Dwie Polski. Albo trzy. Felieton Adama Jaśkowa (65)

Dwie Polski. Albo trzy. Felieton Adama Jaśkowa (65)

Ostatnio w trosce o szczęście Polaków – tych najprawdziwszych i tych nieco mniej – rząd wprowadził Polski Ład. Taki Polski Ordo (Iuris). Dążąc do najwyższego porządku (po angielsku: First Order), rządzący zaproponowali, by obywatele sami się podzielili na tych, którzy chcą płacić podatki według nowego ładu, i tych, którzy woleliby je płacić według starego. To jeden z niewielu takich gestów rządu wobec obywateli. Pozwolono nam wybrać. Już prawie zapominam, jak to się robi.

Pisanie o podziałach w kraju między Odrą (i Nysą) a Bugiem to już truizm, a może nawet szczyt (lub dno – zależy, jak leży) banalności. Publikuje się mapy o dowolnej tematyce, na których widać zabory (dwa lub trzy). Kiedyś Polskę dzieliła Wisła, teraz już tak nie dzieli, bo województwa świętokrzyskie i łódzkie dołączyły politycznie do ściany wschodniej. Mazowsze zawsze było na wschód od Wisły, nawet jeśli nie całe było na wschód.

Jesteśmy podzieleni na zwolenników majonezu (kieleckiego i reszty), keczupu, żurku i barszczu białego – nie mylić z barszczem Sosnowskiego podrzuconym nam… nie wiadomo jeszcze, przez kogo, ale na pewno z zemsty.

Jesteśmy Arahją 2 (lub 2,5) murem podzieloną albo Wisłą. Podziały są bardzo nierówne, nawet przy uwzględnieniu niezdecydowanych, zwłaszcza gdy są niezdecydowani z premedytacją. Mamy dwie (lub trzy) polityczne Polski: zwolenników PiS-u, przeciwników PiS-u i jeszcze tych, którzy nie chcą się wypowiedzieć lub którym jest (lub nie jest) wszystko jedno. Mamy Polskę oglądających Telewizję Polską (Narodową) i trochę Polsat oraz Polskę oglądających TVN, który nie jest narodowy, bo jest (lub nie jest) amerykański. I trochę Polsat. Mamy Polskę oglądających Netflix i nieoglądających. Polskę turboSłowian, turboPolaków (prawdziwych) katolików i Polskę bezpaństwowych Europejczyków.

Kiedyś było łatwiej. Była Polska A i Polska B. I Warszawa, która martwiła się o obie litery. Potem była Polska komuny i antykomuny. Teraz część antykomuny robi sentymentalny film o Edwardzie Gierku, druga część się z niego nabija, a resztki postkomuny oglądają film (lub nie oglądają) i cieszą się, i nie cieszą jednocześnie. Mamy Polskę lubiących disco (polo) i nielubiących disco. Mamy Polskę Intercity (z Włoszczową włącznie) i Polskę nieczynnych torów kolejowych, a nawet taką, w której torów nigdy nie było.

Mamy Polskę prawa (podobno), bez prawa i bezprawia (to częściej). Wyrok sądu zależy od wylosowanego (czy ustawionego) składu sędziów, więc obywatel już z samego składu może czasem się zorientować, czy będzie winny czy nie. Na szczęście z prokuratorami nie ma dylematów, choć podobno niektórzy z nich je mają.

Ostatnio w trosce o szczęście Polaków – tych najprawdziwszych i tych nieco mniej – rząd wprowadził Polski Ład. Taki Polski Ordo (Iuris). Dążąc do najwyższego porządku (po angielsku: First Order), rządzący zaproponowali, by obywatele sami się podzielili na tych, którzy chcą płacić podatki według nowego ładu, i tych, którzy woleliby je płacić według starego. To jeden z niewielu takich gestów rządu wobec obywateli. Pozwolono nam wybrać. Już prawie zapominam, jak to się robi.

Polski First Order przy okazji podzielił Polaków na tych, którzy posiadają pałacyki, i tych, którzy ich nie posiadają. W ramach troski o polskie dworki, by przywrócić im świetność, a przynajmniej dać im szansę na właściciela, który się o nie zatroszczy, powstał projekt ulg podatkowych „Pałacyk+”. Nie wiem, czy rząd ma listę osób, którym uprzejmie przydzieli „po dworku” razem z ulgami. Wiem, że niewielka, ale przewidująca cześć obywateli o takie dworki już się postarała. Obawiam się też, że dworków dla wszystkich chętnych nie starczy. Podobnie jak ulg w budżecie.

Korzystając z okazji, rząd chce dorzucić kolejną opcję, by obywatele mogli wybrać sobie osobę, od której zarazili się covidem, i domagali się od niej odszkodowania. W zasadzie to należałoby się takowego domagać, gdy ta osoba nas nie zaraziła, a mogła. Ten uroczy pomysł warto by rozciągnąć na wszystkie choroby lub ich brak. Mogłyby to być igrzyska ciekawsze niż te europejskie, a przy tym byłyby takie nasze całkiem polskie.

Niestety, podziały dopadły też niepodzielny z pozoru, będący pod opieką ducha świętego (i ministra Ziobry) Ordo Iuris. Też się podzielił, choć może chodzi po prostu o rozmnażanie wegetatywne. Trochę jakby to bezpłciowe, ale może urodzić, pardon, obrodzić w nowe życie. Albo w nowe dotacje. Albo chociaż w pałacyk.

Ps. Podobno w podziale organizacji chodziło też o seks. I rozwód. To znaczy, jak mniemam, o unieważnienie małżeństwa albo i dwóch.
Tym bardziej należy wypowiedzieć konkordat.

również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!