W dzisiejszym felietonie słów kilka o kuriozalnym konflikcie PiS (bo nie naszego państwa, które jest tylko zakładnikiem w partyjnych rozgrywkach) z Czechami. Kopalnia Turów zatruwa klimat, niszczy wody gruntowe. Poszkodowani Czesi złożyli skargę na Polskę w UE. Nasz rząd, zamiast się dogadać, pracować nad ekologicznymi rozwiązaniami, robi jak zawsze swoje, czyli nic. Tymczasem kryzys klimatyczny trwa.
To nasz Turów – bastion, którego nie oddamy, placówka, za którą będziemy umierać, Turów a niepodległość Polski! Co tam Czesi, wszak to my Polacy jesteśmy Chrystusem narodów, to my umieramy na barykadach. Czesi powinni siedzieć cicho i basta! Zresztą nasz premier już powiedział, że sprawę załatwił, a jak załatwił, to załatwił. Nasz premier potrafi wszystko: i koronawirusa odwołać na czas wyborów, i tak się dogadać, że wychodzi na nasze. Premier Czech wprawdzie nic nie wiedział, że ustąpił wobec argumentacji naszego premiera, ale Czesi to Czesi, nie rozumieją, kto ma rację. A do tego jeszcze ta okropna okupacja brukselska! My się jednak nie poddamy. Sasin złotousty obwieścił, że nie ugniemy się pod żadną okupacją, tak więc będzie. Amen.
I tak się bawimy wesoło. W PiS-owskich mediach można się nasłuchać o dzielnych wojach i ich zmaganiach z koszmarną brukselską ingerencją w nasze bezpieczeństwo energetyczne – więcej: bezpieczeństwo narodowe. Morawiecki i inni politycy PiS-u z pewnymi siebie minami ogłaszają bojowo, że Turów jak był, tak będzie, a w ogóle Polska węglem stoi… i tak do znudzenia.
Tymczasem kryzys klimatyczny trwa. Zamiast dopuścić specjalistów do głosu, opracować plan zamykania kopalni niebezpiecznej dla środowiska i wdrażać energię ekologiczną, my dalej swoje: Turów – polska racja stanu! Tylko że to anachroniczne dążenie do niczym nie ograniczonej eksploatacji zasobów naturalnych zagraża dzisiaj życiu – życiu nas Polek i Polaków, Europejczyków, ludzi, świata. To nie jest działanie neutralne. Kopalnia Turów obciąża nas wszystkich ogromnym śladem węglowym. Każdy dzień jej funkcjonowania oznacza nie tylko kary nałożone na Polskę przez UE, ale również generowanie globalnego ocieplenia. Śniąc o potędze, przesypiamy właśnie możliwość przepracowania kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Rząd, marząc o feudalnej rzeczywistości „zap***nia za miskę ryżu”, zamyka nas w bardzo niebezpiecznym świecie, gdzie węgiel stanowi główne źródło energii, gdzie nie dba się o ekologię, zużywa zasoby naturalne i nie przejmuje ubytkiem wody.
Kryzys klimatyczny trwa. Już się zaczął. Tutaj nie ma negocjacji. Polska traci zasoby wody pitnej. Za parę lat może się okazać, że tereny, na których mieszkamy, coraz szybciej pustynnieją. Z tej perspektywy kopalnia zagrażająca naturalnym rezerwom wodnym jest o wiele bardziej niebezpieczna niż umierający na granicy uchodźcy.
Zwalczając praworządność i wykazując ślepotę na problemy ekologiczne, nasz rząd funduje nam już teraz przerażającą przyszłość. Zakładając, że w przyszłych wyborach PiS zostanie odsunięte od władzy, zwycięska partia lub partie będą miały przed sobą fundamentalne zadania. Trzeba będzie przywrócić porządek prawny w naszym kraju, odbudować normalne relacji w polityce międzynarodowej, ale przede wszystkim spojrzeć inaczej na ekologię. Kryzys klimatyczny nie poczeka, aż dogadamy się między sobą. Każda godzina się liczy. To smutne, że młodzi ze Strajku Klimatycznego wiedzą o tym lepiej od polityków i polityczek rządzącej partii, którzy każdą szansę wspierania czystej energii marnują w imię źle pojętego interesu narodowego, a tak naprawdę ich partyjnej mitologii. Kryzys klimatyczny już nadszedł. Na Polskę nałożono kary za działalność kopalni Turów. To nie ostatni dzwonek, ale katastrofa, z którą wreszcie trzeba się zmierzyć.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.