Szumsk, Tarnopol, Iwanofrankowsk i nowa Ukraina. Felieton Fryderyka Zolla (452)

Szumsk, Tarnopol, Iwanofrankowsk i nowa Ukraina. Felieton Fryderyka Zolla (452)

Pojechaliśmy znowu do Ukrainy z nieocenionym niemieckim lekarzem dr Robertem Schönbergiem. Robert, wspomagany nieziemskimi siłami, zorganizował sprzęt medyczny najwyższej klasy: ultrasonograf, respiratory, pompy infuzyjne. Jego koledzy spod Hamburga przez trzy tygodnie przygotowywali generator dla szpitala polowego. Konrad, syn Roberta, student prawa i członek ochotniczej straży pożarnej (tak jak i jego ojciec), zdobył kilkadziesiąt policyjnych i strażackich radiostacji samochodowych. Znajomy rolnik z okolicy użyczył swojego Sprintera z przyczepą, aby można było to wszystko przewieźć.

Robert, który jako jedyny z nas ma prawo jazdy na tak duży samochód z przyczepą, jechał 26 godzin z Hamburga do Tarnopola, z krótką przerwą w Krakowie i nieco dłuższą, choć błogosławioną, na granicy (tym razem wszystko tutaj odbyło się sprawnie). Do Tarnopola dotarliśmy w nocy, już podczas godziny policyjnej, ale chroniły nas przepustki otrzymane od miejscowych lekarzy. Następnego dnia przekazaliśmy część sprzętu klinice w Tarnopolu, leczącej żołnierzy. Szpital jest prowadzony wzorowo, z wielkim zaangażowaniem całego personelu.

Tego wieczoru miałem na wydziale prawa Uniwersytetu w Tarnopolu wykład o europejskim prawie prywatnym. Temat ściągnął wielu studentów, także spoza Szkoły Prawa Polskiego i Europejskiego. Musiałem więc mówić po ukraińsku, co przy takim temacie jest sporym wyzwaniem. Młodzi studenci prawa i wykładowcy z utęsknieniem czekają na Unię, która zbliża się ciągle zbyt wolno i ostrożnie.

Nazajutrz pojechaliśmy do szpitala w Szumsku. Początek potwierdzał stereotypy: placówka w tej małej miejscowości wyglądała z zewnątrz bardzo postradziecko. W środku jednak zobaczyliśmy, że każdy oddział utrzymywany jest na najwyższym poziomie. Oprowadzający nas ordynator wyjaśnił, że reforma terytorialna sprzed trzech lat diametralnie zmieniła gospodarowanie pieniędzmi. Samorząd sprawił, że fundusze zostają na dole. W szpitalu w Szumsku środki te wykorzystywane są w sposób wzorowy – nie na pokaz, ale dla jak największego dobra pacjentów. Robert stwierdził, że bez wahania leczyłyby się w Szumsku i bez wahania objąłby w tym szpitalu dyżury.

Z Szumska pojechaliśmy przez Krzemieniec do Poczajowa. Krzemieniec jest piękny – taki mały Heidelberg – tylko mocno zaniedbany. Rzeczpospolita powinna odnowić Liceum Krzemienieckie, którego budynki nie przetrwają następnych lat. Jest to świadek naszej wspólnej, polsko-ukraińskiej historii. Poczajow zaś robi wrażenie niezwykle. Obok starych cerkwi pyszni się nowo wybudowana, ale zachowująca dawny styl jedna z największych cerkwi świata, która nadal pozostaje w rękach Cerkwi formalnie należącej do patriarchatu moskiewskiego. Słyszałem wiernych mówiących z niezadowoleniem, że być może mnisi będą musieli opuścić ławrę. Upomina się o nią abp. Światosław, głowa Kościoła greckokatolickiego. W powietrzu wisi konflikt.

Ostatniego już dnia pobytu w Ukrainie pojechaliśmy do Iwanofrankiwska, aby przekazać radiostacje. Na głównej ulicy zobaczyliśmy tam portrety poległych: niekończący się szereg twarzy mężczyzn i chłopców. Mimowolnie zwracałem szczególną uwagę na tych z roku 70 – z mojego rocznika. Wielu poległych było młodszych od moich synów, jeszcze przecież bardzo młodych. Patrząc na te portrety, nie da się zapomnieć o wojnie. Odwiedziliśmy też Uniwersytet Medyczny, gdzie prowadzone są bardzo profesjonalne zajęcia z medycyny wojskowej. Dziewczyny – bo są tam same studentki – chłoną umiejętności i wiedzę.

Ukraina mimo wojny zmienia się w oczach. Świadczą o tym świetnie zarządzane szpitale i coraz lepsze uniwersytety, jak ten w Tarnopolu. Zmiana jednak następuje również w samym społeczeństwie ukraińskim: do tej pory zatomizowane, staje się wewnętrznie coraz bardziej solidarne. Ukraina wyjdzie z wojny z nowoczesnym, patriotycznym, europejskim, solidarnym społeczeństwem. Będzie wielkim wzbogaceniem Unii. Tej Unii, za którą płaci krwią.


Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!