Kultura w polityce, polityka w kulturze. Felieton Adama Jaśkowa (225)

Kultura w polityce, polityka w kulturze. Felieton Adama Jaśkowa (225)

Szukając istotniejszych wyjaśnień dysfunkcji demokracji, należy przywiązywać większą wagę do wyjaśnień koncentrujących się na czynnikach instytucjonalnych, takich jak nadmierna rola bogactwa, koncentracja interesów i problemy działań zbiorowych. Czyli nie powinniśmy winić pojedynczych wyborców, a raczej polityczną nadbudowę systemu.

„Kultura polityczna jest to pewien zbiór poglądów i postaw ludzi należących do społeczeństwa, grup społecznych wobec polityki. Należy także zauważyć, że owe poglądy są charakterystyczne dla danego okresu historycznego i kształtują się pod wpływem wielu czynników” (Zintegrowana Platforma Edukacyjna, przedmiot wiedza o społeczeństwie, szkoła średnia).

Każdy, kto przeszedł cykl edukacyjny, o ile nie spał na lekcjach, musiał się z tym terminem zetknąć niejeden raz, więc tłumaczenie, że na tej lekcji nie byłem, odpada. Sam termin „kultura polityczna” nie jest wartościujący, każde społeczeństwo jakąś kulturę, nie tylko polityczną, posiada.

W programie (przedmiotu) jest opis kategorii, i to już możemy traktować jako sądy wartościujące:

— Kultura zaściankowa, czyli taka, która charakteryzuje się bardzo niskim poziomem wiedzy jej członków na tematy dotyczące polityki; kultura ta ogranicza tę wiedzę, nie pozwalając na jej rozszerzenie.

— Kultura podporządkowania, inaczej mówiąc — poddańcza, czyli taka, która jest w bardzo szerokim stopniu zainteresowana aspektami politycznymi. Jednocześnie jest to także typ kultury, który całkowicie poddaje się władzy obowiązującej w danym kraju.

— Kultura uczestnicząca, czyli obywatelska, której zadaniem jest bardzo aktywne uczestnictwo w życiu obywateli i w życiu publicznym; jest to kultura, charakteryzująca się także tym, że obywatele interesują się, w jaki sposób mogą brać udział w życiu politycznym.

Kultura obywatelska wymaga posiadania pewnego minimum kompetencji społecznych, minimum wiedzy o procesach i instytucjach politycznych oraz poświecenia czasu. Rozwojowi tych właśnie kompetencji miał służyć przedmiot pod nazwą WOS. Niestety chyba tylko on. Jego żywot został zakończony ostrym cięciem w 2022 roku. To cięcie było HiTem. Albo Czarnkiem.

Od 1 września uczniowie szkół średnich będą mieli edukację obywatelską, gdzie znowu będzie trochę o kulturze. W sumie studenci wszystkich kierunków powinni mieć przed licencjatem, taką powtórkę z rozrywki (obywatelskiej).

A jak już przeszliśmy wspólnie na wyższy poziom, edukacji, to przybliżę tezy z artykułu publicznie dostępnego Cambridge University Press — Nowe spojrzenie na kompetencje obywateli.

Autorzy artykułu (Steven Klein i Ethan Porter) powołując się na liczne badania, głównie na społeczeństwie USA, formułują tezę, że większość społeczeństwa, np. ta aktywnie uczestnicząca w wyborach, posiada kompetencje pozwalające ocenić sprawność działania instytucji demokratycznych oraz skuteczność decyzji podejmowanych przez polityków. Wskazują, że mimo istniejących silnych mechanizmów poznawczych wspierających przyswajanie informacji zgodnych z pierwotnymi opiniami, znaczna część obywateli potrafi zaakceptować i zinternalizować informacje niepotwierdzające ich opinii. Muszą one jednak do nich dotrzeć i pochodzić ze źródła posiadającego ich zaufanie. Jeśli chcemy zdiagnozować bolączki demokracji, nie powinniśmy szukać przyczyn w psychologicznych lub poznawczych niedociągnięciach na poziomie indywidualnym. Szukając istotniejszych wyjaśnień dysfunkcji demokracji, należy przywiązywać większą wagę do wyjaśnień koncentrujących się na czynnikach instytucjonalnych, takich jak nadmierna rola bogactwa, koncentracja interesów i problemy działań zbiorowych. Czyli nie powinniśmy winić pojedynczych wyborców, a raczej polityczną nadbudowę systemu.

Bardziej powinniśmy się skupiać na jakości elit społecznych i ich egoizmie. Ta refleksja powinna również towarzyszyć rozważaniom o polskim społeczeństwie i polskiej demokracji. Jesteśmy przecież chyba najbardziej zamerykanizowanym społeczeństwem Europy. Do pełnej identyfikacji brakuje nam chyba tylko bagażu niewolnictwa, ale mogą go zastąpić problemy z pańszczyzną. Natomiast dostęp do informacji oraz poziom rzetelności i uczciwości elit mamy już na poziomie amerykańskim. Podobnie jak w USA merytoryczna dyskusja na tematy polityczne przestaje już być możliwa. Nie tylko z powodu braku możliwości dotarcia do rzetelnej wiedzy, ale też dlatego, że chęć jej poznania jest w społeczeństwie coraz słabsza. A wśród politycznych elit prawie żadna.

W jednej sprawie chyba się jednak trochę różnimy. Jeśli chodzi o emocjonalny język wrogości, to w USA nie ma większej różnicy pomiędzy „zwykłymi” stronnikami partii a elitami. Oczywiście partie też mają swoich hunwejbinów.

W Polsce jest to nieco bardziej zróżnicowane. Choć w badaniach społecznych wyszło dosyć wyraźnie, że agresja wyborców obozu (aktualnie) rządzącego wobec wyborców i polityków (aktualnej) opozycji jest znacznie większa niż tych ostatnich grup wobec obozu rządzącego. Może to wynikać ze znacznie większej frustracji wyborców obozu rządzącego, choć trzeba pamiętać, że to obóz rządzący nie całkiem. Jak twierdzą niektórzy sfrustrowani jego wyborcy, nie rządzący wcale.

Cóż, na zmniejszenie frustracji w najbliższym czasie chyba nie ma co liczyć.

Również na aristoskr.wordpress.com


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!