Ostatnio pisałem mniej o sądach. Bezprawie przekształciło się w stan permanentny. Oswoiłem się z nim. Prezes Trybunału Konstytucyjnego po raz kolejny odracza posiedzenie w sprawie ustawy zwanej potocznie i podle (żeby bez wyroku odmówić godności jej adresatom) „dezubekizacyjną” i nie wydaje orzeczenia od ponad dwóch lat. „Gazeta Wyborcza” podejrzewa, że Przyłębska nie może zapewnić wyroku zgodnego z politycznym zapotrzebowaniem, bo nawet powołani przez PiS‑owską większość sędziowie nie chcą zaakceptować tak jawnej kpiny z Konstytucji. Trybunału już nie ma, stał się farsą i obrazą idei sprawiedliwości. Sprawy sędziego Tulei, sędziego Żurka i – najnowsza – sędzi Morawiec to symbol niszczenia niezależnych sędziów. Hejterom z Ministerstwa Sprawiedliwości (Miłości?) nic się nie stało. Oto zaledwie kilka spośród objawów obumierania państwa prawa. Dostrzegł to sąd holenderski, kierując do Trybunału Sprawiedliwości UE pytanie, czy państwu, które odebrało sędziom niezależność, można wydać oskarżonego. Żyjemy w kraju, w którym samorządy różnych szczebli głosują za uchwałami godzącymi w grupy obywateli, przez co radykalnie naruszają konstytucyjnie gwarantowaną równość. Żyjemy w Małopolsce, której sejmik taką uchwałę przyjął. Pofukaliśmy, pomarszczyliśmy nosy – i nic. Życie toczy się dalej. Przyzwyczajamy się do codziennego bezprawia, przekreślając cały dorobek naszej wolności. O czym tu pisać? Niczego to nie zmieni. Wszystkich nas skaziła powszechna podłość. Nie umiemy się jej z Polski pozbyć, coraz bardziej bezbronni wobec tej dyktatury. To już nie jest Rzeczpospolita. To obszar wolny od prawa. Na naszą zgubę.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.