W dzisiejszym felietonie zastanawiam się nie nad tym, dlaczego ludzie się nie szczepią, ale nad tym, co będzie po pandemii. Żałoby narodowej nie było po pierwszej, drugiej i trzeciej fali, teraz więc pewnie też jej nie będzie. Pozostanie tylko osad nienawiści i uprzedzeń antyszczepionkowców i antycovidowców, pogłębiany przez PiS, specjalistów od siania nienawiści. Czwarta fala to hiperpandemia antyspołecznych zachowań – i to jest nasz największy problem.
Codziennie w naszym kraju z powodu koronawirusa umiera około pięciuset osób, zupełnie jakby trwała okupacja i wróg urządzał łapanki. Ktoś wydał na tych ludzi wyrok. Kto? Pluton egzekucyjny czeka w gotowości. Kto strzela?
Antyszczepionkowcy z uporem bliskim szaleństwa opowiadają a to o płodach, z których rzekomo produkuje się szczepionki, a to o czipach wsadzanych do szczepionek. Antycowidowcy z pewnością ignorantów odrzucają wszelkie dane naukowe. Oni wiedzą lepiej. Nawet gdy są już podłączani do respiratora, dalej powtarzają, że przecież to tylko choroba.
PiS liczy głosy i walczy o utrzymanie się przy władzy za wszelką cenę, dlatego szpitale dostają coraz mniej pieniędzy, a koszty przekazu telewizji rządowej szybują w górę. Zamiast wprowadzić lockdown czy nakaz paszportów dla zaszczepionych, rząd nic nie robi oprócz strojenia zwycięskich min.
Wszyscy jesteśmy winni, że wolimy oddychać pełną piersią, żyć na luzie – my wszyscy, którzy nie nosimy maseczek, nie nakładamy ich prawidłowo, nie zachowujemy odstępów między sobą. Nasze społeczeństwo nie zdało podstawowego testu obywatelskości. Pokazaliśmy, że nie liczy się dla nas drugi człowiek, tylko własna wygoda. Wolimy z maseczką pod nosem – albo i bez niej – biegać po miejscach publicznych, nie zważając na to, że nasz oddech może zabić.
Pluton egzekucyjny stoi i strzela, umierają ludzie o słabej odporności, chorzy, seniorzy, dzieci, osoby w sile wieku – wszyscy, którzy ulegli dyktaturze ignorancji lub nie mieli szans, by przeżyć w świecie nieszanującym życia.
Codziennie w naszym kraju umiera około pięciuset osób. To tak, jakby nagle wymarła wioska lub cała dzielnica, jakby doszło do katastrofy lotniczej lub na tragicznego wypadku na autostradzie. To tak, jakby nasz kraj był okupowany przez wrogie wojska i jakby urządzano w nim uliczne łapanki. Te pięćset osób to nasza wina, wina braku maseczek, unikania szczepień, oszukiwania, że jest się zaszczepionym albo że się nie choruje, to wina naszej nonszalancji w stosunku do życia i dobra drugiego człowieka.
Martwimy się, że kiedy już uda nam się odsunąć PiS od władzy, czeka nas dużo pracy. Sądownictwo, edukacja to nasze największe problemy. Trzeba jednak pamiętać o jeszcze innym ogromnym wyzwaniu. PiS nas podzieliło. Pojawiły się lepszy i gorszy sort, antyszczepionkowcy kontra „zniewolone umysły w maseczkach”, wolni i niezależni kontra „oszołomy, co chcą wszystkich szczepić”. Największą winą PiS-u jest demontaż naszej obywatelskości, wprowadzenie podziałów i murów, podżeganie do nienawiści, do społecznej agresji. Trzeba będzie uspokoić społeczne nastroje, wzmocnić społeczne zaufanie, na nowo uczyć się współpracy w obliczu ogromnych dramatów. Bo jak mają się pogodzić z denialistami ludzie, których najbliżsi umarli na COVID tylko dlatego, że ktoś przyszedł do pracy bez maseczki i szczepień albo wsiadł do tramwaju bez żadnego zabezpieczenia? Agresja rodzi agresję, brak szacunku upokarza i deprecjonuje.
Nasza rzeczywistość po PiS-ie będzie światem po ciężkiej pandemii: po zatruciu umysłów nienawiścią do każdego, kto został zaklasyfikowany jako nie-nasz, obcy, wróg. Odtrutką może być tylko spokojna praca u podstaw i społecznikostwo. Drodzy KOD-erzy, drodzy aktywiści i aktywistki, trudne lata przed nami. PiS i pandemia to dopiero początek, potem będą żmudne starania, bez których nasze państwo się nie odbuduje. Prawo i szkolnictwo to filary, ale nie zapominajmy, że jeszcze są wzajemne relacje i społeczne postawy. Dzisiaj modnie jest uderzyć kogoś w twarz tylko dlatego, że spytał: „A gdzie pana maseczka?”. Modnie jest napluć w twarz dziecku z tęczowymi włosami. Skoro naziści demonstrujący nielegalnie w Warszawie 11 listopada wciąż są na wolności, wciąż nie rozliczeni z demolowania miasta, tym pewniej czują się ludzie brutalnie demonstrujący nienawiść do ograniczeń typu „prosimy o założenie maseczki i trzymanie dystansu społecznego”. A przecież jest to źródło tej samej pogardy i nienawiści wspieranej przez rząd. Razem z PiS-em i koronawirusem rozsiewa się nienawiść. Hiperpandemia trwa.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.