Mówmy o korupcji otwarcie
Polska staje się republiką bananową, państwem, w którym nie ma równości wobec prawa, bo ci, którzy się uwłaszczyli na publicznych urzędach mają prawo za nic. Dwie wieże pozostaną na zawsze symbolem hańby i kłamstwa pod płaszczykiem patriotyzmu i wiary.
W piątkowy wieczór 22 lutego pod pomnikiem Adama Mickiewicza na Rynku Głównym zebrali się ci, którzy czują potrzebę zamanifestowania swojego oburzenia i zniesmaczenia ostatnimi wydarzeniami: niszczeniem sądownictwa, tworzeniem prawa służalczego wobec polityków partii rządzącej, wreszcie wykorzystywania pozycji dla własnych, również materialnych korzyści. W trakcie przemówień zwrócono szczególną uwagę na służalczy charakter obecnej polityki i polityków partii sprawującej władzę.
– Historia bliźniaczych wieżowców stała się bardzo barwnym i sugestywnym przykładem rozkładu państwa. Jest to jednak zjawisko, które trwa nieustannie od 2015 roku i ma wiele odmian. Jego szczególne nasilenie obserwujemy w wymiarze sprawiedliwości – mówiono w trakcie wydarzenia.
– Mamy do czynienia z państwem władzy nieformalnej, za to obejmującej coraz więcej sfer życia. Na zawołanie prezesa stawia się prezes banku, nie licząc się zupełnie z wpływem tej wizyty na renomę banku i bezpieczeństwo ludzi trzymających tam pieniądze. Jeżeli prezes czegoś się domaga, żadne standardy nie mają znaczenia. (…)Państwo pozbawiane niezależnych instytucji pada łupem rządzących na każdym poziomie władzy. Czy chodzi o miliony na rzecz znajomego prawnika w aferze nadzoru finansowego, czy o gargantuiczne wynagrodzenia dla znajomych prezesa NBP, czy o ogromne pensje sędziów Izby Dyscyplinarnej sprzedających w ten sposób etos sędziego, wszystko to są symptomy PiS-owskich rewolucji. Dla obywateli, którzy się na to nie godzą, jest program cela plus: dla niepokornych dziennikarzy, dla niezłomnych sędziów, dla tych prokuratorów, którzy nie lękają się powiedzieć bezprawiu „nie”. I jeżeli będziemy się temu przyglądać biernie, to cuchnące bagno ze sterczącymi zeń dwiema wieżami nas pochłonie .
Nawoływano również do udziału w zbliżających się wyborach parlamentarnych, bo każdy głos – co dobitnie pokazały niedawne wybory samorządowe – ma ogromne znaczenie.
W trakcie piątkowego wydarzenia wystąpił również Chór KOD.
Demonstrację zorganizował małopolski Komitet Obrony Demokracji.
Manifestacje odbyły się także w Wadowicach i Suchej Beskidzkiej
Relacja wideo:
www.facebook.com/VidKOD/videos/327343784555671/
Media o manifestacji:
Treść pierwszego przemówienia:
Dwie wieże stały się już symbolem – symbolem państwa, w którym władza i odpowiedzialność za jej sprawowanie rozchodzą się dramatycznie.
Mamy do czynienia z państwem władzy nieformalnej, za to obejmującej coraz więcej sfer życia. Na zawołanie prezesa stawia się prezes banku, nie licząc się zupełnie z wpływem tej wizyty na renomę banku i bezpieczeństwo ludzi trzymających tam pieniądze. Jeżeli prezes czegoś się domaga, żadne standardy nie mają znaczenia. W tej rzece milionów złotych, rzece obietnic, strategii, w których interes publiczny miesza się z biznesowym, gnije nam państwo. W ochronę interesów prezesa wciągnięta jest prokuratura. W dzień kluczowych przesłuchań, gdy wobec prezesa padają oskarżenia o zwykłą menedżerską korupcję, prezes udaje się na spotkanie z ministrem sprawiedliwości.
