Ostatnie awantury polityczne coraz bardziej mnie przygniatają. Listy otwarte i spory – opozycja, zamiast działać, stoi w miejscu i okłada się wzajemnie słowami i argumentami. W moim felietonie zastanawiam się, jak długo to jeszcze potrwa i czy uda nam się kiedyś wyjść z impasu. Ciąg dalszy złotego snu dyktatury o opozycji, która rozgromi się sama własnym awanturnictwem. Nieśmiertelną prawdę o naszej mentalności najtrafniej chyba ujął Fredro: samemu nie naprawić i drugiemu nie dać!
Polityczki i politycy Platformy Obywatelskiej piszą list otwarty. Media komentują. Jedni oskarżają lidera Platformy, drudzy Lewicę, jeszcze inni mówią, że nic się nie stało. Lewica zbiera baty krytyki i pręży się, tłumacząc, że zrobiła to, co miała zrobić, a przy okazji atakuje Koalicję. W międzyczasie plotki, ploteczki – a to że Trzaskowski odchodzi ze swojego ugrupowania, a to że ma zostać jego przewodniczącym. W środku tego wszystkiego były prezydent Bronisław Komorowski bierze się do montowania nowej partii. Jedni pokrzykują, inni tworzą listy i odezwy, jeszcze inni pracowicie klarują w mediach, że tak trzeba albo że nie trzeba. Taki nasz dzień powszedni – kolejny złoty dzień polskiej wolności, chucpy, paranoi i patologicznego wręcz braku dialogu.
To może raz jeszcze zastanówmy się, co jest naszym największym problemem. Czy nie brak praworządności, łamanie – i to nie raz, nie dwa – Konstytucji, rozbicie sądownictwa, upartyjnienie sądów, podporządkowanie prawa politykom partii rządzącej? To może zastanówmy się raz jeszcze, co jest nam potrzebne. Czy kolejna wojna w mediach, kolejna potyczka słowna czy może polityka przywracania praworządności? Powolutku Polska staje się pariasem Europy. Krok po kroku wypycha się nas z krajów europejskich do cywilizacji totalitarnych systemów rządzenia. Kolesiostwo, nepotyzm, ksenofobia, nienawiść do wszystkiego, co inne – oto rzeczywistość konsekwentnie budowana przez PiS. I co z tym robimy? Kłócimy się w najlepsze. Lewica jest zła, Lewica negocjowała z wrogiem, pozostali opozycjoniści obrażają się na Lewicę, a Lewica obraża się na resztę opozycji. Tylko co to zmieni, co przyniesie? Mamy jeszcze szansę na wspólne negocjacje, ale nie, współpraca generalnie nas przerasta. Tak jakbyśmy byli warunkowani do nieustannej awantury. Jeśli nie ma wroga zewnętrznego, to sami ze sobą się pożremy. Pęknięcia i rozdrobnienia.
Złoty sen dyktatury: brak opozycji albo jej skłócenie. W Polsce, w kraju chorującym na chroniczny brak współpracy, gdzie każdy chce być wodzem i nikt nie zamierza ustąpić, skuteczna opozycja okazuje się mrzonką. Kaczyński może spać spokojnie. Nawet gdyby spadły mu sondaże, opozycja i tak niczego nie dokona, zajęta wzajemnymi animozjami. Szansa nr jeden: pęknięcia w bloku prawicy – zaprzepaszczone, opozycja podzieliła się jeszcze bardziej. Szansa nr dwa: negocjacje w sprawie Funduszu Odbudowy – bez szans. Ponoć były jakieś stoliki, ponoć jedni rozmawiali z drugimi. Ponoć. Nie dowiemy się już niczego, a opozycja nic nie ugra, nic dla nas nie wywalczy. Będzie tak, jak chce rząd. Opozycja natomiast ugrzęźnie we wzajemnych oskarżeniach. Wywiady, wypowiedzi, deklaracje, listy i odezwy. I dalej chocholi taniec.
Na początku lat 30. XIX wieku Aleksander Fredro napisał „Zemstę”. Komedię tę, a w zasadzie dramat, wystawiono po raz pierwszy w 1834 roku we Lwowie. Od tamtego czasu czytamy, bawimy się przednio, oglądamy spektakle, powtarzamy dobre powiedzonka, śmiejemy się – i nadal nic. Od mniej więcej dwustu lat jakoś nie potrafimy wyciągnąć wniosku. A wniosek jest bardzo prosty: zgoda buduje, niezgoda rujnuje. No cóż. Pewnie Fredro taką sobie tylko komedyjkę ułożył. A że ona ciągle o nas i że ciągle mamy wielką dziurę w murze naszego własnego myślenia o polityce, Polsce i prawie, to już inna, bardzo smutna kwestia. No i co, opozycjo kochana, kto tym razem będzie się procesował, że to jego dziura i jego sprawa? Tymczasem zamek już przejęli nam milusińscy z PiS‑u i mają swoje pięć minut w rozkradaniu tego, co jeszcze zostało…
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.