W rocznicę śmierci prezydenta Narutowicza, 16 grudnia 2018 roku, krakowianie zebrali się przed Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, by zaprotestować przeciwko rosnącej fali faszyzmu w Polsce.
Manifestację współorganizowały Nowoczesna, Ogólnopolski Strajk Kobiet, PO, Unia Europejskich Demokratów, SLD, Stowarzyszenie Kuźnica, Partia Zieloni i Partia Razem.
Protest rozpoczął się od wciąż aktualnego wiersza Wisławy Szymborskiej Nienawiść, odczytanego przez Kajetana Wolniewicza:
Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,
jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść […]
Następnie głos zabrała profesor UJ Anna Niżegorodcew, przestrzegając zebranych:
Nacjonalizm może być porywający dla młodych ludzi, a ludziom starszym dawać poczucie bezpieczeństwa. Starsi lubią swojskość, to, co znają, a młodzi chcą mocnych przeżyć, poczucia przynależności do grupy, przeciwstawienia się wrogowi. I starsi, i młodzi odnajdują się łatwo w nacjonalizmie. Ludzie nie dostrzegają, że rodzi się faszyzm.
Jak mówiła profesor Niżegorodcew, obecnie widzimy w Polsce budzący się nacjonalizm, antysemityzm i szowinizm – śmiertelne niebezpieczeństwo, chociaż ci, którzy wznoszą nacjonalistyczne okrzyki, uważają, że kochają Polskę. Krzycząc „Polska”, nie wiedzą, co krzyczą, jak pisał Juliusz Słowacki w swoim proroczym wierszu. Trzeba pokazać wartość zasady plus ratio quam vis – nie przez konfrontację i pogłębianie podziałów, ale na drodze odpowiedzialności i wspólnego działania. Profesor Niżegorodcew zakończyła wezwaniem: Wobec odradzającego się faszyzmu, musimy powiedzieć stanowcze „nie”!
Odśpiewano wspólnie Mazurka Dąbrowskiego oraz pieśń z tekstem Juliana Tuwima i muzyką Jacka Ostaszewskiego Pogrzeb prezydenta Narutowicza. A potem wśród transparentów z hasłami „Stop faszyzmowi” i „Bądźmy równi” i z wielkim banerem „Faszyzm to nie patriotyzm” zebrani ruszyli Plantami w kierunku Rynku Głównego. Mijając kościół św. Anny, w którym prezydent RP Andrzej Duda uczestniczył w niedzielnej liturgii, skandowano „Każdy inny, wszyscy równi”, a gdy czoło marszu dotarło przed krakowski Ratusz, manifestanci wysłuchali wiersza Wiktora Woroszylskiego Państwa faszystowskie i wiersza Martina Niemöllera Kiedy przyszli, niezwykle cennej przestrogi.
Jako ostatni wystąpił Bartłomiej Swaczyna, szef Komitetu Obrony Demokracji w Małopolsce, który podziękował krakowskiej policji za wzorową współpracę z manifestującymi. Profesor Swaczyna pogratulował policjantom decyzji o zwrocie premii, którą tutejszy oddział prewencji otrzymał za ochronę Marszu Niepodległości w Warszawie. Na zakończenie protestu zebrani wznieśli okrzyk „Faszyzm nie przejdzie!”.
Nagranie marszu: http://www.facebook.com/VidKOD/videos/546435279155491/
Nagranie przemówienia prof. Anny Niżegorodcew: https://www.youtube.com/watch?v=8q1PTnryxUI&feature=youtu.be
Pełny tekst przemówienia:
Wystąpienie na Marszu Antyfaszystowskim 16 grudnia 2018 roku
Collegium Novum, Kraków
Rozpocznę to krótkie przemówienie nawiązując do wiersza Wisławy Szymborskiej „Nienawiść”, który właśnie usłyszeliśmy.
Porywa tylko ona [nienawiść], która swoje wie.
