„Czerwona kalina” to pieśń napisana w 1914 roku dla ukraińskiego odpowiednika Legionów Polskich, czyli dla Strzelców Siczowych. Strzelcy Siczowi, tak jak nasi legioniści, walczyli w I wojnie światowej w składzie armii austro-węgierskiej przeciwko Rosji. Potem w wojnie polsko-ukraińskiej walczyli przeciwko nam. „Czerwoną kalinę” śpiewały następnie różne formacje ukraińskie, w tym wojska Petlury. Była to też jedna z głównych pieśni UPA. Dziś stała się pieśnią ukraińskiego oporu przeciwko moskalskiemu najazdowi. Istnieją rozmaite jej warianty; oryginalny tekst wymienia Strzelców Siczowych i walkę o zrzucenie moskiewskich kajdan.
Dla wsparcia walczących Ukrainek i Ukraińców pracownicy Zamojskiego Domu Kultury zorganizowali publiczne wykonanie „Czerwonej kaliny”. Nie spodobało się to Stowarzyszeniu Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu, które złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa „propagowania faszyzmu i banderowskiej ideologii”. Zdaniem Stowarzyszenia pieśń ta, nawet zmodyfikowana (ale która wersja jest zmodyfikowana, a która pierwotna?) nie powinna być wykonywana w Polsce.
Relacje polsko-ukraińskie są złożone i naznaczone tysiącami ofiar, ale też stuleciami wspólnej historii. Wydarzenia ostatniego czasu bardzo nas do siebie zbliżyły. „Czerwona kalina”, śpiewana dziś przez naszych wschodnich sąsiadów, których przodkowie walczyli po różnych stronach wielu frontów, jest pieśnią o wolnej Ukrainie – Ukrainie, za którą giną ludzie nam nieobojętni. Wniosek Stowarzyszenia natomiast służy w obecnych warunkach wyłącznie Moskwie i jest niczym więcej jak powtarzaniem moskiewskich bredni.
Intelektualne klimaty pułku Azow są mi całkowicie obce. Jego żołnierze jednak w ruinach mariupolskiej stalowni oddają teraz życie za nas wszystkich. W tych okolicznościach próba wywołania konfliktu między Polakami a Ukraińcami przez przywoływanie wołyńskiej traumy jest sabotażem. Po wojnie polsko-ukraińskie komisje historyczne, właśnie z doświadczeniem tej najnowszej polsko-ukraińskiej przyjaźni, przygotują podręczniki ukazujące wielowarstwową prawdę. Dziś jest czas wojny. „Czerwona kalina” jest teraz pieśnią wolnej, demokratycznej i sprzymierzonej z Polską Ukrainy, broniącej Europy. Jeżeli motywy Stowarzyszenia są choć trochę czyste, to złożone w prokuraturze zawiadomienie powinno być natychmiast wycofane, niezależnie od tego, że prokuratura powinna jak najszybciej odmówić postępowania w tej sprawie. Jeżeli tak się nie stanie, będziemy mieć pewność, po czyjej stronie członkowie Stowarzyszenia są w tej, a nie w tamtej wojnie.
Wesprzyj Ukrainę poprzez Fundację im. Janusza Kurtyki!
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.