Brak rządu, granica, wojna i czym się skończy przyzwyczajenie. Felieton Fryderyka Zolla (485)

Brak rządu, granica, wojna i czym się skończy przyzwyczajenie. Felieton Fryderyka Zolla (485)

Wojna nam się znudziła. Trochę to zrozumiałe, że sprawy wewnętrzne przesłoniły po wyborach wszystko inne. Jednak nie tylko to jest przyczyną. Wojna jest gdzieś tam, życie toczy się dalej.

Na to właśnie liczył Putin. Dyktatorom zachowanie władzy zapewnia umiejętność wydobywania z ludzi ich gorszych cech. Strategia Putina wobec Ukrainy polega na przeczekaniu faz szoku, entuzjazmu i solidarności, żeby dotrwać do fazy zniechęcenia. Poddane nadzwyczajnej presji państwo ukraińskie też ma według tej strategii tracić determinację, a korupcja i błędne decyzje mają przyćmić bohaterstwo i poświęcenie.

Obserwujemy, jak strategia Putina zaczyna przynosić owoce. Po zamieszaniu ze zbożem nagle zamknięto polskie granice dla tirów, blokując arterię, która utrzymuje ukraińską gospodarkę przy życiu. Uderzenie w logistykę jest działaniem wojennym. Osłabia Ukrainę, oddala szansę na przełamanie frontów czy choćby wzmocnienie obrony. Pogłębia gospodarczą zapaść Ukrainy, nasilając patologie.

W jednym z felietonów pisałem, jak wielkim niebezpieczeństwem dla państwa jest przedłużanie sytuacji, w której Polska nie ma władzy wykonawczej. Powierzenie formowania rządu politykowi pozbawionemu wszelkiego autorytetu, którego partia przegrała wybory i jest izolowana, mogłoby w normalnych czasach uchodzić za złośliwy psikus ze strony prezydenta, dopuszczalny w ramach politycznej gry. W obecnej sytuacji jest to decyzja skrajnie nieodpowiedzialna. Praktycznie już nieistniejący rząd nie jest w stanie odblokować przejść granicznych i pozostawia ten problem swoim następcom. A dzisiejsze osłabienie Ukrainy będzie miało skutki w niedalekiej przyszłości. Nie przez przypadek wokół protestujących kierowców kręcą się działacze antyukraińskiej Konfederacji. Już dawno powinno to być przedmiotem działań operacyjnych służb.

Chyba przestaliśmy dostrzegać, że po przełamaniu ukraińskiej tamy Moskwa zaleje całą Europę. Taka jest stawka: zwycięstwo, a nawet brak porażki Moskwy prowadzi nieuchronnie do wojny światowej. Blokada granicy to element niszczenia infrastruktury Ukrainy i jej zdolności do stawiania oporu. Nie ma znaczenia, czy ta akcja jest koordynowana z Kremla czy tylko wpisuje się w jego interesy. Jeśli jako społeczeństwo nie podejmiemy starań wspierających Ukrainę, jeśli nie będziemy też budować silnej armii (zmroziły mnie słowa przedstawicieli przyszłej władzy, że może druga linia produkcji Krabów nie jest nam potrzebna), to wszystko skończy się katastrofą.

Demokracje myślą w krótkich perspektywach cykli wyborczych. Tu jednak trzeba pomyśleć dalej. Tam nad Dnieprem i Dońcem, w gruzach Awdijiwki i na przedpolach Bachmutu, pod Robotyne i w dziesiątkach innych miejsc naznaczonych krwią Ukrainy rozstrzygają się losy Europy. Jest coraz mniej czasu na zwycięstwo. Blokady na granicy jeszcze ten czas skracają.

  Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!