Od samego rana odbieram od ukraińskich przyjaciół telefony, wiadomości i filmiki z życzeniami z okazji Święta Niepodległości. Są wzruszające, ale też uświadamiają, że my Polacy w ten dzień nie składamy sobie życzeń.
Przez Warszawę przeciągnie dzisiaj ryczący tłum, którego prowodyrzy raczej nie widzą miejsca Polski na Zachodzie, czyli tam, gdzie gwarantowana jest nasza suwerenność. Po Polsce pielgrzymuje prezes, chcąc skłócić nas z sojusznikami i przekreślić polską przyszłość. Wojna na Ukrainie pokazuje, że niezależność utrzymamy jedynie w solidarności i sojuszu z Zachodem, którego filarami są NATO i Unia Europejska. Kwestionowanie tej prawdy godzi w egzystencjalne interesy Polski. Próby zdobywania głosów przez napuszczanie jednych Polaków na drugich i przeciwstawianie jednych Europejczyków drugim niszczy spoistość naszej państwowej wspólnoty. Zdegenerowanie instytucji państwa: sądów, Trybunału Konstytucyjnego, Sejmu i służby cywilnej, a także osłabianie samorządu oznaczają destrukcję Polski od wewnątrz. W obecnej sytuacji jest szczególnie ważne, abyśmy byli zgodni co do podstawowych wartości, bez podziałów na coraz bardziej wrogie sobie grupy. Stan państwa jest zły i zagraża bezpieczeństwu Polski.
Chciałbym, abyśmy następnego 11 listopada świętowali wspólnie jako naród pogodzony ze sobą, który właśnie pożegnał w wyborach niszczycieli naszej państwowości. Życzę też jednak wszystkim tym, którzy będą obejmowali rządy, aby uniknęli pokusy rozliczeń i zemsty, a zaufali powolnym, ale sprawiedliwym mechanizmom państwa prawa. Obyśmy za rok mogli złożyć sobie życzenia i wspólnie obchodzić radosne Święto Niepodległości, święto naszej wspólnoty obywatelskiej – zarówno tych, którzy w Boga wierzą, i tych, którzy podstawowe ogólnoludzkie wartości czerpią z innych źródeł.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.