Prezesowi należy się ochrona. Już niedługo wyruszą prokuratorzy, aby realizować PiS-owski program „dla niepokornych cela plus”. Aresztowania biznesmenów niezwiązanych z władzą mają przesłonić gnicie państwa – tylko czy da się ukryć wszechotaczający smród? Ale władza PiS-u nie dąży jedynie do srebrnych milionów. Równie atrakcyjne są pieniądze i rzeczy mające służyć biednym. Czemu nie sięgnąć po środki PCK, aby wspierać partyjne interesy?
Mogłoby się wydawać, że między srebrnymi milionami a aferą okradania PCK nie ma związku. Jest, i to bardzo ścisły. Państwo pozbawiane niezależnych instytucji pada łupem rządzących na każdym poziomie władzy. Czy chodzi o miliony na rzecz znajomego prawnika w aferze nadzoru finansowego, czy o gargantuiczne wynagrodzenia dla znajomych prezesa NBP, czy o ogromne pensje sędziów Izby Dyscyplinarnej sprzedających w ten sposób etos sędziego, wszystko to są symptomy PiS-owskich rewolucji.
Dla obywateli, którzy się na to nie godzą, jest program cela plus: dla niepokornych dziennikarzy, dla niezłomnych sędziów, dla tych prokuratorów, którzy nie lękają się powiedzieć bezprawiu „nie”. I jeżeli będziemy się temu przyglądać biernie, to cuchnące bagno ze sterczącymi zeń dwiema wieżami nas pochłonie. Ale nie jesteśmy bezbronni: możemy okazać sprzeciw, a przede wszystkim możemy pójść głosować. Oni walczyli w wyborach samorządowych o to, żeby móc wybudować dwie wieże i pławić się w srebrnych milionach. My obywatele idziemy do wyborów, aby ratować demokratyczną i praworządną Polskę. I od nas zależy, czy wygramy.
Treść drugiego przemówienia:
Historia bliźniaczych wieżowców stała się bardzo barwnym i sugestywnym przykładem rozkładu państwa. Jest to jednak zjawisko, które trwa nieustannie od 2015 roku i ma wiele odmian. Jego szczególne nasilenie obserwujemy w wymiarze sprawiedliwości. Wielu spośród nas poczuło ulgę, a nawet satysfakcję, kiedy za pośrednictwem Trybunału Sprawiedliwości UE powstrzymana została czystka w Sądzie Najwyższym, kiedy udało się zapobiec sprzecznemu z Konstytucją przerwaniu kadencji pierwszej prezes SN. Tak, było to ważne zwycięstwo, którym jako obrońcy demokracji mogliśmy się słusznie cieszyć. Nie znaczy to jednak, że wyeliminowane zostały wszystkie zagrożenia niezależności sądownictwa. W istocie nadal utrzymują się patologie, które mają dużo większy wpływ na funkcjonowanie sądów niż powstrzymany zamach na Sąd Najwyższy.
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest obecne funkcjonowanie Krajowej Rady Sądownictwa. Jest to organ, który zgodnie z Konstytucją ma stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Kiedy Polska w 1989 roku przechodziła z ustroju totalitarnego do demokracji, kluczową sprawą było uniezależnienie od wpływów politycznych sądownictwa, które w okresie PRL-u było poddane ścisłej kontroli ze strony partii. W tym celu powołano do życia Krajową Radę Sądownictwa jako organ, który m.in. przeprowadza postępowania awansowe sędziów. Każdy, kto chce zostać sędzią bądź awansować do sądu wyższej instancji, musi przejść postępowanie przed KRS. Dla zagwarantowania apolityczności tego organu przyjęto rozwiązanie, w którym swoich przedstawicieli w KRS ma zarówno parlament, jak i władza wykonawcza (rząd i prezydent), ale większość stanowią sędziowie wybierani przez samo środowisko sędziowskie. Takie rozwiązanie zostało także wyrażone w obecnie obowiązującej Konstytucji. Ustawa uchwalona głosami PiS-u w 2017 roku wypacza te konstytucyjne założenia. Przyjmuje bowiem, że piętnastu członków dwudziestopięcioosobowej KRS jest wybieranych przez parlament, a nie przez sędziów. Co więcej, ustawa ta przerwała konstytucyjnie zagwarantowaną czteroletnią kadencję dotychczasowych