W „Gazecie Wyborczej” przedstawiono kłótnię, do jakiej doszło w programie „Kawa na ławę” stacji TVN24 między prowadzącym program Konradem Piaseckim a prezydenckim ministrem Andrzejem Derą. Dera miał się obrazić, ponieważ Piasecki w skierowanym do niego pytaniu porównał zespół powołany do istnienia ustawą, nad podpisaniem której ma się głowić prezydent Andrzej Duda, do eliminującego opozycję przedwojennego procesu brzeskiego.
Oburzenie ministra Dery jest rzeczywiście słuszne, bo Konrad Piasecki swoim pytaniem pokazał, że nie docenia poziomu bezprawia, jakim jest uchwalenie tej ustawy. W procesie brzeskim usiłowano zachować jakieś pozory legalności, orzekał więc sąd, byli sędziowie, był oskarżyciel, stosowano prawo, choć oczywiście złamano je, aresztując bez sądu oskarżonych. Była apelacja i kasacja. Było votum separatum sędziego Leszczyńskiego. Proces ten i tak jest hańbą II Rzeczypospolitej, próbowano jednak dotrzymać jakichś norm. Ustawa o komisji nie stara się udawać niczego. Jest pozbawionym jakichkolwiek pozorów naruszeniem wszelkich standardów konstytucyjnych oraz wynikających z europejskiej Konwencji praw człowieka. Godzi w prawo do niezależnego sądu, uderza w fundamenty demokracji, wprowadza kary gwałcące konstytucyjne zasady prawa karnego.
W swoich dotychczasowych wyczynach konstytucyjnych PiS próbowało usprawiedliwić bezprawność własnych działań, wykonując jakieś nonsensowne dla nauki prawa interpretacyjne wygibasy rzekomo wyprowadzone z Konstytucji. Ta ustawa natomiast przekracza wszelkie miary w sposób bezprecedensowy w historii Polski. Jest splunięciem Polsce prosto w twarz. Każdy, kto uczestniczył lub będzie uczestniczyć w tym barbarzyństwie, będzie musiał za to odpowiedzieć. Nic nie pomogą wpisane w ustawę zaklęcia o nieponoszeniu odpowiedzialności karnej przez członków komisji w związku z prowadzonymi w niej pracami. Wszystko to jest pozbawione mocy prawnej. Posłom głosującym za tą ustawą radziłbym się modlić, aby prezydent ją zawetował. Jeśli tak się nie stanie, sprawiedliwość i prawo się o nich upomni.
A minister Dera słusznie się oburza. Redaktor Piasecki nie dowartościował poziomu hańby, jaką wziął na siebie każdy głosujący za ustawą. Prezydent Duda stoi teraz przed prostym wyborem. Musi jedynie pamiętać, że droga hańby tylko z początku jest łatwa. Z czasem hańba nieuchronnie przytłacza tego, kto się za nią opowiedział.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.