Media obiegła ostatnio informacja, że w Niemczech komisja śledcza będzie badać rządzącą CSU w sprawie autostradowego myta. Jak to się dzieje, że opozycja, nie mając większości w parlamencie, powołuje komisję śledczą? Otóż wystarczy wniosek trzech klubów parlamentarnych. Czytając te wiadomości, zaczynamy dostrzegać, jak bardzo system w Polsce urąga demokracji. Celem naszych komisji śledczych nie jest kontrola rządu, ale uderzenie w opozycję. Możliwość powołania komisji dopiero po uzyskaniu większości parlamentarnej zmienia komisję śledczą z organu kontroli w organ represji. Przez całą kadencję odchodzącego Sejmu oglądaliśmy żałosne popisy różnych PiS‑owskich przewodniczących wysłanych z misją atakowania przede wszystkim Donalda Tuska. Spektakle te nie przyniosły niczego poza coraz głębszym przekonaniem, że nasz parlament nie jest już świątynią demokracji, ale jednym z przejawów rodzącego się autorytaryzmu. O tej sprawie też trzeba będzie pomyśleć przy urządzaniu Rzeczypospolitej na nowo. Tymczasem należy robić to, co możliwe. Senat musi się stać miejscem wzorowego parlamentaryzmu i kultury demokratycznej. Prawa mniejszości parlamentarnej muszą być w nim przestrzegane, tak by większość nie sięgnęła po logikę odwetu za to, co jej oponenci wyprawiali i wyprawiają w Sejmie. Senat powinien reprezentować demokratyczną i praworządną Polskę. Tak powinno być przy obsadzaniu komisji senackich i prezydium, przy dochowywaniu procedur. Ludzie muszą zobaczyć, że lepsza Polska jest możliwa.
Komisje śledcze, opozycja i demokracja. Felieton Fryderyka Zolla (20)
Tekst wart skomentowania? Napisz do redakcji!