algorytmy stojące za internetowymi narzędziami wyszukiwawczymi wyrzuciły na moim monitorze następujący zlepek słów: (…) nadal próbuje się realizować inwestycje według tych koncepcji (…), dodając trochę nowych, będących połączeniem przeszłości z przyszłością trochę fantastyczną. Takim projektem jest np. Nowa Huta Przyszłości. Czy realizowane jest fiasko tego projektu? Czy może było już wpisane w sam projekt i jego nierealistyczne założenia?. I nieco dalej: Nie bacząc na „sukcesy” Nowej Huty (bez) Przyszłości, Kraków uparcie planuje swój Manhattan na Rybitwach. Tym, którzy nie czytali całości, śpieszę wyjaśnić, że sformułowanie „tych koncepcji” dotyczy, jak mniemam, dwudziestowiecznych wyobrażeń na temat tego, jak powinno rozwijać się miasto. W felietonie, jak to w felietonie, autor nie czuje się zobowiązany, by tłumaczyć czytelnikom, dlaczego akurat te są złe, a inne (jakie?) dobre. Po prostu stwierdza. Ty zaś – drogi czytelniku – musisz dośpiewać sobie resztę. No chyba że wolisz, bym zrobił to za ciebie ja. Możesz też bezkrytycznie przyjąć opinię za fakt.

Dwudziestowieczne koncepty rozwoju miast mają różną naturę. Dotyczą różnych systemów politycznych i geograficznych współrzędnych. Osadzone są w różnych tradycjach społecznych i koncepcjach filozoficznych. Podobnie jak te dwudziestopierwszowieczne – są zwyczajnie różne. Jedyne co je łączy to stulecie, w którym zostały sformułowane. W naszym przypadku stało się tak, że kojarzą się z „wielkimi budowami socjalizmu”, których Nowa Huta jest jednym z przykładów. Przykładów, dodajmy, trwałych. I to nie tylko materialnie (ta krakowska dzielnica wciąż stoi i nic nie wskazuje na to, by zagrażał jej jakiś kataklizm), ale i mentalnie, czego przykładem jest sposób rozumowania pana Jaśkowa, który najwyraźniej realizację projektu „Kraków – Nowa Huta Przyszłości” wyobraża sobie na wzór, który wyłania się ze scenariusza „Człowieka z marmuru”. Tymczasem – śpieszę wyjaśnić – nic z tego. Komunizm nad Wisłą skończył się ponad trzydzieści lat temu. Nie ma już wywłaszczeń „po uważaniu”, „przesuwania jezior” i innych tego typu konstruktów. Państwo wprawdzie czasem zdecyduje się na coś, co idzie nieco w poprzek tego stwierdzenia, ale to raczej wyjątek od reguły (do tego potrzebne są specustawy), a nie sama reguła. Co dopiero mówić o samorządach. Tym pozostaje głownie „władztwo planistyczne” i pojedyncze realizacje, jak Cogiteon, Krakowskie Centrum Muzyki czy hala widowiskowa.

Innymi słowy rzecz ujmując, jest mniej więcej tak: społeczność, reprezentowana przez swoich przedstawicieli, decyduje, w jaki sposób ma zostać zagospodarowana dana przestrzeń, a następnie aparat urzędniczy pilnuje, by prywatni inwestorzy trzymali się tych uzgodnień. Co zrobić jednak, gdy wiadomym jest, że niewidzialna ręka rynku być może zadziała, ale zrobi to dopiero za kilka dziesięcioleci, a miasto – dla przykładu – jak kania dżdżu łaknie nowych terenów inwestycyjnych? Ano można spróbować dalej idącej interwencji publicznej. Stworzyć platformę czy podmiot, który przełamie główne bariery i nada całemu procesowi pożądaną dynamikę. I to jest właśnie pomysł na projekt „Kraków – Nowa Huta Przyszłości”. Pomysł, dodajmy, który zwyczajnie się sprawdza, czego świadectwem jest kilkudziesięciu inwestorów, którzy w ten koncept uwierzyli. To, że ich przedsięwzięcia dopiero wyłaniają się z poziomu wykopów lub ledwie schodzą z desek kreślarskich, jest pochodną dość skomplikowanego procesu tworzenia na terenach poprzemysłowych (w tym dawnej strefy ochronnej huty) obszarów inwestycyjnych, które do takiego zainwestowania się nadają.

