Kolory dwa. Felieton Fryderyka Zolla (526)

Kolory dwa. Felieton Fryderyka Zolla (526)

Jest taka piosenka ukraińska z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku: „Kolory dwa, dwa kolory, czerwony to miłość, a czarny to smutek”. Te dwa kolory są stałą zadrą w stosunkach polsko-ukraińskich.

Gdy mija się granicę Polski i Ukrainy, na świeżych wojskowych grobach obok państwowych flag niebiesko-żółtych powiewają także te czerwono-czarne. Dotyczy to tylko zachodniej Ukrainy, na wschodzie ich już nie widać.

Polakom czerwono-czarne flagi kojarzą się bardzo boleśnie z rzezią wołyńską i halicką. Dla współczesnych Ukraińców są symbolem walki o niepodległość Ukrainy, przede wszystkim przeciwko moskalskiemu najeźdźcy. Same kolory wywodzą z ludowych wyszywanek w rejonach Iwano-Frankiwska. Pojawiają się na znakach jednostek walczących na wschodzie o wolność Ukrainy i Europy.

Bardzo trudno jest tu uzgodnić wspólną pamięć. Dla Polaków czerwono-czarna flaga to znak niewyobrażalnej grozy i cierpienia. Dla Ukraińców – znak niebywałego poświęcenia i męstwa. Jedni i drudzy powinni zdawać sobie sprawę ze złożoności kontekstu, tak aby nie podsycać konfliktu sprzyjającego wyłącznie Moskwie.

Bez rozumienia tych zależności potoczyły się ostatnio wypadki związane z polskimi transporterami opancerzonymi Rosomak. Na otrzymanych z Polski rosomakach (nie wiem, czy kupionych czy darowanych) Ukraińcy zamocowali czerwono-czarne proporce (zapewne jako barwy konkretnej jednostki, ale nie mam tutaj bliższych informacji). Gdyby Ukraińcy choć trochę zważali na polskie emocje, nie powinni tych akurat barw łączyć z polskimi transporterami. A potem, w absurdalnej logice emocji, minister obrony narodowej RP potępił umieszczenie tych emblematów na rosomakach. Zrobiłby sto razy mądrzej, gdyby zamiast publicznych tromtadracji napisał poufny list do swojego ukraińskiego odpowiednika, wyjaśniając polskie tło emocjonalne. Trwa wojna, my i Ukraina jesteśmy w niej po tej samej stronie i nie wolno nam tworzyć propagandowej pożywki dla Moskwy. Na oświadczenie polskiego ministra odpowiedział nieznany bliżej ukraiński oficer Ponomarenko, plotąc, że Polacy chcą zwasalizować Ukrainę, że zależy im na biedzie ukraińskich sąsiadów, bo potrzebują tanich rąk do pracy. Trudno zrozumieć, co te bzdury mają wspólnego z proporcami na rosomakach i dlaczego obiegły wszystkie media, nakręcając młyny propagandy Moskwy.

Słowa Ponomarenki to oczywiste brednie. Polska pragnie silnej Ukrainy w UE i w NATO. To polska racja stanu. Żadne inne państwo Zachodu nie wspiera Ukrainy z taką mocą, nie ma też narodów równie bliskich sobie jak Polacy i Ukraińcy. Nadal łączy nas wspólnota losów. Od wyniku toczącej się wojny zależy los i Ukrainy, i Polski. Warto poczytać treść ultimatum Putina z 2022 roku. Jest tam też mowa o Polsce i z odnoszących się do Polski warunków Putin również nie ustępuje ani o krok. Czasami trzeba wylać kubeł zimnej wody na rozpalone głowy. Warto, aby i Polacy, i Ukraińcy lepiej rozumieli wzajemne emocje. Jeśli nam się to uda, wymierzymy moskalskim propagandystom silny cios.

A my pomagamy Ukrainie. Trwa zrzutka KOD‑u i zbiórka Fundacji na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików (z dopiskiem „Ukraina”).


Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików (wpłaty z dopiskiem „Ukraina”)

Wspieramy walczących w Ukrainie

Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!