Na granicy Ukrainy gromadzą się potężne siły. Podobno wojna jest realną opcją. Białoruś prowadzi przeciwko nam wojnę hybrydową. W tych warunkach PiS zdobyło się na prawdziwie niekonwencjonalne posunięcie: w Warszawie odbywa się zjazd ugrupowań proputinowskich i antyeuropejskich.
Swoją szansę PiS odkrywa w demontażu Europy. Zaraz, przecież PiS podobno Europy broni – przedmurze czy jakoś tak? Wielka strategia PiS-u polega na powiązaniu polskiego losu ze zwycięstwem proputinowskich, antyeuropejskich sił w poszczególnych państwach w Europie. Pozwoliłoby to zdemontować Unię, spełnić sen wujka Wołodii, ale ocalić PiS-owską władzę. Pałac Namiestnikowski wprawdzie okazałby się znowu godny swojej nazwy, jednak lepsza taka władza niż żadna. Na pewno też udałoby się uchronić system oparty na wizji Ziobry.
PiS stara się zharmonizować prawo ze wspólnotą, do której aspiruje. Mur na granicy z Białorusią rozbiorą te same zaprzyjaźnione firmy, które go zbudują. I interes będzie się kręcił. Jedno tylko martwi. PiS kiedyś już postawiło wszystko na Trumpa. Teraz skończy się to podobnie. Do historii przejdą słodkie focie autorytarnej i antyeuropejskiej putinowskiej gromadki. Cenę za ten obiadek zapłaci jedynie Polska (i być może oddzielona od Europy przez Polskę Ukraina).
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.