Jest coś porywającego w uczuciu nienawiści do kogoś, podczas gdy braterstwo z kimś, współczucie komuś, jakie to cherlawe i ślamazarne uczucia, zauważa noblistka. Może tutaj trzeba szukać przyczyn fascynacji młodego pokolenia hasłami faszystowskimi, antysemickimi, ksenofobicznymi. Urzeczenie złem, niszczeniem innych.
Oczywiście, jakoś to się racjonalizuje. Słyszymy, że innych trzeba izolować, nie dopuszczać do nas, ponieważ nam zagrażają, zagrażają fizycznie nam i naszej kulturze narodowej, chrześcijańskiej.
Współczesna ideologia nacjonalistyczna czerpie z XIX wieku, z myśli endeckiej Romana Dmowskiego. Stawia ona naród, swoją grupę etniczną i religijną ponad innymi wartościami, również ponad uniwersalizmem chrześcijańskim i oświeceniową ideą braterstwa wszystkich ludzi.
Nacjonalizm może być porywający dla młodych ludzi i może dawać starszym ludziom poczucie bezpieczeństwa. Starsi ludzie lubią swojskość, to co znają. Usłyszymy o tym na dzisiejszym Marszu w wierszach Wiktora Woroszylskiego i Martina Niemollera. Ludzie nie dostrzegają, że rodzi się faszyzm. A młodzi chcą mocnych przeżyć, poczucia przynależności do grupy, przeciwstawienia się wrogowi. I starsi i młodzi znajdują się łatwo w nacjonalizmie.
Dzisiaj 16 grudnia 2018 roku mija 96. rocznica zabójstwa Gabriela Narutowicza, pierwszego prezydenta II RP. To jest tragiczna data. Pierwszy demokratycznie wybrany prezydent po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli, ginie od kul zamachowca zaledwie po tygodniu od swojego wyboru przez Zgromadzenie Narodowe.
Jak do tego doszło? Historycy uważają, że do zamachu pojedynczego fanatyka przyczyniła się nienawiść do nowo wybranego prezydenta, rozpętana przez partie endeckie (Narodowej Demokracji), które zostały zaskoczone tym wyborem i chciały, aby Narutowicz ustąpił z urzędu prezydenta. Gdyby nie histeria endeckich polityków i nagonka nacjonalistycznych dziennikarzy, gdyby nie słowa prawicowych autorytetów, w tym gen. Józefa Hallera usunąć tę zawadę, może Eligiusz Niewiadomski nie zdecydowałby się strzelać w „Zachęcie” do Gabriela Narutowicza. Gdyby nie szczucie tłumów przeciwko Narutowiczowi, że został wybrany głosami Żydów i mniejszości, może nie doszłoby do zamachu.
Gabriel Narutowicz został pierwszym prezydentem II RP właściwie przypadkiem. Inżynier, wynalazca, profesor Politechniki w Zurychu, jej dziekan, wiele lat studiował i pracował w Szwajcarii. Wrócił do odrodzonej Polski w 1919 roku na zaproszenie polskiego rządu i aktywnie włączył się w tworzenie podstaw funkcjonowania państwa, wykorzystując swoje kwalifikacje. Był ministrem robót publicznych i ministrem spraw zagranicznych. W wyborach parlamentarnych 1922 roku kandydował do Sejmu z ramienia jednej z partii związanych z Józefem Piłsudskim, lecz nie został wybrany. W wyborach prezydenckich w tym samym roku nie był faworytem, postanowił jednak kandydować w poczuciu obowiązku obywatelskiego, wygrał je w ostatniej, decydującej turze, konkurując z kandydatem endecji hr. Maurycym Zamoyskim, na skutek odrzucenia Zamoyskiego przez posłów PSL Piast, przy poparciu posłów mniejszości narodowych i posłów żydowskich.
Narutowicz nie zrzekł się prezydentury wobec kampanii nienawiści, chciał przeciwstawić antysemityzmowi i szowinizmowi swój autorytet, rozum, kwalifikacje. Nie dbał o ochronę jadąc do Sejmu na zaprzysiężenie otwartym powozem, wystawiając się na obelgi i kule śnieżne rzucane w jego kierunku przez rozhisteryzowany tłum. Mówił potem: Lepiej, że ja oberwałem, niż gdyby policja skrzywdziła jednego z tych małych chłopców biorących udział w tej łobuzerce ulicznej. Przecież oni nie są winni.
