ZAKŁAD PUTINA: będzie nuklearny koniec ludzkości, czy nie?
Prawdziwą stawką tego zakładu jest prawo do jego postawienia.
„To nie blef” (Это не блеф) powiedział bandyta na Kremlu, grożąc użyciem nuklearnej broni masowej zagłady, jeśli ukraińska armia nadal będzie odbierała mu tereny, które on wkrótce ogłosi częścią Rosji. Jego twarz wyglądała wtedy jak na załączonym obrazku.
Tym publicznym stwierdzeniem Putin uzurpuje sobie prawo do globalnego szantażu nuklearnego. Kompetencję do postawienia całej ludzkości dowolnego żądania w dowolnym czasie, pod groźbą samozagłady cywilizacji. Rości sobie -jakkolwiek to paranoiczne- władzę nad światem, dominium mundi. Odwieczne marzenie dyktatorów.
Stawiając sprawę w ten sposób Putin tak naprawdę nie daje wyboru społeczności międzynarodowej. Świat nie może się ugiąć przed jego szantażem.
Leningradzki zakapior usiłuje rozpirzyć w drzazgi to co nadal nazywamy ładem międzynarodowym. Nudne i często nieskuteczne debaty w ONZ zamienić w prawo atomowej maczugi. Dokonać tego praktycznie a nie prawnie. Zadekretować a nie uzgodnić. Robi to symbolicznie w czasie zebrania zgromadzenia ogólnego ONZ.
Gdyby na mocy nuklearnego szantażu pochłonął wschodnią Ukrainę, to dlaczego nie miałby pożreć jej w całości za jakiś czas? A później Mołdawii? Dalej państw bałtyckich, czy nawet Polski? A Chiny? Dlaczego nie miałyby tą metodą zająć Tajwanu? A co na to Korea Północna? Iran? Zwaśnione Indie i Pakistan?
Prezydent Rosji mówi, że nie blefuje. Raczej jednak stosuje tzw. strategiczne kłamstwo.
Kłopot polega na stworzonych przez szantażystę warunkach: nie można zweryfikować jego rzeczywistych intencji a stawka jest wysoka. Najwyższa. Życie tysięcy ludzi na Ukrainie a potencjalnie nawet światowy konflikt nuklearny, czyli zagłada ludzkiej cywilizacji. Putin wzywa wszystkich „graczy” jego gry do „chicken race”, jazdy na zderzenie czołowe, zapowiadając, że on na pewno nie okaże się ustępliwym „kurczakiem”.
W rzeczywistości tym ustępliwym „kurczakiem” właśnie się stał, ogłaszając jednocześnie przymusową mobilizację 300 tys. rekrutów, w miejsce tych którzy polegli w jego kolonialnej wojnie w Ukrainie. Wcześniej obiecywał Rosjanom, że do tego nie dojdzie.
Putin już zrozumiał swój błąd w rozpoczynaniu podboju sąsiedniego kraju i usiłuje zachować władzę nad Rosją. Wie, że tylko współczesne samodzierżawie, rosyjski faszyzm, gwarantuje mu zachowanie majątku i życia. Militaryzacja państwa to konieczność tego systemu. Wiedzą to też członkowie jego gangu. W Rosji nie ma stanów pośrednich. Ma się wszystko albo nic.
Nie ma całkowitej pewności, czy oporu przed paranoicznym szantażem Putina przynajmniej część Ukraińców nie przypłaci śmiercią w ataku nuklearnym i wieloletnim skażeniem połaci kraju. Niemniej, choć to moralnie niejednoznaczne, Zachód nie może ustąpić nawet wobec takiego zagrożenia.
Zarówno USA, jako jedyny kraj zdolny do nuklearnej odpowiedzi wobec Rosji, jak też pozostałe kraje zbiorowego Zachodu, muszą zachęcić do wypisania się z putinowskiej „gry” największą liczbę członków społeczności międzynarodowej. Głównie Chiny. W tym celu nie muszą się z nami bratać. Uznawać prymatu USA. Wystarczy jeśli zapewnią Rosję, że nie ma poparcia.
***P.S.*** Dzięki ludzkiemu rozumowi nasza cywilizacja zbliżyła się do tego stopnia rozwoju technicznego, w którym jeden człowiek może usiłować bezrozumnie zabić wszystkich pozostałych. Czy nie powinniśmy czegoś zmienić?
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.