Jeśli uważacie się za zwolenników europejskiej integracji, pozostaje Wam jedynie głosowanie na Lewicę. Jeśli aktualny stan integracji Wam odpowiada lub jesteście zwolennikami Europy ojczyzn, macie szerszy wybór: od KO przez TD do PiS-u. Różnice, przynajmniej w Parlamencie Europejskim, pomiędzy tymi partiami nie są duże.
Całkowicie nieobiektywny, osobisty i bezlitosny, choć oparty na realnych podstawach – ułomnych i niedoskonałych, ale jednak. Te podstawy to Latarnik wyborczy (www.latarnikwyborczy.pl). Podobne, choć niezupełnie te same pytania (i odpowiedzi) można znaleźć na stronie eurowybory.eu.
Odpowiedzi zebrano na podstawie programów wyborczych i innych deklaracji partii i ich komitetów. Odrobinę trudności mogli twórcy Latarnika mieć z PO/KO, bo ta nigdzie takiego programu na wybory europejskie nie ogłosiła, ma za to hasło i listy kandydatów.
Przeglądając te listy – przedstawione przez KO i nie tylko – można dojść do nieco zasmucających wniosków: parlament europejski traktowany jest przez polskie partie jako miejsce emerytury, karnej zsyłki lub azylu dla uciekinierów. Na takiej politycznej emeryturze są już i Marek Belka, i Włodzimierz Cimoszewicz, i Robert Biedroń, którzy będą się ubiegać o mandaty z listy Lewicy. Dla Biedronia to chyba nieco wcześniejsza, ale (jak twierdzi wielu) zasłużona emerytura. PO wysyła do Europy nieprzydatnych, trochę przegranych, a przede wszystkim niepasujących premierowi do układanki. Dla PiS-u europarlament to głównie ucieczka przed krajowym wymiarem sprawiedliwości, choć – jak pokazują różne wścibskie media – to też wyprawa spod Oświęcimia na brukselskie salony, i to w niezłym samochodzie. Dla Trzeciej Drogi to chyba droga ku lepszej przyszłości i zarobków w euro.
Jest to bodaj jedyna forma przyjęcia euro, która nie wywołuje kontrowersji wśród polityków i reszty obywateli. To z kolei budzi słuszny sprzeciw tych, którzy otrzymują pensje w złotówkach, za zakupy płacą w złotówkach, a ceny w sklepach są takie jak w strefie euro. Bo tak naprawdę cała nasza gospodarka jest już w strefie euro, tylko pensje zostały w kraju. Stąd taka popularność zakupów w Chinach przez chińskie, choć nie tylko, platformy i sklepy internetowe. Taki chiński raj za polskie złote.
Ale wracajmy do strefy euro, a przynajmniej do strefy europarlamentu. I do Latarnika, który jest takim malutkim kagankiem oświaty, a nawet kaganeczkiem. Co z niego wynika? Nie ma tam wielkich projektów, raczej większe lub mniejsze kwestie bieżące. Wynika to głównie stąd, że polska opinia publiczna (o ile coś takiego istnieje, a ja wątpię w to coraz bardziej) bardzo mało wie o unijnych projektach. Polscy politycy wydają się wiedzieć niewiele więcej, administracja rządowa natomiast wydaje się czynić wiele, by nikt się za dużo nie dowiedział.
Co zdaniem twórców Latarnika ma interesować wyborów? Zielony Ład i polityka ekologiczna, ale w wybranych tematach, obronność i bezpieczeństwo, polityka migracyjna, odrobina gospodarki i polityka równościowa, ale oczywiście nie w takich kwestiach jak płaca minimalna.
Zacznę od tego, co jednoczy wszystkie partie w Polsce. Otóż – co pewnie nie stanowi zaskoczenia – wszyscy są przeciw zakazowi rejestracji samochodów spalinowych. Cóż, najlepiej do sprawy odniosła się Lewica, choć trochę enigmatycznie: „Konkretne cele pośrednie na drodze do neutralności klimatycznej razem ze wspólnotowymi funduszami na zieloną transformację zwalczą wykluczenie oraz zbudują zdrowy i bezpieczny transport przyszłości. To zielona mobilność dla każdego zamiast elektrycznych importowanych SUV-ów dla nielicznych. Już dziś polskie autobusy, pociągi i rowery sprzedawane są w całej Europie”. Oczywiście, mechaniczny zakaz dla samochodów spalinowych wyłącznie stwarza problemy. Rozwój komunikacji publicznej, zwłaszcza korzystającej z energii elektrycznej, te problemy rozwiązuje. Inne komitety nie udzieliły Latarnikowi wyjaśnień.
