Kandydatka na Prezydenta RP Małgorzata Kidawa Błońska opowiedziała się za usunięciem lekcji religii ze szkół. Uzasadnia to nie tylko rozdziałem państwa i Kościoła, ale także korzyścią dla samej religii. Z punktu widzenia religii jest to słuszne. Wprowadzenie katechezy do szkół bardzo jej zaszkodziło. Z punktu widzenia państwa natomiast rzecz jest o wiele bardziej złożona. Współczesne rozumienie praw fundamentalnych nie ogranicza ich tylko do negatywnej treści praw obronnych wobec państwa, które nie powinno ingerować w sfery pozostawione wolności człowieka. Dziś pojmujemy państwo jako świadczeniodawcę, który wspiera realizację praw fundamentalnych. Wolność religii w rozumieniu Konstytucji (pamiętasz, tej na naszych koszulkach z TY i JA) oznacza również, że państwo jest zobowiązane do stworzenia warunków rzeczywistej realizacji danej wolności. Obywatele mają zatem prawo oczekiwać, że organizacja lekcji religii będzie wspierana przez państwo. Poza tym, jak pokazują niemieckie doświadczenia, nie jest dobrze, gdy państwo całkowicie traci kontrolę nad nauczaniem religii. Inna sprawa, w jaki sposób to nauczanie religii ma być zapewnione oraz jak ma wyglądać kontrola państwa nad treścią tego, czego się naucza. To wymaga bardziej pogłębionej dyskusji. Trzeba też pamiętać, że wiele roczników świeckich katechetów skończyło studia, ufając, że będą mogli uczyć w szkole. Pozostawienie ich na bruku nie byłoby zgodne z Konstytucją. Tą z TY i JA.