Postulowanie rozwiązania, którego już sama istota jest w świetle orzecznictwa TK sprzeczna z Konstytucją, to podważenie autorytetu legalnego TK, dziś już w naszym państwie nieobecnego. Oznaczałoby to podarowanie partii rządzącej oręża w postaci argumentu, że odrzucamy nie tylko obecny Trybunał, ale też orzecznictwo Trybunału sprzed złej zmiany.
Zarząd Platformy Obywatelskiej przedstawił pakiet praw kobiet. Zawarł w nim wiele rozwiązań dobrych i potrzebnych. Skąd zatem tytuł mojego felietonu? Niestety, wśród godnych poparcia pomysłów znalazł się postulat (niezależnie od deklaracji terminologicznych) aborcji „na życzenie”. Czemu błędny? Pominę w odpowiedzi perspektywę etyki i moralności, nie jako mniej istotną (wręcz przeciwnie), ale jako zbyt sporną, by uwzględniając ją, można było uniknąć wpisania się w wojenkę pro-choice kontra pro-life. Także kwestiami polityczno-partyjnymi zajmował się tu nie będę. Pozostaje zatem tylko perspektywa prawna, a ściślej konstytucyjno-prawna, tak ważna dla opozycji, która od lat walczy z władzą godzącą w porządek konstytucyjny. Na tej płaszczyźnie pojawia się pewien zasadniczy problem: o przesłance aborcji do 12 tygodnia, dopuszczalnej po konsultacji lekarskiej dla kobiety w trudnej sytuacji społecznej lub materialnej, orzekł Trybunał Konstytucyjny w 1997 roku w wyroku K 26/96.
Słyszy się czasem opinie, że wyrok ten jest nieaktualny, bo zapadł na gruncie Małej Konstytucji z 1992 roku. Twierdzenie to jest jednak wprost sprzeczne z deklaracją ówczesnego Trybunału, który wyjaśnił, że podstawa konstytucyjna wyroku zachowuje pełną aktualność na gruncie Konstytucji z 1997 roku (znanej już co do swej treści Trybunałowi, bo uchwalonej jeszcze przed jego wyrokiem, lecz w chwili wydania wyroku jeszcze nieobowiązującej). Trzeba zaznaczyć, że skoro prawo do życia nie jest ograniczone przepisem do okresu postnatalnego lub do okresu postnatalnego i tylko określonego okresu prenatalnego, deklaracja Trybunału jest zupełnie naturalna, a zatem aktualność wyroku oczywista. Teza przeciwna, zasadzająca się na twierdzeniu, że zmiana aktu prawnego dezaktualizuje „z automatu” orzecznictwo dotyczące aktu poprzedniego mimo braku rzeczywistej zmiany treści konkretnej normy czy zespołu norm, musiałaby oznaczać choćby to, że orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE zapadłe na gruncie Traktatu o EWG i Traktatu o WE nie może nigdy być odnoszone do Traktatu o Unii Europejskiej i Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. I choć z pewnych względów mogłoby to ucieszyć polski rząd, tezy takiej nikt nie próbuje stawiać, a w obszarach, w których nie doszło do zmiany normatywnej, sam Trybunał Sprawiedliwości w swojej obecnej działalności judykacyjnej uznaje orzecznictwo zapadłe na gruncie „starych” traktatów. Nie ma żadnych powodów natury prawnej, by inaczej podchodzić w tym zakresie do orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego.
Nie sposób więc zakwestionować, że aktualną, a zarazem jedyną zapadłą w stosownej procedurze wypowiedzią Trybunału Konstytucyjnego w przedmiocie aborcji jest ta, zgodnie z którą aborcja do 12 tygodnia, mimo przesłanek konieczności konsultacji i trudnej sytuacji życiowej kobiety (czyli taka, jaką zaproponował zarząd PO), jest sprzeczna z Konstytucją, zwłaszcza ze względu na niespełnienie konstytucyjnego testu proporcjonalności. Postulowanie rozwiązania, którego już sama istota jest w świetle orzecznictwa TK sprzeczna z Konstytucją, to podważenie autorytetu legalnego TK, dziś już w naszym państwie nieobecnego. Oznaczałoby to podarowanie partii rządzącej oręża w postaci argumentu, że odrzucamy nie tylko obecny Trybunał, ale też orzecznictwo Trybunału sprzed złej zmiany. Dezawuowalibyśmy przez to cały wysiłek, jaki od lat podejmujemy w obronie demokratycznego państwa prawa. Odżegnanie się od Konstytucji wykładanej tak, jak wskazał to legalny TK, to zatem ogromny błąd. Taki błąd popełnił ostatnio zarząd PO. Nie jest to jednak błąd nienaprawialny – na temat wadliwego rozwiązania powinna wypowiedzieć się (skądinąd wymaga tego sam Statut w §57) konwencja PO i pożegnać naruszającą Konstytucję propozycję.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.