Rzeczywistość daje nam ostatnio niewiele powodów do optymizmu. Jak znosić przytłaczającą liczbę nieakceptowalnych faktów? Chętnie widzielibyśmy siebie jako niezłomnych rycerzy, nieustających w oporze. Taka postawa jednak jest trudna: wymaga wysiłku, czasu, niesie ryzyko rozmaitych kłopotów. Dysonans pomiędzy własnym postępowaniem a idealizowanym wzorcem jest poważnym obciążeniem dla psychiki. Jak sobie z tym radzić?
Zazdrościmy ludziom, którzy znoszą to napięcie pozornie bez uszczerbku, jak sędzia Tuleya czy dr Matczak. Niewielu na to stać. Pozostali mają do dyspozycji trzy taktyki, które pozwolą im pogodzić się z własnym zachowaniem.
Zmiana priorytetów
Jeżeli nie jestem w stanie zapobiec złu, może lepiej do niego dołączyć i czerpać stąd tyle korzyści, ile się da? To podejście przywraca wewnętrzne poczucie racjonalności, choć stosowane intensywnie prowadzi do kompletnego zakłamania. Taka postawa charakteryzuje ludzi aktywnie popierających prezesa. Jak wskazują wyniki wyborów i samo życie, jest niestety dość popularna.
Metoda limitowanego oporu
Metoda ta pozwala brać udział w rozmaitego rodzaju akcjach i protestach przy uwzględnieniu ponoszonego przy tym ryzyka. Jeżeli ryzyko przekracza założony limit, należy się wycofać, przeczekać i wrócić do sprawy przy najbliższej okazji. Daje to szansę na – być może odległy – sukces, wymaga jednak wysiłku, więc obciążenie w dużym stopniu pozostaje.
Emigracja wewnętrzna
Termin ten pochodzi z czasów „mocowania się” narodu z partią w PRL. Postawa ta polega na zaprzeczaniu potrzebie czy raczej sensowi walki: róbmy swoje i starajmy się nie zauważać i unikać wszelkich kontaktów z opresyjną władzą. Wytłumaczenie sobie, że „mnie to nie dotyczy”, daje pożądane wyciszenie dysonansu. Na pozór jest to idealne rozwiązanie, niestety obarczone poważną, choć nieoczywistą wadą: prowadzi w rzeczywistości do cichego, lecz realnego poparcia dla niszczącej państwo władzy. W rezultacie władza się umacnia i zawłaszcza kolejne elementy organizacji państwa – obserwujemy to codziennie. Istnieje ryzyko, że ta ekspansja dotrze również do granic naszej wewnętrznej emigracji. A im później się to zdarzy, tym mniejsze będą szanse na odparcie agresji…
Pamiętajmy: „emigracja wewnętrzna”, symetryzmy, wszelkiego rodzaju oswajanie zła daje złu dodatkową siłę. Tylko masowy, rozsądnie limitowany opór tworzy szansę przezwyciężenia zła, odebrania władzy przestępcom i rozpoczęcia naprawy państwa.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.