Skoro już wiadomo, co łączy (choć niekoniecznie z tych samych powodów), zobaczmy, co dzieli. Na dwadzieścia pięć pytań Latarnika rządzącej w Polsce koalicji udaje się zachować jedność w siedmiu kwestiach, w tym również we wcześniej wspomnianej kwestii samochodowej.
Tylko w dwóch kwestiach rządząca koalicja ma przeciwne zdanie niż opozycja: wspólnie popiera zamrażanie funduszy europejskich dla krajów naruszających prawo europejskie, co raczej nie dziwi, oraz solidarnie sprzeciwia się ograniczeniu Unii Europejskiej wyłącznie do współpracy gospodarczej. W innych sprawach do wspólnego frontu dołącza np. PiS. Razem z koalicją popiera informowanie o różnicach płac pomiędzy kobietami i mężczyznami, co mogłoby niektórych zaskoczyć. I PiS, i koalicja są za przyjęciem Ukrainy do Unii Europejskiej, podobnie jak za finansowaniem zakupów broni, w czym jeszcze uzyskują poparcie Konfederacji. Koalicja ze wsparciem Bezpartyjnych opowiada się też za ograniczeniami w sektorach strategicznych dla inwestorów spoza UE.
Najczęściej osamotniona w swoich poglądach bywa Lewica. Aż siedem razy. Jako jedyna wspiera pomysł europejskiej armii, ponoszenie przez firmy opłat za emisje CO2, wspólną politykę migracyjną (tu KO twierdzi, że nie ma zdania), jest przeciw odsyłaniu migrantów z terenu UE (wszyscy inni są za), przeciw odrzuceniu Zielonego Ładu (wszyscy są za, tylko TD się waha), za inwestowaniem w infrastrukturę kolejową nawet kosztem drogowej (reszta podobnie jak przy Zielonym Ładzie). Wreszcie jako ten Herkules przeciwko wszystkim Lewica jest za odejściem od zasady jednomyślności w głosowaniach w UE (np. w Radzie Europejskiej). Łączy się z PiS-em, tylko gdy opowiada się za podwyższeniem składek członkowskich w Unii. Tu Trzecia Droga i Konfederacja są przeciw, a KO po raz kolejny nie wie, co ze sobą zrobić.
KO cztery razy ma inne zdanie niż wszyscy, ale jedynie wtedy, gdy wybiera odpowiedź „nie mam zdania”. Podobnie Trzecia Droga: trzy razy nie ma zdania, a poza tym zawsze jest z kimś, czyli albo z opozycją, albo z koalicją. Nie ma zdania oczywiście w innych kwestiach niż KO. KO nie wie (przynajmniej deklaratywnie), co zrobić ze wspólną polityką migracyjną UE, składkami członkowskimi , wartościami chrześcijańskimi w UE oraz stosowaniem zautomatyzowanych systemów rozpoznawania twarzy. TD nie wie, co zrobić z celami neutralności klimatycznej, Zielonym Ładem i zakazem hodowli zwierząt na futra. Wie za to na pewno (razem z PiS-em, Konfederacją i Polexitem), że UE powinna uznawać wartości chrześcijańskie, czemu sprzeciwiają się Lewica i – nieoczekiwanie – Bezpartyjni Samorządowcy przy wspomnianym braku stanowiska KO.
Generalnie rzecz biorąc, poglądy Polaków na UE nieco się zmieniły. O ile wyborcy KO i Lewicy (a trzeba pamiętać, że ta druga nie ma ich zbyt wielu) niemal w całości są za pozostaniem w UE, o tyle reszta Polaków nie wykazuje już tak zdecydowanego poparcia, dominuje raczej ostrożny lub nawet radykalny sceptycyzm. Narastają też różnice w ocenie zagrożeń klimatycznych, i chodzi tu nie tylko o krytykę pewnych rozwiązań, ale wprost o pogłębiający się negacjonizm klimatyczny. To po części spadek po rządach PiS, ale nie tylko.
Reasumując: jeśli uważacie się za zwolenników europejskiej integracji, pozostaje Wam jedynie głosowanie na Lewicę. Jeśli aktualny stan integracji Wam odpowiada lub jesteście zwolennikami Europy ojczyzn, macie szerszy wybór: od KO przez TD do PiS-u. Różnice, przynajmniej w Parlamencie Europejskim, pomiędzy tymi partiami nie są duże. Jeśli chcecie zakończenia eksperymentu w postaci UE, wybierzcie Polexit i ***** Konfederację. Ale przede wszystkim idźcie do urn, obywatele i obywatelki.
również na aristoskr.wordpress.com
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.