Tegoroczną Pokojową Nagrodę Nobla wręczono ukraińskiemu Centrum Praw Obywatelskich, rosyjskiemu stowarzyszeniu Memoriał i działaczowi białoruskiej opozycji Alesiowi Bialackiemu. Norweski Komitet Noblowski słusznie docenił bohaterstwo ludzi, którzy pochodzą z krajów w stanie wojny, sprzeciwiają się naruszaniu praw człowieka i dokumentują zbrodnie.
Nagroda dla organizacji ukraińskiej to wyraźne uhonorowanie całej cierpiącej Ukrainy. Ukraińcy bronią Europy i świata przed imperialnym szaleństwem ludzi, którzy po złupieniu swoich poszukują nowych terenów łownych. Jednak mimo nieba przykrytego rakietami, mimo bezmiaru cierpienia, śmierci, zniszczeń, głodu, zimna łatwiej jest bronić praw człowieka w Ukrainie, kraju demokratycznym i szanującym wolność. Dobrze więc się stało, że obok Ukraińców nagrodę otrzymali Rosjanie oraz Białorusin (zastępowany w Oslo – jak niegdyś Lech Wałęsa – przez żonę, która zapewne również mogłaby to wyróżnienie otrzymać).
Ukraińcy muszą jednak uważać, by wojna nie zniszczyła w nich tego, o co walczą. Ważnym zadaniem w procesie odbudowy Ukrainy będzie zapewnienie wolności uniwersytetom. Projekt, który właśnie przechodzi przez Radę Najwyższą (ukraiński parlament), ma zakazać jakiegokolwiek korzystania ze źródeł rosyjskojęzycznych w pracy naukowej. Można zrozumieć powód tego zakazu. Rosja wszelkimi środkami szerzy propagandę antyukraińską, a jej zadeklarowanym celem jest zniszczenie narodu i języka ukraińskiego. To oczywiste, że polityka Ukrainy, w tym traktowanie języka i kultury Rosjan, nie powinna być oceniana z punktu widzenia bezpiecznych państw Zachodu. Niemniej nic nie zwalnia z przestrzegania podstawowych zasad, które zapewniły Zachodowi sukces. Jedną z nich jest właśnie wolność badań naukowych. Zakaz sięgania po źródła rosyjskojęzyczne – nie tylko rosyjskie – nie daje się pogodzić z istotą uniwersytetu i zagraża egzystencjalnym interesom Ukrainy. Dla bezpieczeństwa kraju naukowcy ukraińscy, podobnie jak niegdyś sowietolodzy amerykańscy, muszą mieć swobodę zajmowania się Rosją, jej polityką, nauką i prawem, a to wymaga krytycznego wykorzystania źródeł.
W Ukrainie uniwersytet potrzebuje zasadniczej reformy, tak aby mógł sprzyjać rozwojowi nauki i wykuwaniu się ukraińskich elit. Droga do tego celu nie prowadzi przez zakazy. Nagroda Nobla dla ukraińskiej organizacji jest wielkim zaszczytem, ale i ostrzeżeniem. Ochrona praw człowieka oznacza ochronę wartości, których większość nie lubi i które odrzuca. Czeka tu Ukrainę poważny sprawdzian. Nagroda dla Memoriału i dla Alesia Bialackiego ma w tym kontekście szczególne znaczenie. Obrona praw człowieka w Rosji wymaga wielkiego bohaterstwa. Bardzo trudno jest sprzeciwiać się wszechogarniającemu złu i państwu totalitarnemu. Są w Rosji tacy bohaterowie. Ludzie Memoriału, podobnie jak niegdyś członkowie Białej Róży w Niemczech, ratują resztki człowieczeństwa w swoim kraju. Osadzony w więzieniu Aleś Bialacki natomiast symbolizuje sprzeciw milionów Białorusinów: kolejarzy blokujących moskiewskie transporty, manifestantów walczących o wolną, demokratyczną Białoruś, emigrantów zmuszonych do opuszczenia ojczyzny.
Tegoroczna Nagroda Nobla pokazuje, że lepszy świat jest możliwy, że nawet w tragicznych okolicznościach nie giną człowieczeństwo, odwaga, szlachetność, solidarność, umiłowanie prawdy. Wręczono Nobla, który daje nadzieję. Daje nam nadzieję na jutro.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.