Minister Dworczyk, tłumacząc swoją beztroskę w gromadzeniu spraw państwowych w prywatnej skrzynce mailowej, podkreślił, że występuje w różnych rolach: jest osobą prywatną, urzędnikiem i politykiem. Ta niecodzienna kumulacja (na pewno są urzędnicy niebędący osobami prywatnymi) może w przypadku państwa PiS‑u rzeczywiście odsłania istotę funkcjonowania władzy.
Ludziom rządzącym Polską zatarły się granice między tym, co prywatne, a tym, co państwowe, między sprawami publicznymi a kumplostwem. Kwestie o znaczeniu państwowym omawiane są więc swobodnie z poupychanymi w różnych państwowych spółkach kolegami ze szkoły lub z harcerstwa. Co więcej, w tej strukturze prawo nie działa jako instrument wiążący władzę. Władza nie czuje się skrępowana prawem ani procedurami bezpieczeństwa. Przecież to wszystko jest jej – prywatny folwark, w którym sprawy publiczne są prywatnymi sprawami właścicieli zawłaszczonego kraju. Kolejna, niebywała afera spływa po władcach naszej krainy jak po teflonie. Rzeczy o szczególnej, państwowej wadze dryfują w potoku prywatności między harcerzami, kumplami, premierami i ministrami – ot, taka Rzeczprywatna Polska, bez dobra wspólnego.
W „Tygodniku Powszechnym” Tomasz Stawiszyński każe nam wierzyć, że świat nie jest czarno‐biały i że wśród zwolenników PiS‑u są ludzie działający dla dobra Polski. Patrząc na zagładę służby cywilnej, zniszczenie Trybunału, dewastację sądów, kpiny z konstytucyjnych przepisów o stanach nadzwyczajnych, atak na wyższe uczelnie (Uniwersytet Jagielloński nazwany przez PiS-owską kurator Nowak agencją towarzyską, zwolnienia niewygodnych dla władzy profesorów na Uniwersytecie Pedagogicznym) czy szkodliwą centralizację edukacji, jakoś nie umiem postrzegać rzeczywistości oczami Tomasza Stawiszyńskiego. To nie jest normalny podział polityczny. Z jednej strony mamy demokratyczną opozycję, z istoty podzieloną, zmarginalizowaną w autokracji, ale właśnie demokratycznie pluralistyczną i generalnie pragnącą jakiejś normalnej Polski. Z drugiej strony są prywatyzatorzy przejmujący państwo, nieodróżniający dobra publicznego od własnego interesu. I coraz trudniej usprawiedliwiać ludzi, którzy w tej władzy uczestniczą lub tylko ją wspierają.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.