Wysłuchałem fascynującego podcastu Mateusza Lachowskiego, który z ekspertem Markiem Meissnerem analizuje przyczyny obecnego kryzysu w relacjach z Ukrainą. Podcast ten jest obowiązkowy dla każdego, kto stara się zrozumieć, dlaczego Polska i Ukraina w przeraźliwie szybkim tempie przemieniają się z najlepszych sojuszników w strony wojny handlowej. Mechanizm ten ma kluczowe znaczenie i po wygranych wyborach powinien być przedmiotem rozważań co najmniej komisji śledczej.
Ekspert zwraca uwagę na to, jak ówczesny PiS-owski wicepremier Kowalczyk uzasadniał odmowę ujawnienia listy beneficjentów wielkiego napływu zboża z Ukrainy. Jak twierdził wicepremier, nie może ujawnić listy, bo beneficjenci daliby mu popalić. W obecnej wersji ministra Telusa chodzi o ochronę danych osobowych. To chyba klucz do tej sprawy.
Co do zasady nie ma nic złego w tym, że handlowano zbożem. Taki był cel liberalizacji: dać Ukrainie chwilę gospodarczego oddechu. Już rok temu jednak zaczęły się mnożyć sygnały, że rynek może ulec destabilizacji. Minister Kowalczyk poradził rolnikom, żeby trzymali zboże w magazynach, a przez to spotęgował rozmiary katastrofy. Nie zrobiono nic, choć było już wiadomo, że bez szybkich działań, negocjacji i uzgodnienia z Ukrainą systemu kontroli handlu, dojdzie do kryzysu.
Roczna bezczynność zarówno polskich, jak i ukraińskich polityków wymaga dogłębnego wyjaśnienia. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że ten okres wykorzystano do zarabiania na potęgę. Z punktu widzenia polityków partii rządzącej w Polsce mogła to być sytuacja win–win: ktoś zarobił, a tuż przed wyborami rozpętano histerię, żeby pokazać, jak to PiS dzielnie broni interesu rolników. Rynek się załamał, nie ma to jednak znaczenia, teraz czas na próbę zrealizowania profitów politycznych. Na to nałożyła się struktura ukraińskich biznesów i interesów.
Tylko zakończenie tej historii wymyka się spod kontroli. Bo jest wojna. A na froncie giną ludzie. Politycy maskują swoje machinacje, rozpętując różne histerie zaprawione nacjonalistycznym sosem lub uzasadniane obroną wyższych interesów, a cierpią na tym zwykli ludzie – w Polsce oszukani i oszukiwani rolnicy, w Ukrainie broniący naszej wspólnej sprawy żołnierki i żołnierze oraz wszyscy dotknięci tą straszliwą wojną.
My obywatele nie możemy wpaść w pułapkę zastawioną przez pozbawionych jakichkolwiek zasad, cynicznych wielkich tego świata. Broni nas prawdziwa solidarność z Ukrainą cierpiącą ponad miarę. Musimy jednak także przyjrzeć się dokładnie, jak do tego kryzysu doszło. Postawiono tu bowiem na szali geopolityczne bezpieczeństwo całego naszego regionu i zrobiono prezent Moskalom. Tego nikt w Polsce 15 października nie może zapomnieć. Stawka jest przeogromna. I dla Polski, i dla Europy.
Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.