18.06.2020
W debacie prezydenckiej najbardziej zastanawiający był główny zamysł: unaocznić tym, którzy nienawidzą „innych” – uchodźców, niechrześcijan lub niewierzących, osób o odmiennej orientacji seksualnej – że przeciwnicy prezydenta Dudy tej nienawiści nie podzielają. W ocenie strategów obecnego prezydenta trzymane pod kontrolą nienawiść i zło pozwolą wygrać wybory. Swoją drogą, jak dowodzi przypadek posła Czarnka, z tą kontrolą może być problem: nienawiść sama się napędza i szybko zatruwa całe społeczeństwo. W każdym razie widać tu jasno stawkę najbliższych wyborów. Duda liczy na wyborców, których niesie płynąca z różnych źródeł nienawiść. Wina w mniejszym stopniu obciąża nienawidzących, a w ogromnym tych, którzy wykorzystują ludzkie frustracje i niepowodzenia, by skanalizować je w taką właśnie wrogość. Sondaże jednak drgnęły i zaczynają pokazywać, że ludzi dobrej woli jest więcej. Teraz trzeba tylko całą tę wolę położyć na wyborczej szali. Dobro wtedy zwycięży. Mocno w to wierzę.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.