Podatki, składki, daniny. Felieton Adama Jaśkowa (210)

Podatki, składki, daniny. Felieton Adama Jaśkowa (210)

Polski system podatkowy jest wyjątkowy jak na europejską miarę. Jest efektem zmian bez ładu i składu. Nikt nie jest z niego zadowolony. Nie dostarcza przychodów wystarczających do zapewnienia odpowiedniego poziomu usług publicznych. Nie wystarcza na niezbędne inwestycje publiczne, ratowane dotychczas przez fundusze europejskie, ale ten efekt będzie wygasał. Czeka nas poważna debata o podatkach, tyle że jedni twierdzą, że na to za wcześnie, inni, że już za późno.

Coś się z narodem stało, coś niedobrego. Zauważyłby to Bogdan Smoleń, może nie tyle jadąc tramwajem o świcie, ile przeglądając poranne media głównego nurtu (mainstreamu). Oto w tychże mediach – od „Gazety Prawnej” przez „Politykę” aż do „Wyborczej” – daje się dostrzec niemal powszechną krytykę obniżenia składki zdrowotnej. Twardo stoi przy premierze, przynajmniej w kwestii obniżenia składki, tylko „Rzeczypospolita”. Czyżby znów wchodziła w rolę gazety (u)rządowej, jak za redaktora Bareckiego? Kto wie, co się jeszcze podzieje…

Z pałacu z wielkim żyrandolem wyciekają strzępki informacji, jakoby urzędujący całkiem i jeszcze nie całkiem ustępujący prezydent nie zamierzał ustawy podpisać. Czy uległ podszeptom Magdaleny Biejat czy Adriana Zandberga, czy innego szatana, nie wiadomo.

Senat wypchnął ustawę do Sejmu. A Lewica pozbyła się, niejako przy okazji, jednego senatora. Może się wydawać, że na listach Lewicy znalazło trochę osób jakby nieco przypadkowo, również w Sejmie, gdzie czworo posłów nie rozumie relacji państwo – kościół. Ale to temat na zupełnie inną opowieść.

Być może ustawa upadnie w lekkiej niesławie, a po zakończeniu kampanii wyborczej przestanie być potrzebna, skoro raczej powszechnie jest uznawana za szkodliwą – powszechnie, oczywiście, poza „Rzeczpospolitą”, Fundacją Balcerowicza i Kancelarią Premiera. Donald Tusk broni obniżenia składki niemal tak, jak Rydz-Śmigły niepodległości. Ciekawe, czy to veto opublikują w Monitorze Polskim. Ostatnio różnie z tym bywa.

Kiedy skupiamy się na wysokości składki, umyka nam sedno sprawy, czyli zapewnienie przez państwo odpowiedniego poziomu usług publicznych w zakresie ochrony zdrowia. Ten konstytucyjny, a realizowany przez rządzących polityków obowiązek państwa właśnie nie jest realizowany – między innymi ze względu na niewystarczające nakłady na opiekę zdrowotną. Według danych Eurostatu za rok 2022 wydatki na ochronę zdrowia w Polsce stanowiły 6,4% PKB przy średniej unijnej 10,4%. Z takim wynikiem Polska zajęła trzecie miejsce w Unii Europejskiej, oczywiście od końca. Wyprzedziliśmy Bułgarię i Rumunię. Nieznacznie. W roku 2025 wydatki wyniosą, według jednej metodologii, 6,6 %PKB, a według drugiej tzw. wydatki rzeczywiste sięgną 5,65%. Obronienie trzeciego miejsca od końca w Europie może w tym roku być trudne.

Wojciech Konieczny, wiceminister zdrowia ze wskazania Lewicy, sugeruje, by nie zawracać sobie głowy składką zdrowotną, tylko wrócić do finansowania ochrony zdrowia wprost z budżetu, czyli z podatków. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do podatków.

Od czasu pierwszego rządu PiS-u przyjęło się uważać, że można mieć usługi publiczne na wysokim poziomie przy niskim poziomie podatków. No cóż, wiarę w cuda mamy zapisaną w preambule konstytucji.

Według danych za rok 2023 średni udział podatków w PKB Unii Europejskiej to 40%. W sumie można kraje UE podzielić na trzy grupy. Pierwsza to bogate kraje o średnim udziale podatków, przekraczającym 40% PKB, np. Francja, Belgia czy Dania. Druga grupa to biedniejsze kraje z udziałem poniżej średniej; tu Polska lokuje się na 17. miejscu. Trzecia grupa to raje podatkowe jak Malta i Irlandia. O dziwo, tuż obok ląduje Rumunia z udziałem podatków w PKB na poziomie 27% (dane za Obserwatorgospodarczy.pl)

Dodatkowo w Polsce mamy degresywny system podatkowy, charakteryzujący się malejącą wielkością obciążeń wraz ze wzrostem dochodów. Wpływa na to między innymi niski poziom podatków majątkowych. Nie mamy progresji podatkowej, choć drugi próg podatkowy przekracza coraz więcej podatników – w tym roku będzie to ponad dwa miliony. Tyle że ci , którzy osiągają najwyższe przychody, nie płacą podwyższonej stawki, ale podatek liniowy, rejestrując działalność gospodarczą. A najbogatsi oczywiście nie płacą podatków w ogóle. Przez taki system najbardziej obciążeni podatkowo są ci, których dochody nieznacznie przekraczają próg podatkowy, i oni też najbardziej sprzeciwiają się zmianom systemowym.

Polski system podatkowy jest wyjątkowy jak na europejską miarę. Jest efektem zmian bez ładu i składu. Nikt nie jest z niego zadowolony. Nie dostarcza przychodów wystarczających do zapewnienia odpowiedniego poziomu usług publicznych. Nie wystarcza na niezbędne inwestycje publiczne, ratowane dotychczas przez fundusze europejskie, ale ten efekt będzie wygasał. Czeka nas poważna debata o podatkach, tyle że jedni twierdzą, że na to za wcześnie, inni, że już za późno.

Również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!