Narutowicz stał się ofiarą rodzącego się faszyzmu, antysemityzmu i ksenofobii. Mussolini dokonał przewrotu właśnie w 1922 roku. Nastroje nacjonalistyczne zaczęły się zagęszczać. O Narutowiczu mówiono „żydowski pachołek”. Zabójstwo prezydenta podzieliło społeczeństwo. Zabójca nie wyrzekł się swoich poglądów, nie żałował czynu, skazany na śmierć, przez wielu uważany był za bohatera. Tłumy przyszły na jego pogrzeb. Nowonarodzonym chłopcom dawano jego imię. Czy dawano imię Adolf po wojnie? Histeria trwała. Być może przetrwała do dziś.
Potem przyszedł hitleryzm i wojna. Wydawać by się mogło, że po zagładzie Żydów, antysemityzm nie może mieć miejsca w Polsce, w Europie. A jednak nacjonalizm odradza się w XXI wieku, nie tylko w Polsce. Stąd tylko krok do faszyzmu.
Stoimy na schodach Collegium Novum. Po tych schodach w listopadzie 1939 roku hitlerowcy brutalnie prowadzili profesorów krakowskich uczelni zdradziecko aresztowanych w tzw. Sonderaction Krakau. Za nami Collegium Maius, w którego auli znajduje się napis Plus ratio quam vis (Rozum znaczy więcej niż siła). Czy rzeczywiście?
Los pierwszego prezydenta II RP wydaje się temu przeczyć. Los ofiar totalitaryzmów, od stalinizmu i hitleryzmu, poprzez reżim Pol Pota, do czystek etnicznych w b. Jugosławii i Rwandzie, wydaje się temu przeczyć. A jednak, opór jest możliwy, był możliwy nawet w hitlerowskiej III Rzeszy, czego dowodzi bohaterstwo Hansa i Sophie Scholl. Dziś nosimy białe róże na ich pamiątkę.
Jesteśmy dzisiaj tutaj, na Marszu Antyfaszystowskim, ponieważ widzimy zagrożenia, widzimy budzący się nacjonalizm, antysemityzm, szowinizm. To jest śmiertelne niebezpieczeństwo. Dzisiaj ludzie, którzy wznoszą nacjonalistyczne okrzyki, uważają, że kochają Polskę. Krzycząc „Polska”, nie wiedzą co krzyczą, jak pisał Juliusz Słowacki w swoim proroczym wierszu. To my musimy pokazać, że plus ratio quam vis. Nie na drodze konfrontacji i podziałów, lecz na drodze odpowiedzialności i wspólnego działania.
Korzenie mamy różne, różnimy się, lecz mamy z czego czerpać. Możemy czerpać z różnych tradycji: z robotniczej tradycji PPS, z różnorodnej i bogatej tradycji ludowej PSL, z otwartego katolicyzmu, który całkowicie odrzucił przedwojenny antysemityzm, pamiętamy, że Jan Paweł II nazwał Żydów „starszymi braćmi”. Możemy wreszcie czerpać z wielkiego projektu europejskiego, Unii Europejskiej, w której jesteśmy dzięki wysiłkom wielu ludzi. Ten projekt trwa, choć ostatnio partykularne nacjonalizmy stwarzają dla niego poważne zagrożenie. Musimy bronić tego wielkiego projektu.
Jesteśmy w Krakowie, kolebce kultury i nauki polskiej, kolebce państwowości polskiej, musimy zdobyć się na uznanie nadrzędnych racji rozumu nad emocjami dla dobra wspólnej Ojczyzny. Musimy docenić te mniej fascynujące uczucia – braterstwo, współczucie, a odrzucić to co niszczy – nienawiść. Wobec odradzającego się faszyzmu nikt nie może być obojętny.