Ziobro tworzy własny sąd, nie ma tylko skąd wziąć Syberii. Los nie dla wszystkich jest sprawiedliwy.
Z dzisiejszej „Gazety Wyborczej” wynika, że Ziobro organizuje na Śląsku (a ściślej w Zagłębiu) nowy sąd okręgowy, którego prezesem ma zostać żona Bogdana Święczkowskiego, głównego współpracownika Ziobry, odpowiedzialnego za pacyfikacje prokuratorów i skrajne upolitycznienie prokuratury przekształconej w ostoję władzy ministra. Wiadomość odbiera mowę, sam pomysł natomiast jest prosty i genialny. Chcesz mieć wyroki zgodne ze swoim życzeniem, załóż sobie sąd. Tam urzeczywistni się ideał dobrej zmiany, tam wola będzie prawem. Sędziów będzie można losować bez obawy, bo i tak wszystko jedno. Taka sprawa Giertycha, na przykład: przekaże się ją tamtejszej prokuraturze, będzie ją kontrolował tamtejszy sąd i tak stanie się spójność. Areszty będą orzekane, czynności zatwierdzanie – prawo i sprawiedliwość, raj. Jedyny mankament niesprawiedliwie dotykający władzę Zjednoczonej Prawicy to brak Syberii. Niepokornych prokuratorów można wysłać na Mazury lub do Wielkopolski, a to nie to samo. Nowy sąd też nie wpakuje nikogo do łagru oddalonego o tysiące kilometrów. Pomijając te braki, akces sprawiedliwości Ziobry do obszaru sprawiedliwości putinowskiej jest pełny.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.