I tu przechodzimy do kwestii, o której pisze się raczej niechętnie, a jeśli już, to w tonie spóźnionej sensacji. Pozyskiwanie nieruchomości, budowanie dróg i sieci uzbrojenia, usuwanie tego, co pozostawił po sobie przemysł ciężki, a w konsekwencji tworzenie nowej subdzielnicy – wymaga pieniędzy. Dużych pieniędzy. W tym konkretnym przypadku prawie 6 mld zł, z czego za pokrycie niecałego miliarda odpowiadać ma sektor publiczny, a za pozostałe 5 mld zł sektor prywatny. Dotychczas (od roku 2015) strona publiczna wydatkowała na realizacje projektu „Kraków – Nowa Huta Przyszłości” ok. 520 mln zł (sama przebudowa ul. Igołomskiej kosztowała prawie 323 mln zł), z czego 207 mln wyłożyła Gmina Miejska Kraków (częściowo w postaci nieruchomości), 36,2 mln budżet państwa, ok. 280 mln pozyskano z Funduszy Europejskich, a Województwo Małopolskie wniosło 0,48 mln zł. Kwota ta stale rośnie, ze względu na działania prowadzone przez różne podmioty publiczne (m.in. inwestycje PKP PLK, Wodociągów Miasta Krakowa czy Polskiej Spółki Gazownictwa), a także fakt, iż również Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. przeznacza na wykonanie tych zadań wypracowywany przez siebie zysk (za rok 2023 będzie to ponad 6 mln zł).

Jeżeli chcielibyśmy przyśpieszyć proces realizacji tego przedsięwzięcia należałoby, jak najszybciej, znaleźć kolejnych 500 mln zł. Skąd? Najlepiej ze środków, do których Polska ma dostęp dzięki swojej przynależności do Unii Europejskiej. Skądinąd jednak wiemy, że ostatnimi laty były z tym pewne problemy, czego najlepszym przykładem jest Krajowy Plan Odbudowy. Ze względu na to, że de facto ciągle on u nas nie wystartował, a termin wydatkowania zapisanych w nim środków przypada na koniec roku 2026, polski rząd – w porozumieniu z Komisją Europejską – sukcesywnie wykreśla z niego zadania, które (w jego opinii) nie mają szansy się w tym czasie zakończyć. Bywa, że niektórzy komentatorzy, z faktu, że nie ma już w nim żadnego schematu, w ramach którego można by pozyskać środki na zadania w ramach projektu „Kraków – Nowa Huta Przyszłości”, wyciągają wniosek, czy lepiej: sugerują, że stawia to pod znakiem zapytania całe przedsięwzięcie. Zazwyczaj jednak przyznają zarazem, że pozyskujemy je z innych wspólnotowych źródeł. Szkoda, że często nie podają szczegółów. Tymczasem sama Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. pozyskała dotychczas z tego źródła prawie 100 mln zł, a Gmina Miejska Kraków kolejnych 180 mln zł. Resztę – w takiej sytuacji – robi Internet. W portalach społecznościowych roi się od stwierdzeń, których clou stanowi przeświadczenie, że z samym projektem jest coś nie tak (najłagodniej rzecz ujmując: jest poważanie opóźniony). Kto wie, czy tezy pana Jaśkowa, nie są ich dalekim echem.

Tymczasem „Kraków – Nowa Huta Przyszłości” powoli, ale zgodnie z założonym harmonogramem, wyłania się ziemi. W momencie, gdy był inicjowany, nikt nie przewidywał nawet takiego narzędzia, jak Krajowy Plan Odbudowy. Zakładano zaś wykorzystanie środków pochodzących z funduszy strukturalnych. Nie tylko zresztą na inwestycje publiczne, co się już udaje, ale także przedsięwzięcia prywatne. By to ułatwić, co jakiś czas potykamy się z przedsiębiorcami, by im podpowiadać, jak po nie sięgnąć. Najbliższą okazją do skorzystania z tego rodzaju wsparcia jest organizowana przez Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. 7 marca br. konferencja „Krakow Metropolitan Area for Business. Ścieżki rozwoju w erze cyfryzacji” [https://knhp.com.pl/aktualnosci/szczegoly/226,-zapraszamy-na-konferencj%C4%99-krakow-metropolitan-area-for-business-%C5%9Bcie%C5%BCki-rozwoju-w-erze-cyfryzacji]. Będzie można spotkać tam m.in. tych przedsiębiorców, którzy już zainwestowali w „Krakowie – Nowej Hucie Przyszłości”. Może warto zapytać ich o opinię na temat tego projektu, zanim kolejny raz powstaną esy-floresy o fantasmagoriach?

Artur Paszko


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!