Wczoraj odbyło się spotkanie Rady Gabinetowej. Prezydent nie zwołał Rady Bezpieczeństwa Narodowego, bo tam zasiada opozycja. Z punktu widzenia Dudy z opozycją nie ma co o bezpieczeństwie rozmawiać, nawet w sytuacji tak złożonej jak obecna. Posłowie opozycji i jej senatorowie reprezentują wprawdzie większość obywateli, ale nie są to ci obywatele, których prezydentem czuje się Duda. On zresztą czuje się prezydentem nie jakichś tam obywateli, ale bezpodmiotowego narodu. A co najistotniejsze, postrzega siebie – całkiem słusznie – jako wykonawcę woli prezesa, więc jego własne poglądy czy obserwacje nie mają tu żadnego znaczenia. PiS nie uważa opozycji za reprezentację całego narodu, ale za grupę wrogą.
Wczoraj także spotkali się w Senacie przedstawiciele nauki, sądownictwa i polityki, aby radzić nad ratowaniem resztek instytucjonalnego ładu państwa, którego istotnym elementem jest wymiar sprawiedliwości. Ze strony rządu i prezydenta nie zjawił się nikt. Władza, dopóki jest władzą, nie widzi potrzeby współdziałania w tym zakresie. Wyjaśnił to dobitnie wicepremier Sasin. PiS nie rozumie, że właśnie marnuje szansę na ułożenie się z opozycją w taki sposób, by móc legitymizować, zapewne za cenę istotnych ustępstw, część tego, co samo namąciło w sądownictwie. Marnuje szansę na zaprowadzenie ładu, na który miałoby wpływ, a który mógłby zyskać szeroką akceptację. Dlatego z PiS‑owskiego państwa niedługo nie zostanie nic. Upojeni władzą PiS‑owcy pojmą to dopiero wtedy, gdy tę władzę stracą. A będzie to całkiem niedługo.
Prezydent wszystkich Polaków. Felieton Fryderyka Zolla (78)
Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!