12.06.2020
Wróciłem niedawno do wybitnej książki Richarda Pipesa „Rosja carów”. Lektura takich dzieł po latach jest zawsze przeżyciem. Konfrontujemy książkę z narosłym bagażem doświadczeń, zmienia się nam perspektywa. Szczególnie interesujące jest czytanie Pipesa w państwie PiS‑u. Chociaż Polska w swojej historii przeszła odmienną niż Rosja drogę, nie pozwalając na utworzenie się samodzierżawnej władzy, zaczynaliśmy dość podobnie. U nas też, tak jak w Rosji, nie powstała struktura feudalna, w której wasal miał skuteczne prawa wobec seniora – zręby czegoś, co przekształciło się później w państwo prawa. Jednak choć w Polsce przebiegało to inaczej, u nas także w odniesieniu do narodu szlacheckiego uformowały się prawa skuteczne wobec władzy. W Rosji nigdy tego nie było. Pozycja i własność dworianstwa zależały tam od łaski cara, bez rozróżnienia na sferę publiczną i prywatną. Dzisiaj w Polsce instalujemy taki właśnie model. Praktyczne rozbicie służby cywilnej, traktowanie majątku Skarbu Państwa jako beneficjum i jednoczesne wyeliminowanie prawa jako ograniczenia władzy tworzą system, w którym władza publiczna i prywatna są nierozdzielne. Władza nowogrodzka jest źródłem łaski, dystrybutorem ekonomicznych beneficjów. Popadnięcie w niełaskę oznacza pozbawienie profitów. Czasem system się zacina, bo wciąż działa jakiś instrument chroniący autonomię, i cofnięcie łaski nie powoduje automatycznie upadku (vide sprawa Banasia). Władza stara się takie wyjątki eliminować. System, coraz bardziej spójny, ma ściśle powiązać pozycję ekonomiczną z bezwzględną lojalnością wobec rządzących. Dlatego konieczny jest demontaż sądów, który pozwala zmienić władzę publiczną w nieograniczoną władzę prywatną nad państwem. Duda bywa niekiedy nazywany – przy sprzeciwie dotkniętych tym porównaniem notariuszy – notariuszem władzy. Pod jednym względem jest to określenie trafne: w państwie opartym na łasce takie akty publiczne jak stanowienie prawa stają się rzeczywiście aktami prywatnymi hegemona i wymagają notarialnego poświadczenia, zapewnianego właśnie przez Dudę. Czekające nas wybory to w istocie spór między wizją państwa jako przedmiotu prywatnej własności a wizją państwa jako Rzeczpospolitej, dobra publicznego wszystkich obywateli. Jest to wybór o dalekosiężnych skutkach. Głosując na Dudę, aprobujemy model, w którym państwo jest własnością sprawujących władzę. Wybierając kandydatów opozycji, opowiadamy się za Rzeczpospolitą. W tym pierwszym modelu nie ma obywateli, są zależni od łaski poddani. W tym drugim rządzi prawo, a my jesteśmy obywatelami. Kim chcesz być?
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.