Dwa wydarzenia ostatniego czasu: zadeklarowanie przez Sannę Marin, premierkę Finlandii, chęci pomocy polskim kobietom oraz samobójstwo syna posłanki Magdaleny Filiks, pozornie nie są ze sobą powiązane. Deklaracja polityczna premierki Finlandii i koszmarna tragedia matki, która straciła syna, mają jednak drugie dno: nie doszłoby do nich bez pełzającej dyktatury w naszym kraju. O władzy opartej na pogardzie i strachu w dzisiejszym moim felietonie.
Europoseł Robert Biedroń, posłanki Beata Maciejewska, Wanda Nowicka i Katarzyna Kretkowska oraz poseł Krzysztof Śmiszek spotkali się w Helsinkach z fińską premierką Sanny Marin. Wszyscy byli zgodni: Polkom należy się wsparcie. Stąd propozycja Sanny Marin, by Polki mogły dokonywać aborcji w Finlandii, a podróż i sam zabieg były finansowane przez rząd fiński. Nie wiadomo jeszcze, czy ten gest ogromnej solidarności zostanie zrealizowany – przed Finlandią wybory, wszystko może się zdarzyć. Przeraża jednak to, że znaleźliśmy się w takiej katastrofalnej sytuacji, kiedy o dobro i zdrowie kobiet w Polsce musi się troszczyć obcy kraj. Co to znaczy dla nas? Czym się dla nas stała nasza ojczyzna?
Syn posłanki Magdaleny Filiks nie żyje. Popełnił samobójstwo. Najpierw został wykorzystany seksualnie, a później TVP Info i Radio Szczecin zrobiły sobie medialną sensację, ujawniając dane skrzywdzonego nastolatka. Dla młodego człowieka był to kolejny gwałt, kolejna dokonana na nim zbrodnia, tym razem w mediach publicznych. TVP Info to telewizja państwowa, całkowicie upartyjniona przez PiS, tuba propagandowa na wielką skalę. Zamiast informować, dezinformuje, zamiast przedstawiać problemy i rozwijać wrażliwość społeczną na kwestię pedofili, ujawniła dane, które pozwoliły na identyfikację młodych ludzi doznających tak okrutnej traumy. Przerażający to kraj, w którym nie ma szacunku dla osób doświadczających przemocy, w którym dziennikarze telewizji publicznej, ze swej istoty zobowiązanej do pełnienia misji informacyjnej i edukacyjnej, zabawiają się ludzkim kosztem. Co to znaczy dla nas? Czym się dla nas stała nasza ojczyzna?
Pełzająca dyktatura PiS-u coraz mocniej oddziałuje na nasze życie i nas zniewala. Jednym z elementów dyktatury jest permanentny strach. Obywatele i obywatelki mają się czuć niekomfortowo, mają sobie uświadamiać, że cokolwiek zrobią, cokolwiek im się przydarzy, prawo i propaganda mogą to obrócić przeciwko nim. Dla kobiet będących w ciąży informacja o wadach letalnych płodu nie tylko przekreśla ich marzenia o dziecku (które umrze po porodzie), ale może też okazać się wyrokiem śmierci dla nich samych. Bycie w ciąży to stan ryzyka, bo prokuratura w każdej chwili może oskarżyć lekarzy, że chcąc ratować zdrowie i życie kobiety, zabili „nienarodzone dziecko”. Kobiety mają się bać, lekarze mają się czuć zagrożeni, rodziny mają pozostawać w strachu. Społeczeństwo, które się boi, jest łatwo sterowalne – i o to chodzi pełzającej dyktaturze.
Osoby doświadczające przemocy powinny właśnie w instytucjach państwowych być traktowane z szacunkiem. Gdy pełzająca dyktatura umożliwia ich powtórne wiktymizowanie, społeczeństwo traci poczucie pewności. Skoro obywatele i obywatelki nie mają podstawowych praw, skoro odmawia im się minimum stabilizacji i zachowania godności, ojczyzna przestaje być ojczyzną – domem, miejscem bezpiecznym, tym, co kochane i swojskie. Upokorzenie jest drugim obok strachu czynnikiem rozgrywanym przez totalitarną władzę.
PiS rządzi w Polsce już drugą kadencję. Wydaje się to niezbyt długim okresem, ale lista zniszczeń jest ogromna. Największym problemem jest jednak odebranie ludziom poczucia bezpieczeństwa, wiary w to, że to jest nasze państwo, a więc miejsce, w którym żyjemy, możemy się rozwijać i realizować, możemy oczekiwać sprawiedliwości, zadośćuczynienia, opieki. Obywatele i obywatelki zostali tak naprawdę osaczeni ideologią wrogości wobec tego, co inne, oraz skłóceni różnymi ideologicznymi szaleństwami. W efekcie każdy z nas może być zagrożony, wystarczy tylko zajść w ciążę lub doświadczyć przemocy. Zniszczono dwie tak istotne sfery: rodzicielstwo i bezpieczeństwo, wzbudzając w nas równocześnie lęk. Kobieta w Polsce nie może już czuć się bezpieczna. Osoba doświadczająca przemocy staje się w naszym kraju wiktymizowana i stawiana poza prawem.
Co to znaczy dla nas? Czym się dla nas stała nasza ojczyzna? Czy mamy jeszcze ojczyznę?
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.