Dzisiaj wszyscy jesteśmy z Ukrainą, państwem brutalnie zaatakowanym przez człowieka chorego na władzę. Dzisiaj wszyscy jesteśmy bólem spowodowanym przez nieprzespane noce, przez pełne strachu dnie, próby ucieczki, walkę. Dzisiaj wszyscy jesteśmy przerażeniem, że tak nagle, przez jedną decyzję, można stracić wszystko: spokój, dom, rodzinę, szczęście, normalne życie.
Wojna w Ukrainie, brutalny atak ze strony Putina, dowodzą, że nie ma żadnych gwarancji pokoju, nie ma żadnego patentu na bezpieczne życie. Pozostaje jedynie solidarność i współpraca. Trzeba już teraz sobie uświadomić, co się dzieje. Ukraina została zaatakowana przez Putina. Nasz sąsiad od dawna żyje w ciągłym zagrożeniu tylko dlatego, że Putin postanowił zrealizować swój chory sen o wielkiej Rosji. Ten podstarzały facet marzący o carskiej władzy absolutnej, od lat zgrywający samca alfa, dąży do jednego: pokazać swoją moc. Co ważne, sami Rosjanie i Rosjanki są zakładnikami tego szaleństwa. Wyszli na ulice i ryzykując wiele, protestują przeciwko wojnie. Mówią jasno, że nie utożsamiają się z polityką przemocy. Ci ludzie mają swoją wojnę wewnętrzną: opozycja szybko kończy w więzieniu, a wszelki sprzeciw czy wolne słowo wywołuje represje ze strony reżimu. Wódz totalny Putin niszczy każdego, kto próbuje mu się przeciwstawić.
Wojna na Ukrainie uczy nas czegoś jeszcze. Niebezpieczny jest nie tylko szaleniec niszczący wszystkich i wszystko na swojej drodze. Niebezpieczny jest również brak opozycji. Rosjanki i Rosjanie protestujący na ulicach zostali sami, nie mają w Dumie swoich przedstawicieli, wolne media nie istnieją, brakuje narzędzi, które pozwoliłyby powstrzymać samozwańczego cara. Chore ego połączone z żądzą władzy i absolutną kontrolą państwa sieje zniszczenie. I jest to wojna totalna.
Dzisiaj wszyscy jesteśmy z Ukrainą – narodem, który walczy za całą Europę. Jest to walka z przemocą władzy ślepej i bezwzględnej, z egomanią i wydumaną wizją świata. Każdy zabity człowiek w Ukrainie to rana zadana naszej demokracji, prawu, społecznemu porządkowi budowanemu w powojennej Europie. Dzisiaj wszyscy jesteśmy z Ukrainą, dlatego musimy nie tylko otworzyć nasze granice dla uchodźców i uchodźczyń, nie tylko wesprzeć wszystkich potrzebujących, ale musimy też zadbać o własny dom. Dobrze widzimy, co się dzieje, gdy szalony watażka przejmuje kontrolę nad państwem, ile nieszczęść może wywołać brak demokratycznych mechanizmów kontroli polityków i ich decyzji. Fanatyzm i bezwzględne dążenie do przejęcia władzy zawsze kończy się źle, zawsze toruje drogę do eskalacji przemocy.
Dzisiaj wszyscy jesteśmy z Ukrainą. Dlatego trzeba zacząć działać, wzmacniać naszą opozycję, wspierać niezależnych sędziów, jednoczyć się wobec zła totalitarnej władzy. Gdy stracimy ostatnie mechanizmy zabezpieczające demokrację, może się okazać, że tak jak Rosjanie i Rosjanki stoimy bezradnie na ulicach i wykrzykujemy nasz protest, którego nikt już nie słyszy. Wojna toczy się na wielu frontach. Zaczęła się od przymykania oczu, niedostrzegania mechanizmów przemocy. Putin długo wypróbował cierpliwość Europy, a teraz bezczelnie idzie po to, co uważa za swoje. Tak samo w Polsce PiS długo wypróbowało naszą cierpliwość wobec łamania prawa i odbierało nam krok po kroku wolność i praworządność. Dlatego potrzebujemy wspólnotowego działania i solidarności w tym dawnym, dobrym stylu: wspierania drugiego człowieka, a nie własnych interesów.
Dzisiaj wszyscy jesteśmy z Ukrainą, dlatego spoczywa na nas szczególna odpowiedzialność.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.