Przemówienie dr hab. Bartłomieja Swaczyny w trakcie protestu pod sądem w Olkuszu 15.12.2017
Obecnie ważą się losy niezależnego sądownictwa w Polsce. Sejm uchwalił, a Senat zapewne przyjmie bez zmian ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawę o Sądzie Najwyższym. Ustawy te znoszą konstytucyjnie zagwarantowaną niezależność sądów od innych władz i podważają gwarancje niezawisłości sędziowskiej.
Krajowa Rada Sądownictwa ma fundamentalne znaczenie dla obsady stanowisk sędziowskich. To ona przedstawia prezydentowi RP kandydatów na sędziów. Czteroletnia kadencja jej członków jest zagwarantowana konstytucyjnie. Nowe przepisy o KRS przewidują przerwanie tych kadencji i wybór nowych członków Rady. Zapewniają też uzyskanie przez większość parlamentarną 13 na 25 miejsc w nowej KRS, co pozwala na przejęcie nad nią kontroli.
Nie mniej groźne dla demokracji i praworządności w naszym kraju są rozwiązania w ustawie o SN. Ustawa przewiduje obniżenie wielu emerytalnego sędziów SN do 65 lat (dotychczas 70 lat) i przejście w stan spoczynku tych spośród nich, którzy ten wiek przekroczyli. Sędziowie ci będą jednak mogli orzekać do ukończenia 70 lat, jeżeli zgodę na to wyrazi prezydent RP. Dodajmy, że zgoda prezydenta wymagać będzie – co wynika z Konstytucji – kontrasygnaty premiera. W ten sposób kontrolę nad obsadą Sądu Najwyższego zachowa rządząca partia, a w praktyce – Jarosław Kaczyński.
Nowa ustawa o SN przewiduje także powołanie dwóch nowych izb Sądu Najwyższego: Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Dyscyplinarnej. Ta pierwsza będzie m.in. rozpatrywać protesty wyborcze i orzekać o ważności wyborów. Izba Dyscyplinarna będzie natomiast rozpatrywać m.in. sprawy dyscyplinarne sędziów. Obie Izby zostaną obsadzone nowo wybranymi sędziami spoza obecnego SN, czyli obsadzone przez prezydenta RP spośród kandydatów wskazanych przez KRS kontrolowaną przez PiS! Jeżeli te przepisy wejdą w życie, stwierdzenie ważności wyborów będzie spoczywało w rękach sędziów wyłonionych według upolitycznionej procedury. Każdy sędzia natomiast będzie się musiał liczyć z tym, że stanie przed sądem dyscyplinarnym, co do którego niezależności nie będzie gwarancji.
To tylko najważniejsze niekonstytucyjne rozwiązania zawarte w nowych ustawach. Kaganiec założony na sądownictwo jest bowiem wzmocniony wieloma rozwiązaniami szczegółowymi. Ich suma oznacza koniec sądownictwa niezależnego od władzy wykonawczej i ustawodawczej oraz śmiertelne zagrożenie dla demokracji.
Czemu mają służyć te zmiany? Między bajki można włożyć zapewnienia o dążeniu do poprawy funkcjonowania sądownictwa (które zresztą pod względem długości postępowań mieści się w średniej europejskiej). Ustawy te nie zawierają ani jednego przepisu mogącego przyczynić się do ograniczenia niedomagań sądów. Niestety, narzuca się inne wyjaśnienie. Niezależne sądy są zawsze solą w oku tych, którzy chcą nieograniczonej władzy kosztem wolności obywateli. Podbój sądownictwa ma na celu otwarcie drogi do dyktatury. Nie da się inaczej wyjaśnić działań, które się właśnie dokonują. Jako wolni obywatele nie możemy się na to godzić!
Jak to może działać w praktyce, widać jak na dłoni w sprawie kary dla TVN. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na TVN bezprecedensową karę 1,5 mln zł za relacjonowanie protestu opozycji parlamentarnej w grudniu 2016 roku. Prawnicy KRRiTv nie znaleźli podstaw do nałożenia kary. Trzeba było dopiero powołać „ekspertkę”: religiolog z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ks. Rydzyka w Toruniu, Hannę Karp, która napisała opinię uzasadniającą zarzut „propagowania działań sprzecznych z prawem”. Od kary można się odwołać do sądu, ale ostateczną instancję stanowi SN, a takie skargi będzie rozpatrywać obsadzona według upolitycznionej procedury nowa Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Tak będzie, jeżeli przygotowywane zmiany w sądownictwie wejdą w życie.
Zmiany te są także zabójcze dla pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Komisja Wenecka oceniła je niezwykle krytycznie, porównując do rozwiązań istniejących w Związku Radzieckim i jego państwach satelickich. W środę Komisja Europejska prawdopodobnie stwierdzi zagrożenie dla praworządności w naszym kraju, co może doprowadzić do izolacji Polski w Unii Europejskiej. Zmiany w wymiarze sprawiedliwości wypychają nas z zachodniej wspólnoty państw demokratycznych i mogą sprawić, że zostaniemy sami w obliczu poważnych kryzysów wstrząsających wspólnotą międzynarodową. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Polska sama pozbawia się szansy na to, by wyrwać się z trwającego od setek lat przekleństwa położenia w środku Europy między wrogimi siłami.
Niestety, ten scenariusz jest coraz bardziej realny. Głosowanie w Senacie jest formalnością, a prezydent RP ustami swojego rzecznika właśnie zapowiedział podpisanie obydwu ustaw. Jak usłyszeliśmy, „wszystkich rzeczy, które prezydent uznawał za złe w poprzednich ustawach, nie ma, a te, na których mu zależy, są”. Nie ma tam jednak – przypomnijmy – gwarancji niezależności sądów, a jest ręczne sterowanie wymiarem sprawiedliwości przez polityków. W ten sposób prezydent ostatecznie zrzuca maskę miłującego Konstytucję demokraty!
Niewykluczone zatem, że bitwa o sądy jest przegrana, a przed nami długa walka o odzyskanie demokratycznego państwa prawa. Pozostaje mieć nadzieję, że Polacy zachowają się tak jak leszczyna, o której Wojciech Młynarski śpiewał: moje ulubione drzewo leszczyna, jak ją za mocno przygiąć w lewo, to w prawo się odgina. Bądźmy jak ta leszczyna! Nie pozwalajmy się przygiąć ani w lewo, ani w prawo! Róbmy swoje, walcząc z nadchodzącą dyktaturą, która w końcu – co do tego nie mam wątpliwości – musi upaść!