Pogląd Fryderyka Zolla (felieton „Czy jakikolwiek kompromis jest możliwy?” z 21 listopada), wynikający z troski o państwo, uważam za bliską mi propozycję kompromisu w duchu najlepszej w naszych dziejach tradycji okrągłostołowej – tyle że propozycję w przedstawionej formie przedwczesną, a przez to nieskuteczną.
Profesor Zoll pisze:
„Zakończenie kryzysu wymiaru sprawiedliwości jest racją stanu. Opozycja powinna zaproponować rozwiązanie sporu o sądy akceptowalne w tych kręgach władzy, które zaczynają dostrzegać tragizm i niebezpieczeństwo sytuacji”, a dalej: „Trzeba wypracować podstawy statusu sędziów tak, by w przyszłości nie podważano go w zależności od ekipy rządzącej. Wymaga to ponadpartyjnego porozumienia. Działania władzy przeciwko sędziom mają rzeczywiście coraz bardziej kryminalny charakter, ale zawarcie kompromisu pozwoliłoby ocalić realnie zagrożoną państwowość i przyszłość naszej wspólnoty. Kompromis powinien dać PiS-owi szansę ocalenia twarzy. Musiałby zakładać przywrócenie KRS w jej konstytucyjnej postaci, natychmiastowe zaprzestanie prześladowania sędziów, likwidację politycznie sterowanego systemu ich dyscyplinowania oraz przywrócenie realnych gwarancji niezależności”.
Idea taka może przyświecać każdej osobie zatroskanej o los kraju. Problem tkwi we wskazaniu konkretnych obszarów i mechanizmów, które miałyby być przedmiotem porozumienia.
Status neosędziów powinien być efektem uzgodnień, ale jego określenie nie może stanowić warunku wstępnego negocjacji. W przeciwnym razie otrzymalibyśmy w spadku neosędziów niszczących ludzi i system wymiaru sprawiedliwości, takich jak Radzik, Lasota, Schab, Piebiak i inni hejterzy z grupy internetowej, Pawełczyk-Woicka, Stępkowski i im podobni. Zakładanie a priori, że takie osoby będą orzekać w sądach, budzi mój sprzeciw. Reżimowa strona ewentualnego porozumienia na pewno z chęcią zaczęłaby negocjacje od tego sprezentowanego im stanu „zero”, w propozycji profesora brakuje mi natomiast aksjologicznych podstaw (na gruncie litery prawa) zawarcia takiego kompromisu. Szlachetna troska o los kraju to w sytuacji europejskiego państwa prawa o wiele za mało. Porozumienie musi dawać gwarancję stabilności orzeczeń sądowych, niepodważalnych przez strony niezadowolone z rozstrzygnięć. Obecny etap wydaje się odpowiedni nie do formułowania konkretnych rozwiązań kompromisowych, ale do opracowania zasad (również prawnych) takiego porozumienia.
W tym miejscu wspomnę o przedstawionej kilka tygodni temu przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” propozycji całościowego uzdrowienia systemu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, niewątpliwie zgodnego z obowiązującym prawem, a także międzynarodowymi standardami. Propozycja „Iustitii” wychodzi również naprzeciw ewidentnym wadom tego systemu sprzed 2015 roku. To jest podstawa, od której strona demokratyczna mogłaby rozpocząć dyskusję o kompromisie.
Chcemy standardów zaproponowanych przez „Iustitię” ale… pomni wspaniałych doświadczeń z 1989 roku jesteśmy gotowi dyskutować i negocjować na ten temat z oponentami w duchu życzliwości i ze świadomością wagi spraw.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.