Bardzo dobrze, że udzielono pomocy białoruskiej sprinterce Kryscinie Cimanouskiej. Przy rządzie PiS‑u wcale nie było to oczywiste. Jeszcze niedawno PiS-owski wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wysyłał Swiatłanę Cichanouską, wybraną na prezydentkę Białorusi, do Moskwy.
Dobrze też, że operację przewiezienia sprinterki zaplanowano starannie, bo z Cimanouską mogło się wydarzyć to samo co z Ramanem Pratasiewiczem i Sofią Sapiegą. Teraz trzeba zrobić wszystko, by zapewnić powrót do sportu młodej zawodniczce, która po prostu skrytykowała organizację przygotowań do igrzysk olimpijskich ze strony białoruskich władz sportowych, czyli wypowiedziała się w sprawie upolitycznianej tylko w obłąkanych systemach autorytarnych. Takiemu powrotowi nie służą buńczuczne konferencje prasowe z udziałem PiS-owskich ministrów, bo mogą ściągnąć represje na rodzinę Cimanouskiej pozostającą w Białorusi. Tu trzeba ciszy. Bardzo ważne jest, by humanitarny gest polskich władz pozostał humanitarny, a nie był wykorzystywany do politycznych celów PiS‑u.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.