Porozumienie (Gowina Gowina, w odróżnieniu od Porozumienia Gowina, które jest przeciwko Gowinowi – choć może już zmieniło nazwę) zadeklarowało, że nie poprze wniosku o odwołanie ministra Czarnka. Słusznie. Dzięki temu nie można już wątpić, że Czarnek nie jest wypaczeniem, ale logicznym następstwem Gowinowej Konstytucji dla nauki 2.0, czyli programowego zastąpienia idei uniwersytetu jako republiki uczonych i studentów strukturą autorytarną.
Dotąd można było jeszcze żywić nadzieję, że za swoich ministerialnych czasów Gowin pragnął złożyć ideę uniwersytetu na ołtarzu jakoś tam rozumianej pseudobiznesowej efektywności. Przy takim spojrzeniu Czarnek jawił się jako ktoś, kto przejmuje stworzone w innym celu (choć fatalne) struktury, aby je wykorzystać do ostatecznej zagłady wolnej polskiej nauki i zastąpienia jej zideologizowaną szkołą dostarczającą uzasadniaczy kłamstw PiS‑u. Jeśli Gowin, przeprowadzając swoją reformę, rzeczywiście miał propaństwowe intencje, powinien zrobić wszystko, by zatrzymać szykowaną przez Czarnka dewastację. Zapowiedź głosowania za obecnym ministrem każe jednak patrzeć na wszystko inaczej. Plany obecnego ministra nie są deformacją projektu Gowina, ale jego zamierzoną od początku konsekwencją. Złamanie republiki profesorów i studentów miało służyć otwarciu drogi do ideologizacji uniwersytetu i do zdemolowania wolnej nauki. I tej konsekwencji teraz doświadczamy.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie