2.06.2020
W Katowicach kolejna rozprawa dyscyplinarna wymierzona w sędziego Żurka. Demokraci wspierający sędziego musieli czekać na zewnątrz, nie wpuszczono ich na salę, ale nie przybyli na darmo. Obrona wnioskowała o odroczenie rozprawy ze względu na niemożność zrealizowania konstytucyjnego wymogu jawności, a sąd się do tego wniosku przychylił, mimo że ziobrowi rzecznicy domagali się, by sprawa toczyła się nadal, codziennie łącznie z sobotami, aż do ukarania sędziego Żurka. Tym razem chodziło o zakwestionowanie statusu sędziowskiego Kamila Zaradkiewicza, byłego już komisarza Sądu Najwyższego, człowieka wybranego w ramach niekonstytucyjnej procedury i powołanego przez Dudę. Sędzia Żurek może być dumny, że wspierają go ludzie, który patrzą sprawiedliwości na ręce. To jednak jest straszne, że prawy sędzia nie może skupić się na swoich zawodowych obowiązkach, lecz jest bez końca ciągany z rozprawy na rozprawę. Sędzia Żurek należy do – jeszcze nielicznej – grupy osób prawdziwie prześladowanych przez reżym Kaczyńskiego za to, że chcą wykonywać zawód sędziego zgodnie z przyrzeczeniem sędziowskim. Ukaranie Waldemara Żurka ma sparaliżować opór sędziów, zastraszyć ich. Ta i inne płynące z góry decyzje, które uderzają w sędziowskich liderów walki o niezależność sądownictwa, obnażają naturę kaczyzmu, groteskowego autorytarnego reżymu w środkowej Europie, i całkowicie ten reżym kompromitują. Pamiętaj, wyborco, że głosując na Dudę, akceptujesz prześladowanie takich prawych sędziów jak Waldemar Żurek. Teraz już nie można się zasłaniać żadnym „nie wiedziałem”. Pewnie nie chciałeś wiedzieć, pewnie lubisz być kołysany do snu bajkami Telewizji. Jeżeli głosujesz na Dudę, to siedzisz w jednym rzędzie z ziobrowymi rzecznikami dyscyplinarnymi i ponosisz moralną odpowiedzialność za to, co się dzieje. Sprawy Żurka nic nie mają wspólnego z praworządnością. Władza chce go politycznie dopaść, bo się jej sprzeciwił i stał się dla innych drogowskazem. My, obywatele, mamy obowiązek wspierania sędziego Żurka. Wczorajsze posiedzenie pokazało, że liczy się nawet samo oczekiwanie przed gmachem sądu. Obywatele jeszcze w grudniu 2016 roku otoczyli krakowski sąd łańcuchem świateł. Zgodnie z ich obietnicą te światła nadal płoną, a choć władza przejmuje kolejne instytucje, zagrażając nawet Sądowi Najwyższemu, polskich sędziów nie złamała. Przed nami jeszcze długa droga. Ale cel już widać. Cały w kwiatach polskich.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.