Chiński syndrom. Felieton Adama Jaśkowa (230)

Chiński syndrom. Felieton Adama Jaśkowa (230)

Wprowadzenie w Polsce programu „mój elektryk” skokowo zwiększyło sprzedaż samochodów z Chin. Niezłych, jak mówią znawcy, ale powstających całkowicie poza Europą. Pół biedy, jeśli to prawie europejskie marki jak Volvo czy MG, ale inwazję „chińczyków” widać już na drogach, na parkingach.

Nie, to nie będzie o filmie ani o „Dziadach”, ani o „Weselu” – choć, jak się okazuje, Chińczycy trzymają się mocno, a nawet potrafią zdrowo przywalić. Swoimi nowymi przepisami trafili Unię Europejską i USA w splot słoneczny.

Odpowiedzią na sankcje jest ścisła kontrola. I taką właśnie kontrolę Chiny wprowadzają. Będą kontrolować eksport i zakażą dostaw do wybranych firm, głównie zbrojeniowych. Zamierzają też zastosować kontrolę eksportu urządzeń i technologii służących do przetwarzania pierwiastków ziem rzadkich i produkcji magnesów, a także wpisują 14 światowych gigantów na swoją listę „podmiotów niegodnych zaufania”. Ofiarami takiej polityki gospodarczej może paść nie tylko przemysł zbrojeniowy i oczywiście samochodowy, ale szeroki sektor nowoczesnych technologii.

W odpowiedzi na embargo technologiczne i wysokie cła Pekin sięga w zasadzie po embargo surowcowe. Prowadzi wojnę gospodarczą na dwa fronty albo uważa – pewnie słusznie – że Unia Europejska stanowi gospodarcze uzupełnienie USA.

UE prowadzi jednak nieco inną politykę gospodarczą. Owszem, też wspomaga firmy, ale zamiast udzielać bezpośrednich zamówień, stymuluje popyt – tyle że przy tak stymulowanym popycie podaż bynajmniej nie pochodzi z obszaru Unii Europejskiej. Może warto zmienić układ? To mógłby być wreszcie jakiś polski wkład politykę UE: dostęp do przedsięwzięć finansowanych ze środków unijnych tylko dla przedsiębiorstw zarejestrowanych i płacących podatki w UE (oraz w Europejskim Obszarze Gospodarczym), a także towarów wyprodukowanych na tym terenie.

Czy to kolejny etap wojny gospodarczej? Owszem, wojny, którą Europa przegrywa, prowadząc politykę postliberalną. Ale może już najwyższa pora, by pieniądze europejskich podatników zostawały w Europie? Tyle że na tym etapie trzeba będzie toczyć tę wojnę również z niemal całym bogatym światem, bo wszyscy się przyzwyczaili, że pieniądze w UE dostaje się łatwo.

Wprowadzenie w Polsce programu „mój elektryk” skokowo zwiększyło sprzedaż samochodów z Chin. Niezłych, jak mówią znawcy, ale powstających całkowicie poza Europą. Pół biedy, jeśli to prawie europejskie marki jak Volvo czy MG, ale inwazję „chińczyków” widać już na drogach, na parkingach. Widać ją też na dachach: panele słoneczne przywędrowały do nas „jedwabnym szlakiem”, podobnie jak pompy ciepła.

Komisja Europejska zamierza podnieść opłaty za przesyłki z Chin. Dziś jeszcze planowane jest zniesienie zwolnienia z opłat celnych dla przesyłek o wartości do 150 euro. Izba Gospodarki Elektronicznej UE chce, by wszyscy klienci chińskich sklepów internetowych musieli płacić cło niezależnie od wartości zamówienia. Stracą na tym chińskie sklepy internetowe i ich klienci. Zyskają budżety państw UE. A Chińczycy nadal będą trzymać się mocno, bo chińscy władcy są o parę kroków (lat) przed wszystkimi swoimi rywalami.

Również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!