Zbliża się rok 2021. Rok 2020 ukazał całkowitą niezdatność PiS‑owskiej władzy do rozwiązywania jakichkolwiek problemów. Dopóki starczyło pieniędzy, rządzenie oznaczało opanowywanie państwa przez swoich i rzucanie innym ochłapów jako koniecznej ceny utrzymania się na stanowiskach. Niestety, części społeczeństwa spodobał się pomysł na państwo polegający na łupieniu i wybiórczym dzieleniu się łupem, bo realizował wyobrażenia wielu o tym, czym jest „rzecz publiczna – rzeczpospolita”: bezbronnym obiektem napaści. Ta Rzecz do Łupienia wymaga także pewnej organizacji. Należy zniszczyć instytucje powołane do jej pilnowania, takie jak sądownictwo czy służbę cywilną. W dużej mierze to się PiS‑owi udało. Przyszła jednak pandemia, gwałtownie przyspieszając procesy rozpadu państwa. System oparty na łupieniu nie daje gwarancji wieczności, wręcz przeciwnie: w skarbcu dość szybko odsłania się dno. Następuje wtedy wzmożenie rabunku, a rabusie rzucają się sobie do gardeł. Wszystko to możemy obserwować na bieżąco. Dlatego herszci tej struktury starają się wymyślić jakieś tematy, które pozwoliłyby na chwilę zwolnić tempo łupienia, osłabiając wewnętrzny konflikt wśród łupiących lub go maskując. Stąd absurdalny konflikt z Unią, w którym graliśmy rolę wioskowego głupka na usługach Węgier, czy też zajmująca obecnie rząd kwestia wyrugowania z dokumentów niebezpiecznego pojęcia „gender”. Władza postanowiła wspomóc korektę wyglądu współczesnej angielszczyzny i właśnie to pochłania aktualnie administrację państwową. Do tego premier Morawiecki ogłasza coraz to nową interpretację zakazów wprowadzonych w związku z sylwestrem. Na pewno wolno będzie Telewizji Polskiej zorganizować Sylwestra Marzeń, ale poza tym nic nie wiadomo – nie wiadomo nawet, co w zakazie ulega zmianie, bo trudno zrozumieć, jaki był stan przed zmianą i co zmiana powoduje. To zresztą dotyczy nie tylko sylwestra. Bezideowa łupieżcza struktura, miotając się, wymyśla różne reguły, przy których kodeksy złodziejskie są szczytem legislacyjnej maestrii. Wpływamy zatem w Nowy Rok na przeciekającej łajbie, której sternik wyrwał ster, by walić nim wioślarzy po głowie. Życzmy sobie, abyśmy w Nowym Roku zdołali dopłynąć do jakiegoś brzegu. Każdy musi to raczej zrobić na własny rachunek, chyba że wioślarze w końcu się zorientują w stanie umysłu sternika – życzmy więc sobie także jak najszybszego zrozumienia tej „oczywistej oczywistości”, tak by jeszcze coś dało się uratować. Nie wiem, jaki to będzie rok. Można natomiast powiedzieć w ciemno, że będzie się działo. Wszystkim nam miłej zabawy; premier na pewno jeszcze wyjaśni jej nowe, ciągle zmieniające się reguły.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.