członków KRS, co umożliwiło powołanie tego organu na nowo z miażdżącą przewagą nominatów rządzącej większości. W obecnym składzie KRS tylko dwoje: pierwsza prezes SN i prezes NSA, nie zostali wybrani przez aktualną większość parlamentarną bądź nie są wprost politykami rządzącej większości. W ten sposób pogwałcono konstytucyjne gwarancje apolityczności KRS, które pozwalały jej pełnić funkcję strażnika niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Sama KRS została wybrana w sposób nietransparentny. Kandydatów do KRS mogło zgłaszać 25 sędziów. Do dzisiaj nie udało się uzyskać informacji, kto udzielił poparcia kandydatom. Zachodzą poważne podejrzenia, że sami kandydaci wspierali się nawzajem i że czynili to sędziowie delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości, a więc podlegający zwierzchnictwu polityka: ministra sprawiedliwości.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Działania niekonstytucyjnej KRS są jawnym pogwałceniem jej konstytucyjnej misji. Rada, która miała bronić niezależności sądów, w oficjalnym stanowisku kwestionowała nienaruszalność konstytucyjnie zagwarantowanej kadencji pierwszej prezes SN. KRS utrzymywała, że pierwsza prezes przeszła w stan spoczynku, a SN obecnie nie ma prezesa. Podczas konkursów na stanowiska sędziów przepytywano kandydatów, czy Małgorzata Gersdorf jest nadal prezesem SN. Awansowali tylko, ci którzy udzielili odpowiedzi przeczącej. Członkowie KRS publicznie domagają się wszczęcia postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom, który wystąpili z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE. Współpraca sędziów krajowych z organami Unii Europejskiej, w szczególności zaś z Komisją Europejską i TSUE, jest traktowana na forum KRS jako okoliczność przemawiająca na niekorzyść osoby, która ubiega się o wolne stanowisko sędziowskie w sądzie wyższej instancji. Członek KRS, posłanka PiS-u Krystyna Pawłowicz, przekazała członkom Rady listę sędziów, którzy brali udział w delegacji do Parlamentu Europejskiego, sugerując, że jest to okoliczność wykluczająca ich awans. Same konkursy przeprowadzane przez KRS przynoszą czasem oburzające rezultaty. Kilka miesięcy temu KRS rekomendowała do nowej Izby Dyscyplinarnej SN m.in. osobę, która nie spełniała wymagań formalnych w postaci minimalnego stażu pracy. W tym samym konkursie pozytywnie zaopiniowano kandydata prawomocnie skazanego za delikt dyscyplinarny, a nawet kandydata, który zastosował areszt wobec kobiety w zaawansowanej ciąży, a potem przeprowadzał wobec niej czynności procesowe w okresie porodu. Zaowocowało to przegraniem sprawy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka z powodu naruszenia zakazu tortur bądź nieludzkiego albo poniżającego traktowania.
Ta degrengolada sprawia, że zamiast stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, KRS jest narzędziem przejmowania wymiaru sprawiedliwości przez rządzącą większość. Miarą jej upadku jest zawieszenie jej członkostwa w Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa, ponieważ KRS nie spełnia standardów obowiązujących w państwie prawa. Krajową Radą Sądownictwa zajmie się także niebawem TSUE, do którego SN i NSA wniosły pytania o zgodność KRS w obecnym kształcie z prawem unijnym. Trybunał Sprawiedliwości rozpatrzy te pytania 19 marca. Nie możemy ulegać złudzeniu, że wymiar sprawiedliwości udało się już obronić. Dopóki działa KRS w obecnym kształcie, psucie sądownictwa będzie trwało. Będziemy o tym przypominać i żądać usunięcia patologii z tego fundamentalnego dla wymiaru sprawiedliwości organu. Domagamy się tego od obecnie rządzących, a w razie potrzeby będziemy się o to upominać także po zmianie władzy w jesiennych wyborach.